Cze 202404
Dzieci tulą misie, dorośli tulą dzieci i siebie samych.
I tak w skrócie brzmi dzisiejsze święto, którym jest Dzień Przytulania. Choć święto to uzupełnia Kalendarz Świąt Nietypowych, znane jest wielu. Nie, wcale nie z daty, która nakazuje przytulać się (choć) raz do roku – lecz z praktyki i to tej, dla wielu - codziennej.
Przytulamy się i lubimy to robić
Nie, niestety nie wszyscy. Są ludzie, którzy nie lubią, nie umieją lub wręcz boją się tak bezpośredniej bliskości.
Niechęć do przytulania może mieć różne przyczyny. Może ona mieć podłoże kulturowe, choć zdecydowanie częściej niechęć ta związana jest z osobistymi złymi doświadczeniami, a nawet prywatnymi dramatami, z przeżytą traumą, jak również z wychowaniem w chłodzie emocjonalnym, pozbawionym ciepłych gestów fizycznych.
Niechęć do przytulania nie jest fanaberią czy brakiem wychowania. To bardziej lub mniej umiejętne stawianie granic, które wynika z wielu, często bardzo przykrych i trudnych do przepracowania powodów. Zamiast oceniać i wydawać wyroki warto podejść do tematu z empatią i zrozumieniem. Pamiętajmy, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami i to, co jedni uważają za całkowicie normalne, dla innych jest tematem trudnym i stresującym – także ze względu na oceniającą postawę otoczenia. Więc jeśli nie da się przytulać fizycznie, przytulajmy mentalnie – otaczajmy innych ciepłem, zrozumieniem i uwagą. Takie przytulanie też jest przytulaniem, choć bezdotykowym.
Warto się przytulać
Brak umiejętności i potrzeby przytulania wydaje się być sporą stratą zważywszy na zalety, jakie niesie z sobą przytulanie – zarówno dla ciała, jak i dla ducha.
Przytulanie sprawia, że czujemy się lepsi, dając i otrzymując – zarówno uwagę, jak i ciepło.
A co uzyskamy, przekładając to na konkrety?
Przytulanie za darmo
Ponoć da się nauczyć empatii. Można sobie też to oczyszczające uczucie przypomnieć i znów zacząć stosować we własnym życiu.
Dokonać tego można poprzez świadome praktykowanie dobra w stosunku do drugiego człowieka, które czynić można - mentalnie i fizycznie.
I właśnie dlatego przytulanie doczekało się swojego święta, jak i ruchu zapoczątkowanego spontanicznym pomysłem Juana Manna, który zrodził się w jego głowie w roku 2004, lecz swą większą odsłonę miał 2 lata później. Wtedy to Mann z dużym transparentem FREE HUGS (co znaczy: „darmowe przytulanie”) przechadzał się Pitt Street Mall w Sydney obserwując reakcje przechodniów i odpowiadając na nie – a jakże, uściskiem.
Jak dużym zainteresowaniem cieszyła się ta akcja, świadczyć może fakt, że zamieniła się w wielki ruch mający na celu szerzenie bezinteresownego dobra i pocieszenia, jakim jest bez wątpienia szczery uścisk drugiego człowieka. Akcja ta doczekała się kontynuacji w wielu państwach całego świata. A jej wielka popularność świadczy dobitnie, jak bardzo my, ludzie, potrzebujemy się czasami do kogoś przytulić.
Przytulanie to najprostsze okazanie wsparcia
Nie wymaga ono szczególnego wysiłku, ani też angażowania wielkiej ilości czasu, a i tak jego zdolności naprawczych wprost nie sposób przecenić.
Przytulanie to motor mocy sprawczych. Pozytywnie naładowani energią przekazaną przez drugiego człowieka, nierzadko gotowi jesteśmy do czynów zarówno wielkich, jak i takich, które odkładaliśmy na bliżej nieokreślone „później”.
Przytulamy więc dzieci, budując ich poczucie bezpieczeństwa, a także społecznej więzi. Przytulając je sprawiamy, że wspaniale rozwija się ich poczucie wartości własnej i mocy sprawczej.
Jeśli my, zabiegani dorośli, nie zapomnimy, jakie to ważne, one kiedyś też nie zapomną o małych a jakże potrzebnych codziennych aktach dobra, w stosunku do nas.
Przytulamy nastolatki. Tak! Przytulajmy. To też dzieci, tylko większe i starsze. To, że urosły i wyrosły, stały się bardziej skryte, nie oznacza, że nie potrzebują czasami poczuć, że nie są same. Że mają wsparcie. Czasami nie trzeba wielu słów, by okazać im wsparcie i bycie obok. Czasami by znów wszystko wróciło na swoje miejsce, wystarczy emitująca pozytywne ciepło chwila uwagi, zamknięta w kilku sekundach, w których trzymamy w ramionach nasze nastoletnie dziecko.
Przytulajmy się także my, dorośli. Mówmy też sobie miłe rzeczy - dla odmiany po tych krytycznych, na które zawsze jakimś cudem znajdzie się czas i przestrzeń, choć tak jesteśmy zabiegani.
Skoro zupełnie obcy światu człowiek mógł spacerować z wielkim transparentem, ofiarując zupełnie obcym sobie ludziom chwilę bezinteresownego dobra, to my – w stosunku do naszych bliskich i znajomych też powinniśmy dać radę.
Nierzadko szukamy bardzo daleko, kopiemy bardzo głęboko i mierzymy bardzo wysoko. Tymczasem to, co najważniejsze, znajduje się – dosłownie, na wyciągnięcie rąk drugiego człowieka.
Co nam szkodzi sprawdzić czy „jesteśmy w zasięgu”?
Tekst Iza Janaczek
Foto unsplash