17 Listopad 2024
Kwi 202405
Dzień kolejny podróży po Bliskim Wschodzie to bezdroża Arabii Saudyjskiej. Po kilometrach niesprzyjającej pogody i nocy spędzonej pod gołym niebem, Szymon zwinął swoją przenośną sypialnię, zapakował ją na motor i ruszył w dalszą drogę. Pierwszym przystankiem była stacja paliw, na której, uzupełniając zapas w baku, Szymek wdał się w rozmowę z kierowcą tankującym swój samochód przy sąsiednim dystrybutorze. Okazało się, że to również motocyklista - jeżdżący na Hondzie Goldwing ;)
Jako że chyba wszyscy motocykliści z całego świata trzymają się zasady "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", nowy znajomy w geście wsparcia projektu Szymona zapłacił za jego paliwo, chcąc tym samym uhonorować go jako gościa Arabii Saudyjskiej.
To nie koniec miłych gestów, jakich Szymek doświadczył podczas trasy do Dżeddy. Podczas kolejnego postoju, kolejni przypadkowi znajomi, dowiedziawszy się, jaki jest cel jego podróży, zaopatrzyli go w prowiant na dalszą drogę. W skład tego energetycznego daru wchodziły między innymi rogaliki z białym słodkim serem.
Szymon, decydując się na tę podróż, zdecydował się też zrezygnować z codziennej rutyny. Nie tylko tej oznaczającej komfort, zawsze ciepłą wodę i zawsze wygodne łóżko, z trwałym dachem nad głową. Zerwanie z codzienną rutyną dotyczyło także diety. Podróżując przez kraje odmienne nie tylko kulturowo, ale i kulinarnie, Szymon je to, czym jest goszczony, bądź to, co znajduje się w menu restauracji, w jakiej się akurat znajduje.
Szymek, motocyklista, czuje się z tym świetnie. A dieta składająca się najczęściej z nieprzetworzonych produktów, świeże powietrze i codzienny ruch sprawiają, że Szymek –stomik również czuje się bardzo dobrze. Czy wpływ na taki stan rzeczy ma rzeczywiście dieta – inna niż europejska, ciągły ruch i dużo świeżego powietrza? Czy może sama podróż, która z każdym kilometrem utwierdza Szymka, że stomia w niczym go nie ogranicza? Na te pytania być może odpowie nam on sam, po swoim powrocie. Z kolei, już teraz, my sami możemy obserwować efekty, jakie daje uwierzenie we własne siły. Możemy je obserwować i – wyciągać wnioski :)
Do Mekki wjechać mogą tylko muzułmanie – to fakt, którego Szymon był świadomy, więc by dojechać do Dżeddy, wybrał obwodnicę. Jakież było jego zdziwienie, gdy na punkcie kontrolnym okazało się, że to nie wystarczy i by dotrzeć do Dżeddy nie będąc muzułmaninem, trzeba skorzystać z objazdu, który wydłuża czas dotarcia do celu o godzinę, którą trzeba spędzić w blisko 40-stopniowym upale.
Wieczorem Szymon dotarł (wreszcie) do Dżeddy. Po zameldowaniu się w hotelu wyszedł zobaczyć miasto.
Dżedda to główny ośrodek kulturowy, przemysłowy i handlowy. Miasto znajduje się nad brzegiem Morza Czerwonego, w prowincji Mekka.
Ze względu na dość późną porę i wciąż bardzo wysoką, odbierającą siły temperaturę, Szymon zrobił niewielki rekonesans, skupiając uwagę na nadbrzeżu i słynnej fontannie króla Fahda, znanej z tego, że strzela słupem wody na 260 metrów w górę.
Kolejny dzień to dzień wyjazdu z Dżeddy. W tej podróży była ona tylko przystankiem na nocleg podczas dalszej drogi, której celem było tym razem miasto Al Ula, ze starożytnym miastem Hegra - wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Dystans dzielący oba miasta (Dżedda i Al Ula) to 700 km, więc zwiedzanie miasta docelowego Szymon zaplanował na dzień kolejny. Jako że mimo przejechanych kilometrów, do Al Ula wciąż było jeszcze daleko, Szymek postanowił przespać się na plaży. Warunki noclegowe nie były jednak zbyt sprzyjające. Żadnego cienia i towarzystwo wielu krabów skutecznie zachęciły Szymona do ponownego odpalenia motocykla i ruszenia w dalszą trasę.
W kolejnej miejscowości na światłach został zagadnięty przez stojącego obok mężczyznę, który w swoim samochodzie również czekał na zmianę świateł.
Po krótkiej rozmowie – naprawdę krótkiej, bo czas, jaki jest potrzebny, by światło czerwone zmieniło się na zielone, zmusza do lapidarnych tekstów – Szymon został zaproszony na kolację i nocleg.
W domu, przy suto zastawionym stole, Szymek otrzymał niecodzienną propozycję. Gospodarz, dowiedziawszy się, że Szymek nie może wjechać do Mekki jako nie-muzułmanin, zaproponował mu przejście na islam i rękę córki jednego z biesiadników obecnych na kolacji :) Wierząc relacji samego głównego zainteresowanego, Szymon grzecznie odmówił i postanowił trzymać się planu kontynuowania swojej podróży z ominięciem Mekki.
Kolejnego dnia czekały go widoki żywcem przeniesione z amerykańskiego Colorado, ale o tym już w następnej relacji :)
Tekst: Iza Janaczek
Foto: Szymek Bogdanowicz\