Andrzej Piwowarski, stomik od 16 roku życia, od sześciu lat jest prezesem Polskiego Towarzystwa Stomijnego POL-ILKO. Chętnie wspina się po górach i jeździ na rowerze. Swoim życiem i działanie pokazuje, że stomia w niczym nie przeszkadza. Skończył studia, działa w czterech organizacjach pozarządowych.
Jestem nietypowym stomikiem. Mam w tej chwili dwie stomie wyłonione w bardzo młodym wieku. W 1986 roku, kiedy wyłoniono u mnie po raz pierwszy stomię brakowało wszystkiego. Nie było odpowiedniego sprzętu. Do szkoły chodziłem zaopatrzony w pieluchę tetrową. Były też okresy, kiedy musiałem ograniczyć swoją aktywność. Wtedy miesiącami leżałem w szpitalu. Na szczęście były też takie chwile, kiedy mogłem robić więcej.
Borykam się z różnymi przeciwnościami od urodzenia, ze względu na wadę wrodzoną. Moi najbliżsi od początku wiedzieli, że mam stomię i podchodzili do tego normalnie. Ja też staram się to tak traktować. Nie zważam na to, co mówią inni. Nie odpowiadam na nieprzyjemne komentarze. Ale nie afiszuje się też ze stomią. Osoby, z którymi się spotykam wiedzą, że ją mam. Nie odczuwam, żeby to był dla nich problem.
Wolnego czasu nie mam zbyt dużo. Natomiast gdy mam okazję, staram się go zagospodarować najlepiej jak potrafię. Jeżdżę na rowerze, uprawiam amatorskie sporty i bardzo lubię chodzić po górach. Stomia mnie nie ogranicza.