STOMIK MOŻE - Szymon - motocyklem przez Bliski Wschód - dzień 27. - Oman

Mar 202417

Dziennik podróży – OMAN. W końcu – meta podróży i odhaczenie na własnej bucket list wymarzonej destynacji. Ale, jak powiedział mi Szymon, meta nie oznacza wcale końca podróżowania. Wszak – to tylko meta jednego marzenia.

A że podczas tej podróży Szymon ma wystarczająco dużo czasu, by układać kolejne plany na następne szalone eskapady, czyni to skrupulatnie - w myśl zasady, że stomik może. A jeśli może – to dlaczego miałby przestać?

DZIEN-27-OMAN-1.jpg

Noc poprzedzającą wjazd do Omanu, Szymon spędził na największej pustyni piaskowej świata. W absolutnej ciszy, samotności i ciemności tak gęstej, że wręcz namacalnej.

Ciemność na pustyni jest dojmująca tym bardziej, że nie rozprasza jej żadna łuna bijąca z miejskich latarni, bądź świateł domostw. Na pustyni nie ma domów i ulicznych latarni. Jest tylko piasek, cisza i odwieczny rytm natury. Człowiek, gdy się na niej pojawia, jest zaledwie gościem, korzystającym z jej surowej gościnności.

DZIEN-27-OMAN-2.jpg

Dzień, w którym Szymon wjechał do Omanu, rozpoczął się dla niego już o 5 rano. Po zachwycającym spektaklu, jakim był wschód słońca nad ciągnącymi się po horyzont wydmami, Szymon ruszył dalej.

Po dwóch godzinach dotarł do granicy, którą przekroczył szybko i bez komplikacji.

Na tym kończyły się jednak dobre wiadomości. Jako, że paliwa zaczęło ubywać w sposób zmuszający do szybkich działań, Szymon skierował się do najbliższej stacji paliw. Okazała się nieczynna. A to już był problem.

Podróżując przez tak nieprzewidywalne miejsca warto być przygotowanym na każdą okoliczność. "Stojąc pośrodku niczego" - jak to Szymon ujął, skorzystał z zapasu paliwa, który przezornie woził z sobą na tak zwaną czarną godzinę. I rzeczywiście - zdarzyła się ona, i to w środku jasnego slonecznego dnia. Dzięki zapasowemu kanistrowi z kilkoma litrami paliwa, nie była tak czarna, jak być mogła i Szymon mógł kontynuować swą podróż. Podróż przez piaszczyste, suche i niegościnne a jednocześnie urzekająco piękne tereny.

DZIEN-27-OMAN-3.jpg
 
DZIEN-27-OMAN-4.jpg
 

Kolejna stacja znajdowała się około 100 km dalej – i tam, już bez przeszkód udało się zatankować paliwo, zarówno do baku, jak i do kanistra, zapewniającego Szymkowi spokój ducha.

Wspomnieć należy tu jeszcze, że swą zapobiegliwością i zapasowym kanistrem, Szymek zdecydowanie popsuł humor (i być może także plany) dwóm sępom strategicznie krążącym nad jego głową, podczas gdy ratował on całe przedsięwzięcia owymi 3 litrami paliwa z zapasowego kanisterka. Życie bywa nieprzewidywalne. Jak widać, także dla sępów.

DZIEN-27-OMAN-5.jpg

Wieczorem, Szymon wreszcie dotarł do cywilizacji. Jako, że zapadał zmierzch bez zbędnej zwłoki skorzystał z oferty pierwszego napotkanego na drodze hotelu.

Noc w cywilizowanych warunkach była miłą odmianą po specyficznej nocy na pustyni. Wewnątrz hotelowego pokoju nie było upału, bo temperaturę regulowała klimatyzacja, nie było też tego dojmującego poczucia pustki, jaką można odczuć podczas czarnej jak smoła nocy na pustyni.

DZIEN-27-OMAN-6.jpg

Pierwsze chwile w Omanie to pierwszy rekonesans okolicy. Jako, że czas, w jakim Szymon znalazł się tutaj przypada na porę suchą, krajobraz jawił się dość apokaliptycznie, ale, jak zapewniają tubylcy, tu gdzie teraz są kamienie i suche pnie – w porze deszczowej kwitnie bujne zielone życie.

Kiedy zapytałam Szymona, czy umiałby w kilku słowach opisać swoje pierwsze wrażenia będąc tam – w miejscu, które dotąd wizualizował tylko w marzeniach, odpowiedział, że odczuwa unikatową mieszankę wielkiego szczęścia i dojmującego żalu. Szczęście to fakt, że udało się i że dotarł tam, gdzie zamierzał, mimo, że nie zawsze było łatwo.

DZIEN-27-OMAN-7.jpg

Smutek, z kolei dotyczył faktu, że oto właśnie wskazówki zegara marzeń zaczynają przyspieszać, pędząc, jakby z górki, z powrotem do "zwykłego" życia – z każdym przejechanym kilometrem - coraz dalej od Orientu, Fizycznie i mentalnie.

I choć powoli, nieubłaganie kończy się ten magiczny arabski sen, nie kończy się pasja i apetyt na czerpanie z życia. Powrót do domu, jak powiedział mi Szymon, będzie tylko przystankiem, czasem przegrupowania sił, ogarnięcia funduszy i doszlifowania planów na kolejną podróż. Trudno powiedzieć, jak długa to będzie pauza – ale zdecydowanie będzie ona czasem, w którym Szymon zamierza tworzyć realne plany kolejnej dalekiej trasy.

DZIEN-27-OMAN-8.jpg

Jedno jest pewne – STOMIK MOŻE – i to bardzo! Marzenie, zrodzone w szpitalnej sali stało się faktem. 17 marca Szymon, motocyklista, marzyciel, wizjoner, człowiek kochający przyrodę, całkiem dobry fotograf z wrażliwym okiem i, a jakże – także stomik - dotarł do celu.

Startując z Polski 20 lutego, by dotrzeć do Omanu, Szymon przejechał przez Gruzję, Armenię, Iran, Irak, Kuwejt, Arabię Saudyjską, Bahrajn i Katar.

Przemierzył trudne drogi wiodące przez góry - w śniegu, mgle i porywistym, lodowatym wietrze. Dotarł nad gorącą Zatokę Perską i na koniec - pokonał odcinek 600 kilometrów drogi wiodącej przez pustynię Ar-Rab al-Chali, która jest najbardziej suchą i największą pustynią piaskową świata,

DZIEN-27-OMAN-9.jpg

I wreszcie wjechał do Omanu.
Stomik może i choć to wcale nie jest takie proste – jak widać - nie jest też niemożliwe.

Tekst: Iza Janaczek
Foto: Szymek Bogdanowicz

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na