Autor: Fundacja Stomalife
KAJAKI, KTÓRE PRZEŁAMUJĄ STRACH
SPŁYW KAJAKOWY Z FUNDACJĄ STOMAlife
„Czy jest coś piękniejszego od pierwszego dnia spływu, kiedy człowiek odrywa się od własnego życia, by zacząć wiązać pędy jakiegoś nowego bytu, dziwacznie rosnącego spod piór kajaka?”
Melchior Wańkowicz „Na tropach smętka”
A więc znowu lato! Lato 2021! Czas tak szybko ucieka, a my jeszcze jesteśmy myślami w lecie 2020, które przypomina nam beztroski czas, promienie słońca i wodę, czyli… Puszczę Kampinoską. W sierpniu ubiegłego roku, Fundacja STOMAlife spotkała się z grupą stomików z całej Polski, by przełamywać tabu. Jak wszyscy wiecie, jest ich wiele, ale na pierwszy ogień poszła…wodaJ
Kontakt z wodą dla stomika nie jest sprawą prostą .Na początku nawet własna wanna jest wyzwaniem. Stomicy ze strachu przed „niesubordynacją grażyny” rezygnują z basenu, plażowania i innych atrakcji wodnych. Weekend w Kampinosie miał to zmienić. Wody było pod dostatkiem. Zaczęliśmy od spływu kajakowego i kąpieli w Bzurze, by po południu przez kilka godzin nie wychodzić z basenu i jacuzzi, pozując naszym fantastycznym fotografom.
Zorganizowanie spływu miało na celu udowodnienie, że do odważnych świat należy. Na pewno łatwiej było pokonać strach w tak fantastycznej, już trochę zintegrowanej grupie. Lęków było wiele. Począwszy od pokazania się innym w stroju kąpielowym, wątpliwości czy worek widać czy nie? Czy lepiej go ukrywać? Czy może wręcz przeciwnie? Wydaje się ,że na początku uczestnicy czuli się trochę skrępowani. Woda to jedno wyzwanie, a kajak to drugie! Na pewno były wśród uczestników osoby, które wsiadały do niego po raz pierwszy. Wszystko jednak poszło jak z płatka.
Długa trasa, duża duma!
– To nie był trudny spływ. Piękna, letnia pogoda, woda tak ciepła, że aż szkoda było do niej nie wchodzić, słońce, które przyjemnie rozgrzewało i nurt rzeki, który wspomagał wiosłowanie sprawiały, że wszyscy byliśmy w szampańskich nastrojach. Płynęliśmy około dwóch godzin, podziwialiśmy naturę, cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Czuliśmy, że robimy coś,z jednej strony, zwyczajnego, a z drugiej tak błogo radosnego. – mówi Zuzanna Kawczyńska z Fundacji STOMAlife.
Z czasem można było zauważyć ,że lody pękają (chyba od tego upału) J Pierwszy stres był już za nami, umiejętności wiosłowania rosły z każdą minutą i nikt z boku nie odróżniłby, kto z dwuosobowej załogi jest stomikiem, a kto nie. Ekipa spędziła ten czas razem, wspierając się i pomagając sobie nawzajem i to była nasza największa duma. Organizatorów, stomików i ich najbliższych, o których trudno tu nie wspomnieć. Osoby towarzyszące stomikom z jednej strony bardzo im pomagały i wspierały, z drugiej nie mogły wyjść z podziwu, czego dokonują ich „kangurki” i jakie nowe możliwości wspólnego spędzania czasu otwierają się przed nimi.
Czasami trzeba było wyjść z kajaka, aby poprawić mocowanie sprzętu, innym razem, specjalnie wyskakiwaliśmy do rzeki, aby się ochłodzić. Kolejny raz okazało się, że pomimo wcześniejszych obaw, osoby ze stomią mogą czerpać z życia tyle samo, co każdy inny człowiek– wspomina Tomasz Panfic, uczestnik wydarzenia.
Nowe rekord na rzece Bzura
Spływ ten na pewno pod wieloma względami był rekordowy. Rekordy szybkości w przemieszczaniu się, by zrobić nam fantastyczne zdjęcia, biła dzielna para naszych fotografów. Rekordowa była ilość parkowań w szuwarach i rekordowe było tempo wydostawania się z nich. Rekordu kropel wychlapanej wody nikt nie poda, ale nasi uczestnicy ustanowili jeszcze jeden nowy rekord – zero upadków przy robieniu wspólnych zdjęć!
– Największym wyzwaniem, jak chyba zawsze na tego typu wyprawach, było zdjęcie grupowe. Zatrzymanie całej wycieczki w jednym punkcie, trzymanie się pobliskich wydm, żeby nurt nie zepchnął dalej czy dotarcie z informacją do wszystkich, że to właśnie to miejsce – nie było tak proste, jak wszyscy myśleli. Z drugiej strony było przy tym mnóstwo śmiechu, zabawy i wzajemnej serdeczności. – dodaje Tomasz Panfic. moż
Zaczęliśmy cytatem z Wańkowicza, dopiero wyobrażając sobie wspólną przygodę. Zakończyć możemy na wesoło, bo wysiadając z kajaków, by kąpać się w rzece (wielu z nas po raz pierwszy) naprawdę czuliśmy się jak zakładowa wycieczka z wiersza Andrzeja Waligórskiego:
„Lśnią promienie słoneczka,
Kajakowa wycieczka
Już za chwilę wyruszy daleko.
Personalny załogę
Błogosławi na drogę,
A na pierwszym kajaku – dyrektor!
Już zabrzmiały sygnały,
Wiosła już zapluskały,
Ruszył w drogę stubarwny peleton.
Tylko w oczach się migli
I znikają wśród figli,
Chlapiąc wodą w dekolty kobietom…
Skrzypią mięśnie sprężane
Gładkie i prążkowane,
Ciut zwiotczałe od pracy przy biurkach,
A gdy łódź się przechyli,
Zaraz słychać w tej chwili
Trwożny okrzyk: Ojej! Wodna kurka!!!
Dobrze – przewodnik odrzekł.
– Z prądem także być może,
Droga równie ciekawa i prosta,
Ale jestem zmuszony
Ostrzec, że z tamtej strony
Jest ogromny i rwący wodospad.
Jakoż nikt nie narzeka,
A już szczególnie rzeka,
Która takie zasady ma mądre,
Że obchodzi ją mało,
Czy jakaś garść cymbałów
Pod prąd płynie czy zgodnie z jej prądem”
Na taki frywolny tekst może sobie pozwolić tylko Klub Kajakowy „Kangurek”, a my wracając do hotelu w Kampinosie czuliśmy się jak jego członkowieJ
Na koniec kilka rad praktycznych
Co powinniśmy wiedzieć?
Zbierając doświadczenia od uczestników naszej wyprawy podpowiadamy, że warto zadbać o odpowiednie dopasowanie oraz zabezpieczenie sprzętu. Jeśli mamy problemy z odklejaniem się worków stomijnych warto pomyśleć o zabezpieczeniu brzegów worka silikonowymi plastrami stomijnymi. Jeśli trasa spływu jest trudna i wymaga dużej siły fizycznej, konieczne może być zastosowanie pasa przeciw przepuklinowego, który świetnie się sprawdza w przypadku podejmowania dużej aktywności sportowej.
Pamiętajmy, że stomia oraz sport się nie wykluczają. O ile tylko czujemy się siłach, czerpmy z życia pełnymi garściami. A jeśli potrzebujecie wskazówek, jak przygotować się do konkretnych czynności, piszcie do nas na biuro@stomalife.pl lub Redakcja STOMAlife ul. Chałubińskiego 8, 00-613 Warszawa. Chętnie odpowiemy na nurtujące Was pytania.