10 Październik 2024
Kwi 202425
Stambuł był ostatnią miejscówką, w której Szymek zatrzymał się nieco dłużej, przeznaczając czas na zwiedzanie miasta i relaks.
Dni po opuszczeniu miasta to już prosta droga do domu, bez dłuższych postojów. Sam wyjazd ze Stambułu był nie lada wyzwaniem, zważywszy na fakt, że zamieszkuje go około 16 milionów osób, z których spora część posiada samochody. Zakorkowane ulice skutecznie spowalniały jazdę, jakby miasto chciało zatrzymać Szymona i jego wielkie marzenie na dłużej.
Po dłuższym czasie Szymek wyjechał ze Stambułu, zamykając tym samym za sobą kolejne drzwi. Za nim został tajemniczy Orient, który przestał być marzeniem, a stał się zrealizowanym planem. Przed nim z kolei znajdowała się kolejna granica i droga do domu, który, zgodnie z przewidywaniami, miał zostać osiągnięty w ciągu najbliższych dni.
Przekroczenie granicy Turcji z Bułgarią zajęło Szymkowi niespełna pół godziny. Bułgaria powitała naszego samotnego motocyklistę dość groźną i nieprzyjazną aurą. Temperatura była niewspółmiernie niska w stosunku do tych, do których Szymon przywykł podczas przemierzania tras Bliskiego Wschodu. Niebo z kolei zasnuło się ołowianymi chmurami, z których niedługo potem spadł deszcz, co w zestawieniu z nieprzyjemnym, zimnym wiatrem i niską temperaturą oscylującą w okolicach 10 stopni, stanowiło spore utrudnienie w jeździe.
Pogoda nie nastrajała do dalszej jazdy, więc Szymon postanowił kontynuować podróż następnego dnia, licząc na poprawę pogody.
To była dobra decyzja, ponieważ rankiem kolejnego dnia Szymona powitało bezchmurne niebo i pogoda zachęcająca do dalszej jazdy. Opuścił więc Sofię około godziny 9 i ruszył dalej, w kierunku Polski. Do wyboru była trasa przez Serbię lub wzdłuż Dunaju – przez Rumunię. Jako że droga ta dobrze się Szymkowi kojarzyła z poprzednich podróży – wybrał on wariant rumuński, zwłaszcza że w Rumunii odwiedził on starszego pana, który udzielił mu gościny podczas pierwszego etapu wyprawy do Omanu.
W obszarze granicznym między Rumunią a Węgrami stało około 300 ciężarówek, oczekujących na wjazd na teren Węgier. Na szczęście Szymek, przemieszczający się motocyklem, nie musiał stać w tej wielogodzinnej kolejce. Przekroczenie granicy zajęło mu więc około 20 minut.
Tym sposobem, bez jakichkolwiek komplikacji i problemów, Szymon znalazł się na terenie kolejnego państwa, z którego było jeszcze bliżej do domu. By nie podróżować nocą, Szymek postanowił dojechać do Szegedyn i zatrzymać się tam na nocleg. Kolejnego dnia w planach była już Polska i dom, którego nie widział od wielu długich dni i nocy.
Wreszcie, 25 kwietnia, czyli trzy miesiące i pięć dni od chwili opuszczenia Polski, Szymon wrócił do kraju. Jego podróż marzeń do dalekiego Omanu zakończyła się podwójnym sukcesem, z uwagi na fakt, że była to podróż nie tylko w głąb Bliskiego Wschodu, ale także, a może przede wszystkim, w głąb siebie.
Szymon - motocyklista marzyciel, pragmatyk i stomik w jednym, swoim wielkim i szalonym czynem udowodnił, że stomik może wszystko.
Może zaplanować i doprowadzić do realizacji wielki plan, jawiący się w głowach wielu jako - tylko i wyłącznie piękne lecz nieosiągalne marzenie.
Może jechać w daleką podróż pełną niespodzianek, i to - zupełnie sam.
Może spać na pustych polach, na pustyni, a także w domach dobrych ludzi.
Może na własne oczy oglądać cuda technologii i budownictwa, a także miejsca, które nadal pamiętają czasy wojny, bądź wielkiego ludzkiego cierpienia.
Może radzić sobie z samotnością, przeciwnościami losu, zmienną pogodą i próbą przekraczania swoich własnych granic.
Stomik może - z całych sił i najpiękniej, jak się da, co Szymon udowadniał dzień po dniu.
Dziś, z wielkim wzruszeniem, mówimy: Szymku, dziękujemy za każdy fantastyczny dzień, który mogliśmy spędzić razem z Tobą.
Dziękujemy za wzruszenia i za emocje, a przede wszystkim dziękujemy za Twoją autentyczną, szczerą relację opowiadającą o zmaganiach – zarówno z drogą, jak i z samym sobą.
Wiemy, że ta podróż to tylko początek spełnienia Twoich marzeń. Będziemy trzymać kciuki za kolejne.
Do zobaczenia na kolejnym szlaku lub na kolejnej pustyni. Do zobaczenia na wielopasmowej autostradzie lub na wąskiej drodze nad przepaścią prowadzącą do kolejnego odległego miejsca, o których inni tylko marzą.
Wiemy, że uda się wszystko to, co sobie zaplanujesz.
Skąd taka pewność?
To proste - bo swoją wyjątkową podróżą już pokazałeś, że STOMIK MOŻE wszystko. Tak po prostu i do syta.
Tekst: Iza Janaczek
Foto: Szymek Bogdanowicz