17 Listopad 2024
Lut 202425
#STOMIKMOŻE – dzień kolejny.
I – absolutnie – to dzień dobry!
Zamiast przymusowej pauzy w Tebriz – dalsza droga.
Ale zanim to nastąpiło, gościna u Szahrama i jego rodziny, poza miastem.
Po wspaniałej kolacji i wygodnie spędzonej nocy, przyszedł czas ruszenia w dalszą drogę.
Na pożegnanie, Szahram wręczył Szymonowi specjalny amulet mający chronić go od złego i zapewnić mu dobrą dalszą podróż.
Ta podróż, jak widać, ubogaca nas wszystkich. Szymon, przeżywając ją osobiście, utwierdza się w przekonaniu, że STOMIK MOŻE, jeśli tylko bardzo tego pragnie, a my, czytający te dzienniki z jego podróży, doświadczamy wielu wzruszeń i refleksji. Być może zmieniamy sposób patrzenia na wiele spraw. I być może – dowiadujemy się zupełnie nowych rzeczy. Zarówno o sobie, jak i o stanie naszej wiedzy geograficznej, politycznej i społecznej - dotyczącej mieszkańców krajów islamskich i ich życiowej filozofii.
Stare przysłowie mówiące "nie sądź książki po okładce" pasuje tu absolutnie. Siedząc w wygodnych fotelach i oglądając relacje dostępne w sieci i w telewizji, widzimy zupełnie inny obraz muzułmańskiej mentalności. Szymon z każdym dniem przekonuje się, że czasami trzeba przyjąć zaproszenie zupełnie obcego człowieka, pójść do jego domu, usiąść z nim na podłodze, wypić wspólnie herbatę i zjeść kolacją, by zrozumieć, że nie wszyscy ludzie są źli, choć – także nie wszyscy są dobrzy. O czym w czasie tej podróży Szymon miał się okazję już przekonać.
Każdy żyje jak umie – tak więc i Irańczycy w Iranie żyją tak, jak potrafią najlepiej. Spotykają się więc na wieczerzach, podtrzymują więzi rodzinne i z wielką otwartością reagują na wędrowca daleko od domu.
Żyją rytmem narzuconym przez surową przyrodę. Często daleko od wielkiej polityki i wielkiego świata. Zwłaszcza ci, mieszkający w zapomnianych przez Boga i ludzi małych miejscowościach, skupiają się na tym,co tu i teraz.
Rokowania były średnie – a profesjonalny serwis, według lokalnych - możliwy dopiero we wtorek.
W takim przekonaniu przeleciała sobota. Nie była to zmarnowana sobota, bo pełna wrażeń i obserwacji. Ruch uliczny w Tabriz to fascynująca rzecz. Jedzie ten, kto głośniej trąbi i mocniej się przepycha – i to dosłownie, bo gdy kończyła się cierpliwość i moc klaksonu przestawała działać, pozostawały czyny. A to oznaczało użycie zderzaka do fizycznego przesunięcia samochodu opornego i niegramotnego kierowcy.
Dzięki poradom, jakie Szymon uzyskał od innych motocyklistów, z którymi ma kontakt w sieci, okazało się, że jest on w stanie sam naprawić usterkę.
Dzięki temu, przymusowa pauza nie była tak długa i już w niedzielę ruszył on w dalszą trasę.
Iran, choć pełen życzliwych ludzi, nie był dla Szymona łaskawy pogodowo. Teheran, który był kolejną wybraną przez Szymona destynacją, musi więc czekać na kolejną wyprawę. Złe i coraz gorsze prognozy, opady śniegu i dojmujący ziąb skutecznie schłodziły entuzjazm Szymka co do ruszania w kierunku, który pogodowo nie rokował lepiej – choć był to sam Teheran, stolica kraju.
Po małej korekcie planów zdecydował się więc ruszyć w kierunku Zatoki Perskiej. Kolejny cel - miasto Sziraz. 6. co do wielkości miasto Iranu i w czasach, gdy był on Persją – jego stolica.
Czy cel okaże się realnym przystankiem? Czas pokaże. Na razie – jedziemy!
Tekst Iza Janaczek
Foto Szymek Bogdanowicz