Lut 202306
Nazywam się Agata Śmietana i w marcu skończyłam 32 lata. Mieszkam w Pile. Z wykształcenia jestem geofizykiem. Choroba nie przeszkodziła mi w podjęciu studiów w Norwegii. Po powrocie, na skutek nawracających problemów zdrowotnych oraz pasji do poszerzania wiedzy, podjęłam decyzję o studiowaniu dietetyki, którą ukończyłam. Ciągle poszerzam swoją wiedzę w tym zakresie, biorąc udział w licznych szkoleniach i konferencjach. Poza tym interesuję się wizażem oraz kosmetykami naturalnymi, dlatego postanowiłam w tym roku rozpocząć edukację na kierunku kosmetologia. Pragnę pokazać kobietom, co oznacza dbać o siebie holistycznie.
Już jako mała dziewczynka miałam problemy z układem pokarmowym. Zaparcia trwające tygodniami i silne bóle brzucha po każdym posiłku były dla mnie codziennością. Wszędzie szukałam pomocy. W diecie, w sporcie, interesowałam się nowościami w badaniach naukowych. Nikt nie mógł znaleźć przyczyny mojego stanu zdrowia. Chodziłam od lekarza do lekarza, szukając kogoś, kto mi pomoże. Specjaliści się zmieniali, a diagnozy ciągle nie było. Słyszałam, że źle się odżywiam, piję za mało wody. Zaczęłam więc piec chleb, gotować szynki, jeść tylko żywność ekologiczną. Kiedy i to nie przynosiło rezultatów, słyszałam, że może nie mam wcale problemów z brzuchem, tylko z psychiką. W wieku 26 lat trafiłam do szpitala. Rozpoznanie, które postawiono, to groźnie brzmiące: megacolon toxicum, czyli ostre rozdęcie okrężnicy. Jelito było zniszczone i rozdęte. Wykonano u mnie kolektomię z zespoleniem ileo-rektalnym i rektopeksję przezbrzuszną. Pod tymi trudnymi terminami kryje się informacja, że straciłam całe jelito grube, nie miałam stomii ani zbiornika j-pouch. Po prostu jelito cienkie połączono z odbytnicą. Wierzyłam, że to pomoże i ulży moim cierpieniom. W wycinku histopatologicznym okazało się, że moje jelito było przewężone i słabo unerwione, a to przyniosło kolejną bardzo przykrą informację – cierpię na chorobę Hirschsprunga. Niektóre dzieci mają taką diagnozę postawioną kilka dni czy miesięcy po narodzinach, ja czekałam na nią aż 26 lat!
Od lipca 2017 roku do stycznia 2021 roku próbowałam sobie radzić z zespoleniem, jednak jedzenie wręcz „przelatywało przeze mnie”, a ja stale chudłam. Na początku 2021 roku byłam już zupełnie bezsilna wobec mojej przypadłości i zdecydowałam się na żywienie pozajelitowe, które miało przygotować mnie do operacji wyłonienia ileostomii w marcu. Tak się stało. Od tego dnia minęło zaledwie kilka miesięcy, a ja ze stomią czuję się, jakbym dostała nowe życie.
Choroba nie zabrała mi marzeń, wręcz przeciwnie, dała mi bardzo silny charakter i upór w dążeniu do celu. To dzięki chorobie zrozumiałam, jak piękne i kruche jest życie. Poznałam wiele cudownych osób. Założyłam profil na Instagramie @mojecarmelove, który stał się pamiętnikiem pełnym zapisków mojej walki o zdrowie. W tym wirtualnym oknie realizuję swoje pasje i spełniam marzenia. Każdego dnia poznaję cudowne osoby, a moja głowa jest pełna nowych pomysłów.
Bardzo szybko pogodziłam się z nową sytuacją. Potraktowałam stomię jak drzwi do nowego życia. Najbardziej pomogli mi moi bliscy. Rodzina i przyjaciele byli i nadal są dla mnie największym wsparciem. Teraz pragnę być wsparciem dla innych. Moim celem jest edukacja i szerzenie wiedzy o stomii.
Jedna z moich pasji, jak już wspomniałam wcześniej, to kosmetyki naturalne. Droga do nich była kręta i nieoczywista. Nie zawsze akceptowałam siebie, a kolor moich włosów przez długi czas był czymś, z czym walczyłam. Moja mama, widząc moje zmagania, pozwoliła mi dość wcześnie farbować włosy. Wtedy też zaczęła się moja przygoda z kolorowym makijażem. Próbowałam w pewien sposób ukryć się za nim i stworzyć nową wersję siebie. Przełomowym momentem był czas nasilenia choroby – moja przesuszona skóra nie chciała dalej ze mną „współpracować”. Wtedy ukojeniem i prawdziwym wybawieniem stały się dla mnie natura i kosmetyki, które bazowały na naturalnych składach.
Wyłonienie stomii niczego w moim życiu nie przekreśliło. Wręcz przeciwnie, dopiero teraz czuję się kobieca, kiedy moją twarz zdobi uśmiech, a nie wykrzywia jej grymas bólu. Od wyłonienia czuję się, jeśli nie w pełni zdrowo, to na pewno o niebo lepiej, i dopiero teraz mam czas, a przede wszystkim siły, na realizację pasji i ciągle rodzących się w mojej głowie nowych pomysłów. Oprócz kosmetyków naturalnych jest to także wizaż, a także dietetyka, gdzie granica między pasją a zawodem po prostu się zaciera. Jest tak z pewnością dlatego, że wszystkie moje pasje to po prostu JA. JA – zdrowo się odżywiająca, JA – elegancko ubrana, JA – w pełnym makijażu, JA – chcąca być inspiracją dla innych młodych kobiet, które zmagają się z podobnymi i innymi przeciwnościami losu. Ostatnio mam możliwość uczestniczenia w warsztatach oraz targach kosmetycznych. Czuję, że to dopiero początek mojej przygody! Jestem upartą i waleczną osobą. Już 3 miesiące po operacji zaczęłam regularnie biegać. Chcę pokazać, że ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia.
A co mnie relaksuje? Spacer z moim białym kudłatym Westem, wieczory przy zapalonej sojowej świecy i dobra książka. Bardzo pomogła mi również medytacja oraz sport. Prowadzę dziennik wdzięczności i słucham dużo podcastów.
Moim marzeniem jest pomoc innym stomikom oraz ich rodzinom. Marzę też o zaangażowaniu się w pracę na rzecz fundacji lub w organizację warsztatów i spotkań. Chciałabym pomóc kobietom w akceptacji stomii oraz pokazać im, czym jest prawdziwe piękno. Chciałbym pomóc im pokochać swoje ciało na nowo. Moim marzeniem jest także spędzenie każdego dnia tak wyjątkowo, jak tylko potrafię. Chcę czerpać radość z każdej godziny, każdego spotkania.
Moje motto brzmi: „Lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się nie zrobiło”. I ono napędza mnie to do działania!
Sierpień 2022