24 Grudzień 2024
Sie 202407
Stomijne grupy to źródło wiedzy prosto z życia. Takiej często nieautoryzowanej, niewygładzonej, pozbawionej filtrów i płynącej z głębi serca. W miejscu tym znaleźć można motywujące posty mówiące o dokonaniu małego kroku w przód, a nierzadko także o zdobyciu Everestu własnych możliwości, który na początku drogi ze stomią był tylko w sferze marzeń. Często jednak, treści na stomijnych grupach to pytania, dylematy i obawy, które dla osób bez woreczka wydają się błahe i bez znaczenia, a dla stomików, zwłaszcza tych rozpoczynających swoje nowe – inne – życie, to blokady trudne do przepracowania.
Jak się ubrać, by nie było widać… Ratunku, ubieram bluzy i czuję, że nadal widać… Czy ze stomią można się myć? Czy trzeba zgłaszać jej posiadanie na basenie? Jak powiedzieć w pracy, że ją mam? Czy muszę?
Przeglądając niedawno te stoma-przestrzenie, trafiłam na dość przewrotne pytanie. Nie było ono jednak kokieterią czy sarkastycznym żarcikiem, lecz pytaniem absolutnie serio.
Brzmiało ono mianowicie: W czym ogranicza was stomia?
Nie: „czy ogranicza”, nie: „dlaczego ogranicza”, lecz „w czym – w czym ogranicza”. W pierwszym odruchu ma się wielką ochotę odpowiedzieć – „w niczym! Człowieku, serio – absolutnie w niczym nie ogranicza...” Ale po chwili zastanowienia, odpowiedź zmienia się na zupełnie inną. Bardziej wyważoną i stanowiącą dobrą bazę do wielu opcji, a więc:
W czym ogranicza stomia? „To zależy...”
Trudne pytania niekoniecznie rodzą trudne odpowiedzi
W czym ogranicza nas to, że jesteśmy kobietami? Albo mężczyznami? W czym ogranicza nas to, ile mamy lat lub jaki nosimy rozmiar? W czym ogranicza brak znajomości języka obcego i umiejętność śpiewu? W czym ogranicza nieumiejętność szycia i pisania wierszy?
To zależy… To zależy, czego oczekujemy od odpowiedzi i w jakiej sytuacji życiowej się znajdujemy.
Pytanie: „w czym ogranicza stomia” zdradza odrobinę, że pytający spotkał się z krążącymi tu i ówdzie stereotypami. A według nich - stomia ogranicza we wszystkim. Totalnie i definitywnie.
Czy zatrważająca ilość niezadowolonych z życia stomików to efekt złych statystyk, mówiących, że niespełna 20% wszystkich nas żyje w zgodzie z sobą i ze stomią? Czy może złe statystyki to efekt mnogości ludzi z definicji będących na „nie”, bo wszystko, co inne i niestandardowe należy negować i traktować z daleko posuniętą rezerwą, która sprawia, że życie naszpikowane staje się ograniczeniami?
Tak, to pytanie pułapka, bo nie ma tu właściwej odpowiedzi. Dokładnie tak, jak w przypadku pytania o to, w czym ogranicza stomia.
My ludzie jesteśmy dziwnym gatunkiem. Stojąc najwyżej ze wszystkich stworzeń zamieszkujących tę planetę, zachowujemy się często tak, jakby to nie był fakt, a zaledwie przypuszczenie. Kupujemy oczyma, bez refleksji czy potrzebujemy kolejnej tej samej rzeczy. Podpisujemy bez czytania – umowę, dokument, zgodę na zabieg, wcale nie biorąc pod uwagę konsekwencji takiego postępowania. I - wierzymy we wszystko, co usłyszymy, zwłaszcza, gdy to coś negatywnego. Rzadko kiedy otwieramy ucho na dobre wiadomości albo życzliwe słowo, wietrząc w tym podstęp. Wierzymy też w negatywne rzeczy na temat stomii, co gorsza – szerzone przez nie-stomików lub stomików, którzy też uwierzyli w to, co usłyszeli - bez żadnej weryfikacji.
Po pierwsze – zanim uwierzysz – sprawdź, czy to prawda
Jeszcze przed operacją, szukając informacji o tym, co mnie czeka w życiu ze stomią, przeczytałam gdzieś w internecie, że wraz z nałożeniem woreczka stomijnego kończy się życie, jakie każdy z nas znał sprzed stomii. Że stomia to życie gorszej kategorii. Zawsze w cieniu. Bez wychylania się. Od jednego z lekarzy usłyszałam z kolei, że stomia znacznie ogranicza aktywność fizyczną, zwłaszcza tę związaną z wodą. Innymi słowy: koniec z pływaniem, koniec z jacuzzi, koniec z sauną…
I wiecie co?
Sprawdziłam raz jeszcze. Tym razem – bezpośrednio u źródeł. Trafiłam na człowieka, który słowu „stomia” nadał zupełnie inne brzmienie. Śmigał po górach i uprawiał sztuki walki. Zachęcona tym odkryciem szukałam dalej.
I okazało się, że w tych kilkunastu procentach osób świadomie żyjących „ze” stomią, a nie „tylko” stomią, jest masa cichych bohaterów, którzy:
Owszem, w tym samym internecie spotkać można również osoby mówiące, że to wszystko nie jest możliwe. Że ze stomią nie można ani na basen, ani na parkiet, ani na rower, ani nigdzie.
I to też jest prawdą. Wiele osób żyje właśnie w ten sposób - według ograniczeń, o jakich przeczytali i usłyszeli, i w które – bez sprawdzenia – uwierzyli.
Fakt ten smuci podwójnie, ponieważ spora ilość żyjących w ten sposób stomików żadnych ograniczeń – prócz mentalnych, nie posiada.
Zatem… W czym stomia ogranicza?
W niczym – jeśli ktoś sam zechce to sprawdzić i przetestować na sobie. I we wszystkim, jeśli bez sprawdzania i bez głębszej refleksji uwierzy w to, co twierdzą niektórzy.
Pamiętajmy, że możemy tyle, ile uwierzymy, że możemy. I nie, nie chodzi o ujednolicenie tematu i równanie do tych najbardziej odważnych i szalonych. Każdy ma w głowie swój własny Everest. Dla niektórych oznacza to system małych kroków – czyli pierwszą samodzielną zmianę woreczka, po miesiącach przełamywania się, pierwsze wyjście do sklepu, mimo obawy że się coś odklei, potem – spotkanie na kawie stomików i po stwierdzeniu, że niebo nie spadło na głowę – pierwszy ze stomią wyjazd na urlop i kąpiel w basenie.
Dla innych będzie to od razu skok na głęboką wodę, czyli kurs samoobrony, tańca i krav maga, potem rafting w Słowenii, nurkowanie w Egipcie i dwutygodniowy trekking po Alpach.
Nie porównujmy się do innych. Ani do tych, którzy tkwią w kryzysie niewiary w swoje siły i moce sprawcze, ani do tych, którzy podkręcają tempo i nie zawsze są w stanie zrozumieć, że nasze jest jednak ciut wolniejsze.
Inspirujmy się tymi drugimi i – inspirujmy tych pierwszych.
Czytajmy, sprawdzajmy, weryfikujmy i sami próbujmy. W naszym własnym tempie i na naszych własnych zasadach. Nie zakładajmy też, że jeśli nie czujemy się na nurkowanie, bądź taniec nowoczesny, nie damy też rady z długimi marszo-spacerami, chodzeniem po górach czy bywaniem na koncertach w filharmonii.
Nie pytajmy więc, w czym stomia ogranicza, lecz – co zrobić, by nie ograniczała? I nie wierzmy tym, którzy mówią, że nie da się zrobić nic. Wierzmy tym, którzy mówią, że wszystko jest dla ludzi – także stomia, dzięki której znów można czuć wiatr we włosach, smak bezy Pavlova w ustach i satysfakcję z powodu pokonania lęku przed wyjściem z domu w wieczorowej kreacji, a nie maskujących dresach i za dużej bluzie.
Tekst: Iza Janaczek
Foto: archiwum Fundacji STOMAlife.
Na zdjęciach nasi Przyjaciele Stomicy, którzy uwierzyli,
że warto samemu sprawdzić, jak to naprawdę jest z tymi ograniczeniami. ;)