Światowy Dzień Pluszowego Misia

Lis 202325

Trudno powiedzieć, kto dał początek temu miłemu, misiowemu świętu.

Według niektórych, to sam Teodor Roosevelt jeden z prezydentów Stanów Zjednoczonych, który w roku 1902 ocalił małego niedźwiadka postrzelonego podczas polowania, w którym ów prezydent brał udział. Na pamiątkę tego wydarzenia jedna z amerykańskich firm stworzyć miała misia - zabawkę, która za zgodą szanownego imiennika, otrzymała jego imię, występujące tu w zdrobnieniu - Teddy. I tak ponoć powstał kultowy Teddy Bear.

Inna historia mówi o tym, że pierwszy misiu - przytulanka powstał w Niemczech, w XIX wieku. Jego twórczynią była ponoć Margarete Steiff, która szyła różne pluszowe zabawki, w tym - oczywiście także niedźwiadki. Na pomysł, by ten mocno lokalny biznes przenieść na większe, szersze wody wpadł jej siostrzeniec. Udoskonalił on więc pluszaki cioci i pokazał je na Targach w Lipsku w 1903 roku, gdzie z miejsca zyskały uznanie – także klientów mieszkających za oceanem.

swiatowy-dzien-pluszowego-misia-1.jpg

Fenomenalnie wyjątkowy miś
Bez względu na to, czyj pomysł był pierwszy – faktem pozostaje, że w pluszowym niedźwiadku – przytulance zakochały się i dzieci i dorośli :)

Pluszowy miś szturmem zdobył serca małych i dużych odbiorców. Tym samym zamieszkał, nie tylko w wielu domach, ale też stał się obecny w literaturze. Tej tradycyjnej i tej przeniesionej na ekrany.

Najsławniejszym misiem wszechczasów chyba już na zawsze pozostanie miś o bardzo małym rozumku czyli bohater cyklu powieści dla dzieci, autorstwa A.A. Milne. Opisywały one przygody Misia Puchatka i jego przyjaciół.

Niemal równie znanymi misiowymi celebrytami byli Miś Paddington, Rupert a także Yogi – który kradł piknikowe koszyki w Parku Yellystone. Nam jednak pewnie bardziej swojsko kojarzą są misie z rodzimego podwórka – Koralgol, Uszatek lub - ten z Okienka.

swiatowy-dzien-pluszowego-misia-2.jpg

Pluszowy miś uczy, bawi, edukuje i daje poczucie bezpieczeństwa

To niezwykłe, jak wielki ładunek dobra ma w sobie ta niepozorna pluszowa zabawka. I trudno typować kupując ją dziecku, że to właśnie ta konkretna będzie tą ukochaną i najważniejszą.

Dzieci częściej niż dorośli patrzą sercem. Nie kierują się wyglądem przytulanki, a już na pewno nie jej ceną czy marką. Dla nich bardziej ważne jest z jakim momentem życia się ona kojarzy oraz – kto ją podarował.

Miś - przytulanka daje poczucie bezpieczeństwa. Można ją tulić, zwłaszcza w chwilach niepewności, smutku, w ciemny wieczór, gdy wiatr zawodzi za oknem – lub leżąc w szpitalnym łóżku. Oczekując na badania lub operację.

Według badań, najsilniejsza potrzeba posiadania przytulanki kreuje się w przedziale wieku 6 miesięcy do 6 lat. To jednak tylko statystyki. Wiadomym jest przecież, że przytulanki nierzadko są nadal mocno obecne także w życiu starszych dzieci, również - nastolatków.

Przytulanka w miejscach obcych dla dziecka daje mu poczucie czegoś stałego i pewnego. Czegoś, co kojarzy się z bezpieczeństwem, domem, własnym łóżkiem i pokojem. To ważne mieć ją, gdy każde wsparcie jest na wagę złota.

Z drugiej strony miś, króliczek, małpka, kangurek lub ukochana szmaciana lalka uczy dziecko odpowiedzialności, troski i empatii.
Najpierw, maluszek dba o to, co ma wokół – o misia, króliczka i ulubioną lalę. Wyrabia sobie nawyk pamiętania, by ukochanej zabawki nie zostawić na placu zabaw lub w przedszkolu. Dba, by nie poplamić jej budyniem podczas wspólnego jedzenia podwieczorku. Troskliwie kładzie do łóżka i otula kołderką tak, jak w stosunku do niego samego robią to rodzice.

W warunkach szpitalnych przytulanka staje się kompanem w niedoli - druhem, który jest zawsze pod ręką i pachnie domem.

Życie zna przypadki, gdy do szpitala przytulanki zabierają także starsze dzieci. Nawet nastolatkowie. W warunkach innych niż domowe, gdy psychika tych młodych ludzi robi niebezpieczne fikołki, dobrze jest mieć coś, co skupia w sobie same dobre wspomnienia i moce.

swiatowy-dzien-pluszowego-misia-3.jpg

A kim jest Omir?

Jako, że podopiecznymi naszej Fundacji są też dzieci – i te małe i te całkiem duże, naturalnym jest, że i my mamy swoją maskotkę. Jest nią Omir. Kangurek z kolorową torbą w której chowa się stomijny woreczek. Mimo, że Omir nie jest misiem - to zdecydowanie jest przytulanką-pocieszanką i towarzyszem, z którym można się utożsamić, gdy dziecku zaczyna brakować pewności siebie.

swiatowy-dzien-pluszowego-misia-4.jpg

Dlaczego akurat OMIR?
Ponieważ to słowo po kazachsku oznacza ŻYCIE. A w stomii chodzi przede wszystkim o życie. Dobre, bezpieczne, jakościowe, godne i takie, na jakie zasługuje każdy stomik . Także mały kangurek, czyli dziecko z wyłonioną stomią.

Omir to wyjątkowa maskotka. Nie została zaadoptowana do naszej wizji wsparcia dzieci ze stomią ale – została z tej wizji stworzona.

Maskotka Fundacji z zasady ma przybliżać dzieciom temat stomii. Zarówno tym, bez woreczka jak i tym, które go posiadają.
Omir często więc przełamuje lody gdy, na zaproszenie szkół i przedszkoli, odwiedzamy najmłodsze dzieci opowiadając im o ich rówieśnikach, którzy są odrobinę inni, bo noszą przyklejony do brzuszka woreczek.

Ale to nie jedyne zadanie jakie przed nim stoi. Omir to wszak pluszowy kangurek z kolorową torbą, w której kryje się zdejmowany woreczek "chroniący" stomię. Dokładnie, jak w prawdziwym życiu, w którym dzieci ze stomią również taki woreczki mają.
Ten niezwykły pluszak jest więc pocieszanką, która "rozumie" stan dziecka z woreczkiem, stając się jednocześnie jego towarzyszem. Na dobre i złe.
I z informacji, jakie do nas napływają, właśnie tak Omir jest postrzegany przez małe Kangurki.

Dzieci, zwłaszcza te najmłodsze często za swych największych przyjaciół i towarzyszy uważają ukochane zabawki – przytulanki. Dlatego właśnie kangurek Omir jest stomikiem. W ten sposób, "jadąc, niejako na tym samym wózku" pokazuje małemu człowiekowi stojącemu przed nowym wyzwaniem, że nie jest z tym wyzwaniem sam.

Na przykładzie Omira łatwiej też pokazać kolegom, jak wygląda temat stomii i do czego jest potrzebny stomijny woreczek.

swiatowy-dzien-pluszowego-misia-5.jpg

Przytulanka ma działanie terapeutyczne

Przytulanka to coś, co dziecko chce mieć przy sobie nie tylko wtedy, gdy zasypia.

Przytulanka to towarzysz jego codzienności. Tej zwykłej domowo-przedszkolnej i tej trudnej - szpitalnej.
Z przytulanką dziecko zasypia i przy niej się budzi. Dlatego, jeśli takie jest życzenie dziecka, powinna być z nim także w miejscach, w których chce się ono poczuć pewniej. Dlatego właśnie maluszek zabiera ją do przedszkola, do dentysty, do lekarza lub - do szpitala. I choć dziecko dba o swojego przyjaciela, to czasami w ferworze zabawy, znika mu on z oczu. Warto wtedy dopilnować, by z placu zabaw, przedszkola czy gabinetu stomatologicznego bezpiecznie wrócił z dzieckiem do domu.

Warto też pozwolić dziecku zabrać przytulankę tam, gdzie zdecydowanie czuje się ono obco i niekomfortowo. Takim miejscem jest szpital, czyli przestrzeń, w której dla dziecka nowe, obce i straszne jest niemal wszystko.

swiatowy-dzien-pluszowego-misia-6.jpg

Przyjaciel potrzeby od zaraz

Dzieci, zwłaszcza te mniejsze, w wieku przedszkolnym nawiązują z przytulankami swoistą więź. Co ciekawe, do przytulanki, tak ukochanej w dzieciństwie, nigdy nie znika pewien sentyment. Nawet, gdy maluszek staje się już dorosłym człowiekiem. Z czasem ta więź łącząca dziecko z przytulanką nieco słabnie. To zrozumiałe, wszak, każdy dorasta, mężnieje i zaczyna wyrastać z pluszowych zabawek. Jednak - sentyment do tej jednej, jedynej rzeczy, często pozostaje w wielu dzieciach już na zawsze.
Z resztą, także my sami nierzadko przechowujemy swoje przytulanki. Trzymamy je w pudle na strychu lub na półce, jako ozdobę. I czekamy, by przekazać je młodszemy pokoleniu. Być może własnemu dziecku – a nuż się spodoba?

Także Omir, to doskonały przyjaciel. Zwłaszcza, że jest bardzo niezwykłą przytulanką. Pokazuje, że inność to inność a nie wykluczająca wada. Jest wyjątkowym towarzyszem dziecięcej codzienności. Także tej trudnej, pełnej łez, bólu i rozczarowań. Towarzyszy dzieciom na dobre i złe. W domu, w przedszkolu, w podróży, gdzie "zbiera" wraz z nimi wiele pozytywnych, dobrych wrażeń i wspomnień, a także w szpitalu, gdzie te wspomnienia bardzo się przydają.

Przytulanki, zarówno misie, małpki, dinozaury jak i kangurki – także te ze stomią, to ważni towarzysze w procesie dorastania naszych dzieci. Uczą troski i czułości. Dodają odwagi i pewności siebie. Bywają podusią pachnącą domem a także dobrym, milczącym wsparciem, do którego można przytulić zapłakaną buzię.

Tak więc, cytując Helenę Bechlerową, pisarkę i autorkę wierszy dla dzieci: „czy to jutro, czy to dziś, wszystkim jest potrzebny miś!” ... albo – kangurek ;)

Bo najważniejsze, to mieć kogoś na całe długie, trudne dziecięce – "zawsze" :)

.......................
Tekst i foto Iza Janaczek

 

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na