Po operacji wyłonienia stomii. Opowiada Emilia Brochocka

Autor: Ewelina Zach

 

Nazywam się Emilia, Emilia Brochocka i mieszkam w Krakowie. Mam 26 lat. Z wykształcenia jestem protetykiem słuchu. Lubię kino, książki, muzykę i dobre jedzenie. Kocham zwierzęta. Mam trzy chomiki Gabrysia, Józia i Halinę. Dzięki operacji wiem, że będę
mogła realizować swoje plany i marzenia, nawet te najbardziej szalone – takie jak skok na bungee czy wycieczka do Dubaju.

Ewelina Zach: Jesteś już posiadaczką stomii. Można powiedzieć, że szczęśliwą?

Emilia Brochocka: Dzięki stomii jestem bardzo szczęśliwa. Od pierwszego momentu wiedziałam, że będzie nam dobrze razem. Minęło już kilka miesięcy z Bogumiłem i ani myślę go komuś oddać (śmiech).

EZ: Na początku były obawy, poszukiwanie wiedzy teoretycznej i uspokajanie lęku. Jak wygląda Twoja rzeczywistość?

EB: Muszę przyznać, że strach ma wielkie oczy. Bałam się czy sobie poradzę z pielęgnacją stomii, ale okazało się, że nie jest to takie trudne. Na pewno inaczej wyobrażałam sobie dopasowanie sprzętu. Myślałam, że uda mi się nosić worki odpuszczalne jednoczęściowe,
a noszę zamknięte dwuczęściowe. Nie jest to jednak wielki problem. Sprzęt jednoczęściowy na pewno jest bardziej dyskretny, ale dwuczęściowy daje mi większą wygodę. Płytkę wymieniam co 4 dni, codziennie zakładam świeży woreczek. Wystarczy dobrze dopasować
ubrania i nawet znajomi często pytają, gdzie schowałam stomię. Po operacji mogłam wreszcie wyrzucić z głowy toaletową mapę miasta. Nawet w przypadku awarii mam chwilkę, by na spokojnie odnaleźć potrzebne mi miejsce. Nie muszę się stresować tak, jak
parę miesięcy temu. Nie uzależniam trasy podróży od jak największej dostępności toalet. Spokojnie mogę zjeść przed wyjściem i nie obawiać się, że to przeszkodzi mi w czymś i będę musiała natychmiast dotrzeć do łazienki.

EZ: Długo uczyłaś się swojego ciała w nowym wydaniu – czy był to problem dla Ciebie bądź Twojego partnera?

EB: „Nowy” wygląd zaakceptowałam od razu. Stomia nie zmieniła mnie wizualnie ani nie sprawiła, że miałam spadki samooceny. Nawet podobam się sobie bardziej, bo mogę korzystać z życia zamiast siedzieć w łazience.

EZ: Długo zmagałaś się z decyzją o wyłonieniu stomii, ale sam pobyt w szpitalu był bardzo krótki, prawda?

EB: Moja operacja i cała opieka okołooperacyjna odbyła się w oparciu o protokół ERAS. To innowacyjna metoda, dzięki której pacjent lepiej znosi zabieg i szybciej dochodzi do siebie. Opiszę ją pokrótce. Nie ma tradycyjnej głodówki – trzy dni przed operacją
wprowadza się specjalną dietę i odżywki medyczne. Doustne środki przeczyszczające są zastąpione przez wlewki doodbytnicze. Podawane są leki przeciwzakrzepowe i przeciwwymiotne. Przy takim przygotowaniu do operacji można pić już po dwóch godzinach
od zabiegu. Dren miałam usunięty tego samego dnia. Miałam szczęście, bo moją operację przeprowadzono laparoskopowo i mam teraz trzy malutkie blizny. Następnego dnia dostałam już normalne jedzenie, popołudniu spacerowałam. Operacja była drugiego maja
a trzy dni później byłam już w domu.

EZ: Co było dla Ciebie najtrudniejsze po operacji wyłonienia stomii? Jakie myśli towarzyszyły Ci tuż po niej?

EB: Przede wszystkim ulga, że to już koniec koszmaru i początek nowego życia. Najtrudniejszy moment to pierwsze samodzielne opróżnienie worka. Nie oszukujmy się, początkowo zapach jest straszny, ale można się przyzwyczaić.

EZ: Czy zostałaś otoczona opieką pielęgniarki stomijnej i jak ta opieka wyglądała?

EB: W dniu wyjścia do domu odwiedziła mnie pielęgniarka stomijna. Zapoznała mnie ze sprzętem i zasadami pielęgnacji stomii. Dostałam również numer telefonu do niej i mogłam się kontaktować w każdym momencie.

EZ: Wspominałaś, że obawiałaś się stomii ze względu na wykluczenie i ograniczenie kontaktów. Jak to faktycznie dziś wygląda?

EB: Jeszcze kilka lat temu sądziłam, że tak to będzie wyglądać. Teraz zmieniło się moje myślenie. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi, którzy akceptują nas w pełni. Często sobie żartujemy z Bogumiła. Przed operacją cały czas siedziałam w domu. Każde wyjście
musiało być idealnie zaplanowane, tak by na trasie podróży było jak najwięcej toalet. Straciłam przez zaostrzenie trzy lata życia. Musiałam zrezygnować z dalszej nauki, pracy, rozwijania pasji. Znajomi się odwrócili lub nie wykazywali zrozumienia.
Często słyszałam złośliwe uwagi, że niby jestem taka chora a jednak wyszłam z domu. Wystarczyło, że po wizycie lekarskiej wchodziłam do pobliskiej galerii handlowej. Skoro i tak byłam na miejscu to dlaczego miałam nie skorzystać z okazji by pobyć
trochę poza domem? Dla większości chory powinien zamknąć się w domu i nie wychodzić. A jeśli już uda się mu wyjść to znaczy, że tylko udaje, jest super zdrowy i wykorzystuje chorobę jako wymówkę. Szkoda, że żadna z tych osób nie ma najmniejszego pojęcia
ile stresu i nerwów kosztowało mnie by wyjść z domu i załatwić najpilniejsze sprawy. Dziwnie to zabrzmi, ale nie żałuję tych ciężkich momentów w życiu. Dzięki chorobie i wszystkim negatywnym przejściom zobaczyłam na kogo mogę liczyć choćby nie wiadomo
co się działo. Mam garstkę bliskich osób, które stoją za mną murem i nie pozwolą mnie skrzywdzić. Dużo osób cierpi z powodu choroby i odrzucenia, ale nie dostrzegają najważniejszego – zostają prawdziwi przyjaciele. Takie sytuacje bardzo umacniają
i wyrabiają charakter. Nie traci się czasu na toksyczne osoby, a im mniej negatywnych emocji w życiu, tym lepiej. Odsunięcie od siebie złych osób pomaga w poukładaniu sobie życia i powrocie do zdrowia. Jest to ciężki krok, ale wszystkim polecam, by
zawalczyli o swój spokój i pozbyli się nieżyczliwych osób. Naprawdę nie warto marnować swojego zdrowia na nikogo. Zapamiętajcie to.

EZ: Twoja stomia to efekt choroby Leśniowskiego- Crohna. Jak czułaś się wcześniej, a jak teraz? Czy czujesz zmianę jakości życia?

EB: Tak naprawdę to miałam zaostrzenie prawie siedem lat. Ostatnie trzy byłam całkowicie wykluczona z życia. Teraz nie mam żadnych ograniczeń. Zwężony kawałek jelita został usunięty. Choroba jest już tylko w pozostawionym kikucie i nie dokucza mi. Pozostałe
elementy układu pokarmowego są zdrowe.

EZ: Czyli odniosłaś oczekiwany sukces, bo jest znacząca poprawa zdrowia?

EB: Tak. Jestem teraz naprawdę szczęśliwa. Mam wrażenie, że w końcu zapanowałam nad chorobą.

EZ: Nie obędzie się bez pytania o plany. Już widzę po Twoim uśmiechu, że lista jest długa a będzie się jeszcze rozwijać, czy dobrze myślę?

EB: Czuję się jakbym dostała nowe życie i nową szansę. Teraz mogę sobie cokolwiek zaplanować. Staram się korzystać z życia ile się da. Mam kilka planów i marzeń, na pewno chcę się dalej uczyć. Jestem dobrej myśli i wierzę, że uda mi się spokojnie poukładać
swoje życie.

EZ: Co chciałabyś poradzić osobom, które przeżywają rozterki przed operacją?

EB: Nie ma na co czekać. Im szybciej zdecydujemy się na operację, tym lepiej. Jest wtedy większa szansa na mniejsze powikłania. Oczywiście czas okołooperacyjny jest ciężki, ale warto to przetrzymać. Stomia to niewielka cena za normalne życie

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na