Stomia, strach i samotność straszne trio

Lut 202429

Strach to coś, co choć nie dotyka fizycznie – niemal fizycznie trzyma za gardło. Paraliżuje i nie pozwala na wydanie z siebie najmniejszego dźwięku. Sprawia też, że nie mamy odwagi do ważnych decyzji i czynów, mogących wpłynąć na nasze życie. Dlaczego? Bo często boimy się, że i tak nic dobrego z tego nie wyniknie.

Strach istniał zawsze. Wiemy o tym z przekazów i dzieł sztuki.
Mimo, że historia ludzkości jest długa i różnorodna, uczucia i emocje targające człowiekiem przewijają się w niezmienionej formie przez całe stulecia. I choć one pozostawały takie same, wszak od zawsze kochamy i nienawidzimy, odczuwamy dumę lub lęk, na przełomie wieków zmieniał się jednak ich podmiot . Takie zmiany dotyczą szczególnie strachu i jego pochodnych.

stomia-i-strach-1.jpg

Dziś boimy się zupełnie innych rzeczy niż kiedyś

Okiełznaliśmy wszak ogień, panujemy nad zwierzętami, nie boimy się wzbić w powietrze. Wiemy też, że wielka burza z oszałamiającymi choć strasznymi wyładowaniami atmosferycznymi, jest skutkiem gwałtownego połączenia się ciepłego i zimnego powietrza, a nie – gniewu bogów.

stomia-i-strach-2.jpg

Dzisiejszy strach to skomplikowany temat

Dziś często boimy się tego, jak może wyglądać nasze życie, gdy zejdzie z utartych torów. Dlatego właśnie boimy się stomii i tego, jak ona wpłynie na zwykłą codzienność.
Mówi się, że strach jest dobry – bo to objaw zdrowego rozsądku. Strach popycha do ostrożności, do trzymania ręki na pulsie i do szukania ochrony. I choć brzmi to logicznie i wykonalnie – jak się ma do prawdziwego życia w prawdziwym strachu? I to - dzień po dniu?
Czy da się schować przed samym sobą? Choć nikt nigdy nie potwierdził, że komukolwiek się to udało – wciąż próbujemy, z czasem przyzwyczajając się do takiego "nie-życia" na tyle mocno, że zaczynamy tracić rozeznanie, czy to, co nas trzyma w tym stanie, to wciąż strach, czy już tylko smutne przyzwyczajenie.

Choć to pułapka, my stomicy dość często chowamy się przed strachem, zamykając w domach, głowach i wewnętrznej ciszy. Ale strach nie mija. Zostaje za to przeświadczenie, że lepiej nie będzie. Nie mówimy więc o stomii, nie rozmawiamy o tym, co nas w związku z nią boli – fizycznie i mentalnie. I nie próbujemy zawalczyć o to, by choć spróbować się z nią tak naprawdę zapoznać.
Często też po prostu jej nie lubimy i boimy się, że inni też nas "znielubią", dlatego, że ją mamy.

Problemy ze stomią często zaczynają się jeszcze przed jej wyłonieniem. Już wtedy, wiemy, że gdy już się pojawi, to się z nią nie dogadamy.
Stomia i element zaskoczenia to trudny duet, zwłaszcza, że nie każdy lekarz umie sprostać przekazaniu tak specyficznej wiadomości.

My stomicy boimy się tego, co nieznane. Wiadomość o stomii to wypływanie na zupełnie obce wody. I nie chodzi o sadzawkę, gdzie wody po pas i widać brzeg, ale o wody bezkresnego oceanu niepewności i strachu. Wypływamy więc na nie, siedząc jedynie w małej łódce. Bez wiosła i kompasu.

Przekazywanie wiadomości jest sztuką i sztuką jest tej sztuki totalnie nie zawalić. A zdarza się to częściej niż często.
Pierwsze wrażenie robi się tylko raz. I nie ma szans na powtórkę. Dlatego tak ważne jest dobrze się do tego przygotować. Nie, nie mamy wpływu na to, jak przekazanie takiej wiadomości pójdzie lekarzowi, ale mamy wpływ na to, jak my sami będziemy wiadomość o stomii przekazywać tym, których uznamy za godnych zaufania.

stomia-i-strach-3.jpg

Stomia i strach idą w parze

Tak jak stomia i wyobcowanie. A także stomia i depresja.
A wszystko zaczyna się od tego, jak postanowimy traktować temat stomii. Bo choć nie mamy wpływu na to, jak zostanie przekazana nam wiadomość, że trzeba ją wyłonić, mamy wpływ na to – co z tą wiadomością zrobimy. I jakiej obróbce ją poddamy.
I choć to brzmi dziwnie, mimo prawdopodobnego szoku, jakim bywa pierwsze zetknięcie się z tematem, nie warto brać za pewnik pierwszych wniosków i myśli na gorąco.
Dlaczego? Bo być może wielu z nas pomyślało:

  • Nie dam sobie z tym rady.
  • Nie chcę tego.
  • To koniec normalnego życia.
  • Co ja powiem w pracy?
  • Nie chcę z tak żyć.

Często reakcją na złą (straszną) wiadomość jest jej mimowolna, spontaniczna negacja. Nie warto jednak się do tej myśli przywiązywać, bo ona ciągnie za sobą cały pakiet kolejnych złych emocji, zamykając stomika w kręgu niemocy, z której – strach wyjść.

stomia-i-strach-4.jpg

Stomia to trudny temat

Jak bardzo trudny, widać w statystykach. 87% wszystkich stomików nie akceptuje swojego nowego życia. Wyłonienie stomii to operacja dokonywana nie tylko na brzuchu pacjenta, ale – mentalnie także na jego głowie.
Wraz z chorym organem, nam stomikom ubywa często pewności siebie, witalności, wiary we własne siły i odwagi, w czynieniu prób, by żyć na nowych ustawieniach.

Czy stomików, których paraliżuje strach można nazwać niewdzięcznymi, tylko dlatego, że z powodu nieprzepracowanego lęku nie potrafią okazać, jak dobrze im z faktem, że nadal oddychają?
Nie sądzę, by zasłużyli na tak surową ocenę. Bo, czy strach w tak trudnym temacie, jakim jest stomia, może stanowić kryterium oceny wdzięczności? Przecież każdego z nas czasami łapie strach. Czy wobec tego nie jesteśmy wdzięczni?

Jesteśmy wdzięczni, choć często wewnętrznie rozdarci. I choć to skomplikowane, czujemy się winni, że się boimy, ale - boimy się poczuć coś innego.

I chcemy żyć tak, jak inni, ale często boimy się spróbować.

stomia-i-strach-5.jpg

Po prawdzie boimy się tak wielu rzeczy.

  • Że wszyscy zobaczą.
  • Że poczują.
  • Że usłyszą.
  • Że woreczek się odklei i będzie katastrofa.
  • I że inni będą widzami naszego upokorzenia.

I choć te rzeczy wcale nie muszą się zdarzyć – bo wystarczy zaryzykować i po prostu sprawdzić, co się stanie - boimy się. A to wielki strach. Jest silniejszy nawet od wiedzy i obserwacji innych znajomych stomików, którzy ze stomią pływają, morsują, biegają maratony, a także chodzą do pracy, na randki i na pizzę z przyjaciółmi.

stomia-i-strach-6.jpg

Dobrej jakości życie to życie, którego stomia nie blokuje i nie wyklucza.

Nie bójmy się zgłębiać wiedzy na temat stomii. Nie bójmy się pytać - choćby anonimowo. Nie bójmy się próbować znów żyć jak kiedyś i spotykać z innymi. Najpierw we własnym domu, gdzie znamy każdy kąt, a potem gdy zobaczymy, że doskonale sobie poradziliśmy – w parku lub miłej kafejce.

Czy stomia i strach to duet nierozerwalny? Nie, wcale nie. Historia zna wiele przypadków z życia, które pokazują, że wszystko jest kwestią czasu, podejścia i znajomości tematu, który przeraża. Strach można oswoić a przez to także stomię. I naprawdę jest to możliwe, choć wymaga otwartego umysłu i dobrej woli. Oswoić, znaczy zrozumieć.Zrozumieć, znaczy podjąć polemikę ze strachem.

Czy to łatwe? Ani trochę. Ale patrząc jak pięknie i tak po prostu normalnie może jeszcze być - zdecydowanie warto próbować.

Tekst Iza Janaczek
Foto pixabay

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na