Spotkania Bratnich Dusz zawsze potrafią zaskoczyć, ale to, co wydarzyło się ostatnio w Katowicach, przeszło wszelkie oczekiwania. Było jak zwykle – wesoło, gwarno, kawa lała się strumieniami, a rozmowy płynęły od codziennych spraw po życiowe mądrości. Starzy znajomi, nowe twarze – klasyka naszych spotkań.
Ale nagle… pojawiło się ONO. Jeden z uczestników wniósł ogromne, fuksjowe jajo – nie jakieś tam zwykłe jajeczko, tylko prawdziwy kolos, jakby żywcem wyjęty z parku jurajskiego, tylko bardziej designerski. Wszyscy zamilkli, bo przecież nie codziennie obcuje się z takim zjawiskiem.
Do akcji wkroczył Marek – człowiek od zadań specjalnych i niespodzianek. Z pełnym skupieniem przystąpił do otwierania jaja, a reszta towarzystwa patrzyła, jakby oglądała finałowy odcinek ulubionego serialu.
I wtedy stało się coś, co przejdzie do historii Bratnich Dusz – z jaja wykluł się Omir! Tak, nasza fundacyjna maskotka. Śmiechu było tyle, że obsługa kawiarni zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie otworzyli kabaretu.
Teraz już wiemy, skąd się biorą Omiry – żadne tam legendy, żadne tajemnice. Wystarczy odpowiednio duże, fuksjowe jajo i odrobina odwagi.
Podsumowując: było radośnie, było magicznie, a Omir po raz kolejny udowodnił, że Bratnie Dusze potrafią nie tylko spotkać się na kawie, ale też… wykluć coś naprawdę wyjątkowego.
Do zobaczenia na kolejnym spotkaniu – kto wie, może następnym razem ktoś przyniesie fuksjowego dinozaura?
Katowice, 27 kwietnia 2025