Tomasz Tobiaszewski jest alpinistą. Od operacji wyłonienia stomii, która miała miejsce 12 lat temu, zdobył już sześć czterotysięczników, w tym najwyższy szczyt Europy – Mount Blanc. Ponadto planuje w wakacje wyprawę na Khan Tengri, pierwszy w jego karierze siedmiotysięcznik znajdujący się w centralnej części pasma górskiego Tien -Shan z temperaturą na szczycie dochodzącą do -30 stopni Celsjusza.
Na początku lekarze mówili mi, że stomia to tylko chwilowe rozwiązanie, że z czasem się ją zamknie. Może to ułatwiło mi oswojenie się z nową sytuacją, ponieważ w perspektywie czasu stomia miała zostać usunięta. Niestety nie została.
Po wyłonieniu stomii bardzo bałem się dwóch rzeczy. Przede wszystkim szybko zdałem sobie sprawę, że nie będę już mógł dalej pracować w policji. Bardzo lubiłem swoją pracę, niestety jej specyfika wymagała świetnego stanu zdrowia. Dlatego musiałem z niej zrezygnować, co mnie bardzo zabolało.
Oprócz pracy, bałem się, że nie będę mógł kontynuować mojej największej pasji – alpinizmu. Myślałem, że stomia nie pozwoli mi na normalne funkcjonowanie, że nie będę już w wystarczająco dobrej formie, żeby zdobywać kolejne czterotysięczniki. Jednak nie poddałem się, ciężko trenowałem i postanowiłem wejść na szczyt Gran Paradiso. Udało się. Gdy byłem na samej górze rozpłakałem się, ponieważ, tak jak wspomniałem, nie wierzyłem, że po chorobie kiedykolwiek będę mógł wrócić do mojej pasji. Od tamtej pory zdobywałem kolejne szczyty, a teraz planuję po raz pierwszy w życiu wejść na siedmiotysięcznik. To będzie prawdziwe wyzwanie, wierzę jednak, że mi się uda.
Wspinałem się po górach jeszcze zanim zostałem stomikiem. Jednak zdobywanie szczytów już jako chory, smakuje zupełnie inaczej. Aby osiągnąć zamierzony cel trzeba włożyć w okres przygotowań i w samą wspinaczkę znacznie więcej wysiłku niż jak jest się zdrowym człowiekiem.
Generalnie staram się żyć aktywnie. Mieszkam blisko lasu, dlatego w wolnym czasie biegam, jeżdżę na rowerze, maszeruję. Traktuję to jako treningi przed wyjazdami wspinaczkowymi. Gdy jestem w formie, potrafię przebiec ponad 10 km, a dla relaksu i zdrowia truchtam regularnie po 5 km.
Staram się racjonalnie gospodarować swoim czasem – gdy tylko uda mi się znaleźć parę chwil wolnego, przeznaczam je na trening. Zajmuję się też ogródkiem, ale niestety nie jestem w stanie poświęcić temu hobby wystarczająco dużo czasu.
Zawodowo już nie pracuję, jestem na rencie. Natomiast kiedyś pracowałem w policji. Obecnie jako wolontariusz często pomagam w różnych sprawach. Cieszę się, że mogę to robić.