Lip 202421
Po ostatnim półmaratonie gdzie podczas Krakowskiego Biegu Nocnego, mimo „problemów technicznych”, Bartek spektakularnie pobił swój własny rekord sprzed roku, przyszedł czas na kolejne wydarzenie potwierdzające, w jak doskonałej biegowej formie aktualnie się On znajduje.
Co warte zaznaczenia, droga do kolejnego sukcesu, którą obserwowaliśmy podczas sobotniego eventu, z wypiekami na twarzy i wielkim wzruszeniem, tym razem była zdecydowanie trudniejsza.
Bartek zmagał się z poważną kontuzją, której nabawił się 2 miesiące temu. 5. PKO Piekarski Półmaraton i Nocna Zadyszka były pierwszym eventem sportowym, w którym wystartował od czasu kontuzji i to, jak się okazało na mecie - z fantastycznym efektem. Podczas tego biegu udowodnił, że sportowiec może i powinien budować swoją „sportową jakość” cały czas, nawet pomimo wymuszonych losowych pauz i trudności, i – że może w tym rozwoju stale się doskonalić – zarówno jako sportowiec, jak i – jako stomik.
Nocna Zadyszka, w której w sobotę 20 lipca wystartował Bartek, to event organizowany corocznie i cieszący się coraz większym zainteresowaniem entuzjastów sportu oraz prawdziwych pasjonatów biegania.
Nazywany Nocną Zadyszką event w Piekarach, rozpoczął się o godzinie 21 i na linii startu pojawiło się 1260 osób.
W swojej kategorii wiekowej Bartek, nasz Fundacyjny Przyjaciel Stomik, uplasował się na 6. miejscu, rozwiewając tym samym stresujące go wątpliwości i pokonując problemy, jakie pojawiły się wraz z poważną kontuzją.
Ten bieg, ten sukces i te osiągnięcia pokazują, że człowiek może dokładnie tyle, na ile pozwala mu jego głowa i wiara w siebie. Pokazuje też, że również dla stomika nie ma w tym temacie specjalnych różnic.
Bartek-sportowiec odniósł poważną kontuzję – równocześnie odniósł ją Bartek-stomik.
Bartek, człowiek będący m.in. sportowcem i stomikiem, poradził sobie z nią systematyczną pracą nad własną psychiką i pracą nad kondycją fizyczną, pokazując, że stomia nie jest ograniczeniem, które może zatrzymać, gdy człowiek jest zorientowany na konsekwentne działanie. I to - pomimo przeszkód, trudności czy problemów zdrowotnych.
Najlepszą puentą tego, co wydarzyło się tego ciepłego, lipcowego wieczoru na sportowym evencie w Piekarach Śląskich, niech będą słowa samego Bartka, który pięknie i wzruszająco opisuje drogę, jaką pokonał, by odnieść kolejny sukces.
„Po ponad 2 miesiącach od kontuzji wróciłem do zawodów... Był to dla mnie bardzo ważny bieg. Kontuzja była na tyle silna i uciążliwa, że chcąc nie chcąc dopuściłem do siebie najgorsze demony lęku o to, czy nadal będę biegać intensywnie.
Wczorajszą dychą pokonałem te demony. Najlepiej o tym świadczy tempo poniżej 3:50 na 6, 7, 8 i 9 kilometrze... To był jeden z lepszych i przyjemniejszych biegów w życiu. Czułem napływ sił. Czułem, że niewiele straciłem. Ogromna radość i satysfakcja.
Wdzięczność, wdzięczność i jeszcze raz wdzięczność... Czas: 38:23.”
Tekst: Iza Janaczek
Foto: Bartek Pisarski