Lut 202414

Od zawsze kojarzą się z kolejkami w kwiaciarni i w kinie. I w knajpkach trudniej tym dniu o miejscówkę bez wcześniejszej rezerwacji. Niełatwo również wtedy o prywatność i romantyzm, bo wszędzie pełno ludzi, gwar, tłok i hałas.

walentynki-1.jpg

Niemniej - jak tak człowiek pyta znajomych, to mało kto je obchodzi. Bo to takie "święto dla małolatów". No i niby wszystko jasne i oczywiste, a jednak potem okazuje się, że nic tak człowiekowi nie zrobiło dnia w te walentynki, których nie obchodzi, jak walentynkowa kartka czy ciepłe słowo od męża, przyjaciółki czy partnera. Bo w tym konkretnym dniu nie chodzi o wielkie wyznania miłości poparte czekoladkami i pluszowym misiem, ani o spektakularne oświadczyny o zachodzie słońca, a o komunikat:
myślę o Tobie,
jesteś dla mnie ważny/ważna,
fajnie, że jesteś w moim życiu :)

walentynki-2.jpg

Walentynki, bo o nich mowa, to święto zakochanych, które obchodzone jest w samym środku zimy.
Patronem tego dnia został święty kościoła katolickiego, biskup Walenty, którego wspomnienie przypada właśnie na dzień 14 lutego.
Jak głosi legenda, żył on w czasach Cesarstwa Rzymskiego i będąc wielkim orędownikiem szczęśliwej miłości, potajemnie udzielał ślubów zakochanym - wbrew rozkazowi Cesarza Klaudiusza II Gockiego, który zakazał mężczyznom ożenku, uznając, że ci w wieku poborowym lepiej będą walczyć za kraj bez emocjonalnego obciążenia. Działalność swą Walenty przypłacił życiem.
Według innych źródeł Walentynki, czyli święto zakochanych, powstało na przełomie wieków XIV i XV, gdy w pałacach i zamkach Europy bujnie kwitło dworskie życie towarzysko-uczuciowe.
Z kolei pierwsza walentynkowa kartka wysłana została w wieku XVI z londyńskiej Tower przez Karola Orleańskiego, który zapewniał w niej swoją żonę o wielkiej i nieustającej do niej miłości.

Natomiast swą prawdziwie światową rozpoznawalność, Walentynki zawdzięczają ponoć brytyjskiemu poecie i pisarzowi sir Walterowi Scottowi, który za sprawą pięknych słów i zwrotów – mocno je rozsławił.

I choć Walentynki w Europie południowej i zachodniej znane były już w czasach średniowiecznych, do Polski przywędrowały dopiero końcem ubiegłego wieku. Zdaniem przeciwników tego święta – jest ono wyrazem ślepego naśladownictwa kultury amerykańskiej. Milczą jednak kronikarze - jak ten argument ma się do faktu, że przez wzgląd na literacką działalność sir Waltera Scotta to właśnie Brytyjczycy uważają Walentynki za swoje, a nie amerykańskie święto.

walentynki-3.jpg

Fakt pozostaje faktem, od późnych lat 80-tych, XX wieku Polacy z roku na rok coraz huczniej i intensywniej obchodzą to sympatyczne, acz mocno przesłodzone w swym wyrazie święto.
Misie, czekoladki, lizaki i kwiaty kupić można praktycznie w każdym sklepie, o ile nie jest to market budowlany z przewagą tematyki wod-kan-co lub sklep typu "wszystko dla wsi"

Po galeriach handlowych i parkach snują się pary. To zwłaszcza młodzi ludzie w wieku studenckim lub ciut starsi. Choć nie brakuje i młodszych. Przemierzają parki i ulice często jeszcze ze szkolnymi plecakami na plecach, nieśmiali, uroczo zawstydzeni z jedną małą różyczką lub tulipanem w zmarzniętej dłoni.
Spotkać ich również można w kinach i klimatycznych knajpkach, gdzie wpatrzeni w siebie usiłują wyciągnąć z tego pięknego popołudnia wszystko, co warte zapamiętania.

walentynki-4.jpg

I choć dziwnie jest patrzeć na ludzi częściej dziś trzymających w dłoniach kwiaty albo dłoń drugiego człowieka zamiast telefonu – widok ten cieszy i rozgrzewa serce.
Oznacza bowiem, iż nie wszyscy i nie do końca zatraciliśmy się w świecie wirtualnym, pamiętając, choć w takim dniu jak dziś – że jest coś poza nim :)
I to jest wspaniała wiadomość, choć niestety Walentynki mają także i swoją drugą stronę, którą mocno punktują przeciwnicy tego święta.
Współczesnym obchodom Walentynek zarzuca się pakowanie uczuć w szeleszczący papierek komercji i rozmienianie ich na drobne w infantylnych rymowankach.
Owszem, trudno nie zgodzić się z faktem, że tak jak w świętach Bożego Narodzenia coraz mniej ducha a coraz więcej materii, tak i w dniu zakochanych powoli zatraca się ich niematerialna ulotna i wyjątkowa idea, ustępując pola wszechobecnej krzyczącej i ociekającej lukrem komercji.

walentynki-5.jpg

Coraz częściej ulegamy przeświadczeniu, że kartka z kilkoma miłymi prywatnymi słowami i drobny bukiecik bądź pojedynczy kwiatek, to za mało. Bo to źle wygląda w social mediach i słabo się klika... Dlatego trzeba więcej i na bogato.
I w tym pędzie po lajki gubi się gdzieś to, o co w Walentynkach tak naprawdę chodzi. A przecież chodzi o krótki komunikat, tak ważny dziś, gdy świat cierpi na epidemię samotności:
myślę o Tobie,
jesteś dla mnie ważny / ważna,
fajnie, że jesteś w moim życiu :)


Czy Walentynki faktycznie są świętem tylko bardzo młodych ludzi?
Nie. W żadnym wypadku. To tylko czasami my, ciut starsi, sami chcemy tak uważać, bo to wygodne i nie wymaga wyjścia z własnej strefy komfortu.
Owszem, kupno kartki czy kwiatka zmusza do pewnego wysiłku, ale – by uczcić czyjąś obecność, rekwizyty te wcale nie są jakoś tak bardzo potrzebne, choc zdecydowanie cieszą oko.

walentynki-6.jpg

Bliskość i radość z obecności drugiego człowieka można okazać na wiele sposobów.

  • Dobrym słowem twarzą w twarz.
  • Esemesem z serduszkiem.
  • Wspólnym posiłkiem i rozmową. Przy czym posiłek wcale nie musi być domowy, najważniejsze to znaleźć czas na jego wspólną celebrę :)
  • Filmem oglądanym razem, może nawet pod jednym kocykiem, jak kiedyś, zanim się (mentalnie) zestarzeliśmy.

Walentynki wspaniale przypominają nam, że warto być obok i warto chcieć kogoś obok mieć.

W czasie, gdy świat pędzi ku przepaści samotności, ciepło ludzkiej dłoni jest jak latarnia morska w trakcie wielkiego nocnego sztormu, podczas gdy my, w lichej łódce - daleko od brzegu..

I by tę dobrą dłoń znaleźć wcale nie trzeba szukać wśród komercyjnego zgiełku pełnego maskotek i czekoladek, usiłując przeżyć ten czas, w sposób, którego tak naprawdę za nic nie umiemy sobie zaimplementować. Prawdziwa bliskość nie przepada za hałasem i blichtrem. Woli spokój, w którym można się tak po prostu usłyszeć i zobaczyć.

walentynki-7.jpg

W Dniu Świętego Walentego bądźmy więc obok siebie. Tak po prostu i po ludzku. Zarówno my - zakochani, jak i my - przyjaciele, my - sąsiedzi i my – zwykli znajomi. Ukochajmy siebie a łatwiej nam będzie zaakceptować, że świat może chcieć ukochać także właśnie nas :)

I owszem, z definicji w Dniu Zakochanych świętować powinni tylko zakochani, jednak, w epoce samotności wśród ludzi, jaka nam nastała, warto nieco poszerzyć kompetencje tego święta, dodając mu nieco więcej ciepłych i wartościowych funkcji. Pamiętajmy, że "każdy powinien mieć kogoś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje się bardzo samotny" - Ernest Hemingway

Tekst: Iza Janaczek
Foto: pixabay

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na