Mam na imię Zosia, nazywam się Skowrońska- Kowal. Mieszkam w Poznaniu, mam syna Roberta, trzy wnuczki, jednego wnuka i dwoje prawnuków. Jestem na emeryturze, ale dorabiam sobie w moim ukochanym zawodzie kaletnika. W tym roku kończę siedemdziesiąt lat, stomiczką jestem od trzynastu.
Choroba, jak u większości z nas, przyszła niespodziewanie i zaczęła się od, wydawać by się mogło, prozaicznych perturbacji jelitowych. Niestety sprawa okazała się poważniejsza. Leczenie nie przynosiło rezultatów i konieczne było wyłonienie stomii. Informację o diagnozie przyjęłam spokojnie, bo nie do końca zdawałam sobie sprawę, co będzie się działo dalej?
Ogromne załamanie przyszło po operacji. Moje początki były bardzo trudne, bo trzynaście lat temu wiązało się to z całkowitym brakiem podstawowych informacji czym jest stomia, co mnie czeka, jak się z nią żyje i egzystuje na co dzień?
Od braku informacji bardzo blisko jest to …tragedii stomika, czyli źle dobranego sprzętu. Dlaczego jesteśmy na to narażani? Czy oprócz traumy związanej z chorobą, leczeniem, strachem o przyszłość musimy przechodzić tę drogę przez mękę upokorzeń?
Tak, upokorzeń!! Nie bójmy się tego powiedzieć- upokorzeń dotyczących fizjologii wydalania. Teraz, po czasie, z dobrze dobranym sprzętem, stwierdzam, jak większość stomików, że…nie taki diabeł straszny, ale okropnych początków nie zapomnę i z ogromnym współczuciem myślę, o Świeżakach, którzy też, nie daj Boże, będą przez to przechodzić.
Uważam, że w tej, jak w wielu innych dziedzinach, nasza służba zdrowia ma jeszcze wiele do zrobienia. Dobrze dobrany sprzęt pomaga mi normalnie funkcjonować, byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie problemy z kręgosłupem, które mocno dają mi się we znaki, ale się nie poddaję.
Poddać się nie mogę, bo …zbyt mocno kocham życie i ciągle mam na nie wielki apetyt.
Najbardziej lubię obcowanie z naturą. Mimo że mieszkam w wielkim mieście, jakim jest Poznań, nie mam problemów, by znaleźć plenery do moich…obrazów malowanych aparatem fotograficznym, z którym praktycznie się nie rozstaję. Uwielbiam fotografować przyrodę, zwłaszcza kwiaty w moim ukochanym poznańskim Ogrodzie Botanicznym. Robienie zdjęć to moja prawdziwa pasja. Jestem dumna, że moje fotografie podobają się również innym, bo otrzymałam za nie wiele nagród w różnych konkursach fotograficznych. Kontakt z przyrodą, to balsam na moje ciało i duszę. Co roku z utęsknieniem czekam na wiosnę i czuję, podobnie jak ona, że rodzę się na nowo. Promienie słońca rozwijają płatki kwiatów, a ja mimo upływających lat, różnych dolegliwości i problemów czuję, jak wstępuje we mnie energia i radość chwili, którą chcę zatrzymać w kadrze mojego aparatu. Kropla rosy na płatku róży, pszczoła wtulona w żółte mlecze, błękit niezapominajek w zieleni trawnika, to moje…życiodajne paliwo.
Niejedyne. Jestem ogromną szczęściarą, że mój zawód i praca zawodowa, to także moja miłość. Kaletnictwo- być może młodsi czytelnicy nie wiedzą co to takiego? Kaletnik to rzemieślnik wykonujący skórzane torby, paski, portfele, portmonetki. Cech kaletników jest wymieniany jako jeden z ponad sześćdziesięciu cechów obecnych w Poznaniu w XVI w.
Czyż nie mam powodów do dumy, że jestem poznańskim kaletnikiem? Mogę nadal robić to co kocham, również dla siebie i bliskich potrafię wyczarować modną torebkę czy pasek.
O czym marzę? Jedno z tych marzeń( o własnej pracowni kaletniczej) się nie spełniło. Po prostu życie potoczyło się inaczej, ale ja wstecz się nie oglądam.
Drugie? Cały czas jest realne!
Chcę być zdrowa, na tyle, na ile to możliwe, by móc nadal krzyczeć:
Na pewno uparcie i nie zawsze skrycie…po prostu KOCHAM CIĘ ŻYCIE!!!
Zdjęcia Radek Słowik
Tekst Skowrońska Kowal Zofia
Czerwiec 2023