17 Listopad 2024
Lip 202405
Niektórzy uważają, że Dzień Bikini to dzień odważnych dziewczyn. Ja uważam, że to dzień ludzi, którzy chcą być sobą, choć inni doradzają im być kimś szytym na miarę naszych czasów.
Dzień Bikini… Można go obchodzić albo i nie. Ważne jednak, by w każdej wybranej opcji czuć się dobrze.
Co ciekawe, w dobie galopującej tolerancji i lubienia się (zwłaszcza) wirtualnego my, ludzie, także - stomicy, z tym „czuciem się dobrze” mamy spory problem.
Bo niby można, bo niby każdy ma prawo do wyrażania siebie i nikomu nic do tego, ale jednak co innego robić to w odzieży nałożonej na siebie na cebulkę, a co innego – w jej mocno zredukowanej ilości ;)
Potraktujmy więc to święto z przymrużeniem oka - nie tak absolutnie dosłownie. Wszak nie każdemu po drodze z tak skąpym, bądź co bądź, odzieniem. Potraktujmy więc ten dzień, jako możliwość zastanowienia się – dlaczego tak często stomiczka lub stomik (nie) może uwierzyć, że może - cieszyć się latem, i to - niekoniecznie w bikini.
Lato – jak ja Cię nie lubię…
Ze względu na jego przyjście szlifujemy formę, napadowo uprawiamy sport i redukujemy dietę, eliminując z niej słodkie grzeszki kulinarne. Wszystko to po to, by być fit, by być cool, by być jak inni, a już w każdym razie by wyglądać tak, by ci „inni” się nie gapili i nie komentowali.
Okazuje się jednak – że mimo starań, nie ma na to szans. I to nie dlatego, że za słabo się staraliśmy. Chodzi o to, że patrząc na siebie w lustrze, we własnych oczach i tak najczęściej jesteśmy niewystarczająco dobrzy… I to na tyle mocno, że każdy przejaw (nawet przelotnego) zainteresowania otoczenia odbieramy jak natręctwo.
Bo przecież - nie jesteśmy tak kształtni, skóra już nie ta, co kiedyś, brzuch ze zdradzieckimi fałdkami i poorany bliznami. No i jeszcze na dodatek stomia!
Oceniamy, że nie ma się czym chwalić i lżejsze ciuchy, a co dopiero bikini, nie są dla nas. Czekamy więc, aż miną upały i w ogóle minie lato, by znów móc ubierać się warstwowo, tak by „nikt nie widział”…
I choć wiosna i lato kojarzą się z radością i większym spokojem ducha, dla wielu osób lato to czas, który należy przeczekać… A takie święta, jak Dzień Bikini sytuacji tej nie poprawiają.
Nie ubiorę tego, bo inni zobaczą!
W kontekście stomii i życia z nią bardzo często pojawia się pytanie – czy ja będę mogła ubierać się „normalnie”? Po czym, otrzymując odpowiedź twierdzącą, wiele osób i tak nosi się w odzieży „maskującej”, czyli luźnej i raczej w ciemniejszych kolorach.
Po wyłonieniu stomii jakoś tak nie do końca lubimy jasne ciuchy, zwłaszcza na sobie. Unikamy też tych dopasowanych czy tu i ówdzie krótkich. Zasada jest taka, że „może i u innych nie widać (bo przecież gołym okiem widać, że nic nie widać), ale u mnie widać na pewno. Ja to wiem i czuję”…
Z takim podejściem trudno dyskutować „na sucho” w dodatku - mając nie podlegające dyskusji przeświadczenie wyższości swoich racji. Takie podejście nie buduje pewności siebie. Wręcz przeciwnie - rzucanie na głęboką wodę ludzi, tak mocno poobijanych przez los, mogłoby przynieść zgoła odwrotne skutki niż zamierzone. Nie należy więc stomików oceniać, natarczywie im doradzać i „wiedzieć lepiej” jak się czują w danej sytuacji. Lepiej i stosowniej jest pokazać, że warto sprawdzić, czy na pewno to inne, bardziej otwarte życie nie będzie jednak ciut lepsze i bardziej motywujące, niż to, w którym wielu stomików chowa się przed latem jeszcze mocniej niż przed innymi porami roku.
Jak Ty mogłaś się tak ludziom pokazać?
Zdarzają się i takie pytania. Sugerują one, i słusznie - że nie wszyscy jednak wyznają filozofię, że lato najlepiej przespać w cieniu i w ubraniu ;) Są i tacy, którzy usiłują żyć jak dawniej. Nasze social media pełne są zdjęć dokumentujących życie ze stomią. Zdjęcia te, często z hasztagiem #stomikmoże umieszczają w mediach społecznościowych nasi Przyjaciele Stomicy. To różne zdjęcia. W wirtualnej galerii znaleźć więc można te, ze szpitala, te dokumentujące zmagania z początkowo nie chcącym współpracować woreczkiem, aż wreszcie te, ze wspólnych, rodzinnych lodów, z wyjścia do teatru, z górskiego szlaku i – z plaży. I o ile większość z tych fotek zbiera pozytywne komentarze i ciepłe reakcje, o tyle te z plaży, zwłaszcza w bikini, dzielą internet, a także - z definicji niepodzielną przecież grupę.
O gustach się nie dyskutuje, tym bardziej o tym, jak kto wygląda. A przynajmniej – dyskutować się nie powinno. Jednak, jeśli już do tego doszło – a wrzucając zdjęcie do internetu należy się liczyć z reakcją otoczenia, warto zwrócić uwagę, by nikogo swą opinią nie obrazić. Nikogo – czyli ani osoby na zdjęciu, ani tej, która w komentarzu pod nim wyraża, inne w tym temacie zdanie niż nasze.
Netykieta pilnie poszukiwana
Odnoszę czasami wrażenie, że bikini u stomików, a raczej – stomiczek, największe emocje budzi… u innych stomików ;) Co gorsza – często są to bardzo negatywne emocje. Zwłaszcza w sieci, zdajemy się zapominać, że warto ważyć słowa, nawet, jeśli tylko pisane.
Niektórzy uważają, że nie trzeba wszystkiego upubliczniać. Inni – że właśnie przeciwnie, bo to buduje stoma-świadomość. Bez względu na to, jaki mamy pogląd na tę sprawę, pamiętajmy, że bezrefleksyjnie krytyczne i obraźliwe uwagi zarówno pod adresem osoby, która wrzuciła swoją bikini-fotkę do sieci, jak i w stosunku do osób, które tego nie pochwalają są tak samo złe i niedopuszczalne.
W sieci potrafimy życzyć sobie wszystkiego najgorszego, obrażać i ranić. Zachowujemy się często, tak, jakby netykieta nie istniała. I pewnie, dla wielu nie istnieje, bo w dobie zalewu informacyjnego, często ta najbardziej potrzebna wiedza ginie w natłoku tej, bez której naprawdę można się obejść.
Tymczasem netykieta to prosty i przejrzysty zbiór zasad dotyczących dobrego zachowania w internecie. Do jej głównych punktów należy:
Zanim więc wyrazimy swoją opinię w internecie – wyobraźmy sobie, że mamy ją wyartykułować przed salą pełną ludzi. Tak naprawdę, internet tym właśnie jest, choć daje złudne poczucie anonimowości.
Plażowy dress code
Bikini jest po to, by je nosić – to fakt niezbywalny. Jednak, w tym wypadku warto rozważyć słowa głównej zasady obowiązującej w medycynie, które do plażowego stoma-dress-codu wydają się pasować idealnie: „po pierwsze nie szkodzić”.
Z tego powodu, zakładając bikini i udając się w miejsce publiczne bądź planując pokazanie z tego wyjścia foto-relacji, warto zadbać o komfort psychiczny – także innych osób będących w tym miejscu.
Jak to zrobić?
Warto zdać sobie sprawę, że o ile bikini jest dla ludzi – także dla osób ze stomią, o tyle, to, co dla stomików jest codziennością, dla osób, które nigdy nie miały ze stomią styku - już nie. Woreczek (często z zawartością) ukazany subtelnie, budzi pozytywne zaciekawienie, natomiast będący agresywnym manifestem, w myśl zasady – „mam prawo, niech inni się dostosują” – budzi bardzo negatywne skojarzenia i – nie ma nic wspólnego z odkłamywaniem tabu.
I nie chodzi tu o dyskryminację, lecz o życie zgodnie z pewnymi regułami, które pozwalają na komfort w przestrzeni publicznej wszystkich będących w niej osób.
Przykład, że to nie jakieś wydumane stoma-obostrzenia? Oczywiście:
Coraz częściej słyszy się i czyta, że kolejne (na przykład) włoskie miasteczko zakazuje turystom zasiadania w restauracjach z nagim torsem czy też w stroju plażowym.
Podobny dress code obowiązuje w wielu wyższej klasy restauracjach hotelowych.
Ponadto wiele wakacyjnych kurortów zakazuje spacerowanie boso, z nagim torsem bądź w stroju plażowym po miejscach nie będących plażą, zwłaszcza, w obiektach sakralnych.
Żyj i pozwól żyć innym
Stomik może korzystać z kąpieli słonecznych i może, a nawet powinien edukować. Co czyni (bezwiednie) swoją postawą zarówno tą otwartą, przyjacielską i nie narzucającą się, jak i tą pasywnie roszczeniową.
Stomia nie jest powodem do wstydu, ale siłowe przekonywanie innych do oglądania i akceptowania, nie zawsze prezentującego się stylowo woreczka, już do czynów stylowych i chwalebnych nie należy.
Z niefortunnym „odkłamywaniem tabu” jest trochę tak, jak ze spoconym nagim torsem w wykwintnej restauracji z widokiem na Adriatyk. Niby ok, bo każdy żyje jak umie, jednak warto w tym swoim bujnym podejściu do wolności i wyrażania siebie, zastanowić się, co by było, gdybyśmy się na chwilę zamienili rolami, z dawcy tych wrażeń estetycznych stając się ich biorcą i to - nie z własnej woli?
Tekst: Iza Janaczek
Zdjęcia, archiwum STOMAlife,
ukazujące nasze Przyjaciółki Stomiczki,
także w pięknej sesji w strojach kąpielowych.
Jak widać – bez dwóch zdań stomik może być
najlepszą wizytówką swojej życiowej filozofii.