Jak się z tą wiosną roztańczyć?

Mar 202521

Co wiosna obiecujemy sobie, że ruszymy z miejsca, że tym razem to się już naprawdę postaramy, zmotywujemy i zgodnie z tym, co śpiewała Maryla Rodowicz: „roztańczymy”. Bo kiedy, jak nie wiosną?

jak-sie-z-wiosna-roztanczyc-1.jpg

No właśnie, jak to jest z tym tańcem? I czy aby na pewno od razu trzeba w dzikie pląsy, skoro brak nam kondycji po zimie trwającej (zwłaszcza w głowie) często wiele, wiele lat bez przerwy? A może warto pójść z wiosną na zdrowy kompromis i, zamiast od razu łapać zadyszkę na starcie, na dobry początek po prostu rytmicznie i harmonijnie się pobujać? Może to nie jest aż tak niedorzeczna myśl, a wręcz przeciwnie, pozwoli o tej wiośnie pomyśleć jakoś tak bardziej sprawczo?

jak-sie-z-wiosna-roztanczyc-2.jpg

Wiosną jaśniej?

Zdecydowanie i z całą pewnością. I to jest dobra wiadomość. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo. Wiosną światło wraca do nas w pełnej krasie – dosłownie i metaforycznie.

Po miesiącach zimowego półmroku, kiedy dni kończyły się, zanim zdążyliśmy się w nie dobrze wpasować, nagle wszystko rozjaśnia się na dłużej. W dodatku bardziej intensywnie i w cieplejszych barwach. Słońce nie tylko przedłuża dzień, ono również odbija się często w nas samych – w myślach, w emocjach i w spojrzeniu na świat. Zaczyna się czas, gdy łatwiej dostrzec to, co dobre.

Bo faktem jest, że światło przyciąga. Podświadomie kierujemy się ku niemu, tak jak rośliny wychylające się spod warstwy ziemi. Poszukujemy jasności w codzienności, a wiosna naturalnie ułatwia nam ten proces. Budzi się życie, a wraz z nim i nadzieja, że nawet jeśli sił nie starcza na to, by się roztańczyć, zawsze można się do rytmu pokołysać. Już to daje wiele radości pod warunkiem, że się człowiek odważy wprawić ciało w ruch. I mentalnie i fizycznie.

jak-sie-z-wiosna-roztanczyc-3.jpg

Wiosną łatwiej?

Tak naprawdę to… wcale nie. Czasami wręcz wiosną trudniej. Zwłaszcza, gdy się człowiek za długo w zimie zasiedzi, przeciągając ją często podświadomie na wiele kolejnych pór roku…

Wiosna jest zmianą, a każda zmiana, nawet ta najpiękniejsza, potrafi być trudna. Budzi się świat, budzą się emocje. W tym często także ogromne poczucie winy z powodu własnej niemocy. Bo jak to tak? Inni mogą, dają radę, a mnie znów brak sił i motywacji... Świat nagle zapachniał kwiatem mirabelki, pyszni się błękitem i gra pszczelą kapelą w rozkwitłej rzeżusze, a ja nie potrafię i nie mam sił się z tego cieszyć (że o zachwycie nie wspomnę). Nici - nawet z delikatnego bujania się do rytmu...

Brzmi znajomo? Dla wielu z nas niestety tak.

Po miesiącach zimowego zastoju, kiedy można było schować się pod kocem i nie myśleć o niczym poza przetrwaniem, nagle świat woła: „Hej! Czas na ruch, na życie, na decyzje!”. To bywa przytłaczające. Bo co, jeśli nie jesteśmy gotowi?

jak-sie-z-wiosna-roztanczyc-4.jpg

Jeśli ta wiosna przychodzi za wcześnie? Jeśli mamy wrażenie, że nie zdążyliśmy się zregenerować, że wciąż jeszcze potrzebujemy więcej ciszy i więcej spokoju?

Sęk w tym, że wiosna nie pyta, czy to już. Ona po prostu przychodzi.

I może w tym właśnie tkwi jej siła.

Wiosna nie ocenia, nie ponagla. Po prostu co roku pojawia się w określonym czasie i daje szansę – na to, żeby w końcu ruszyć i zrobić pierwszy krok. Choćby miał on być mały i chwiejny. Bo prawdą jest, że wcale nie musimy od razu biec, tylko dlatego, że inni przyspieszyli. Często wystarczy się lekko wychylić przez otwarte okno, wystawić twarz do słońca i pozwolić sobie na krótką, dobrą regenerująca zmysły pauzę.

I może właśnie wtedy łatwiej będzie dostrzec, że wiosna nie jest po to, by nas do czegoś zmuszać, ale po to, by nam przypomnieć, jak wiele wciąż możemy.

jak-sie-z-wiosna-roztanczyc-5.jpg

Z wiosną lepiej?

I tu medal ma dwie strony. Dlaczego, skoro wiosna jest dobra na wszystko? Dlatego, że to zależy od tego, z czym ją porównujemy.

Jeśli patrzeć na nią tylko i wyłącznie przez pryzmat zimy – tej długiej, szarej, ciemnej i wyczerpującej – to wiosna faktycznie jest jak oddech po wynurzeniu się spod wody. Daje więcej światła, więcej powietrza, więcej ruchu. Można w końcu zrzucić ciężkie warstwy odzieży, wystawić twarz do słońca, zaplanować dzień, weekend, urlop i poczuć, że coś się zmienia.

jak-sie-z-wiosna-roztanczyc-6.jpg

Inaczej sprawa wygląda, jeśli porównujemy wiosnę z własnymi oczekiwaniami. Nierzadko mamy nadzieję, że wraz z pierwszym dniem kalendarzowej wiosny wszystko nagle się odmieni. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, która sprawi, że przestaniemy czuć zmęczenie, że życie nagle stanie się łatwiejsze i że energia wróci do nas, jak na pstryknięcie palcami. Tymczasem wiosna nie działa jak magiczny eliksir. Nie podaje gotowych rozwiązań. Ona tylko otwiera drzwi do różnych możliwości, ale to od nas zależy, czy przez nie przejdziemy, lub czy chociaż staniemy w progu.

Dlatego z wiosną może być lepiej – ale tylko wtedy, gdy na to „lepiej” sobie pozwolimy. Gdy damy jej szansę nas rozruszać, ogrzać, obudzić. Nie zrobi tego za nas, ale może nam w tym pomóc. Bo ostatecznie, choć medal ma dwie strony, wiosna daje wybór. I to już samo w sobie jest czymś dobrym.

jak-sie-z-wiosna-roztanczyc-7.jpg

Z wiosną szybciej?

To zależy od naszej kondycji – także tej mentalnej. Nie jest tajemnicą, że wraz z wiosną świat przyspiesza. Dni stają się dłuższe, powietrze lżejsze, a my mimowolnie wpadamy w rytm, który każe nam działać, nadrabiać stracony czas, budzić się razem z przyrodą. Z każdym dniem jest więcej słońca, a więc i dzień robi się dłuższy, a to oznacza, że więcej planów i zadań zmieści się w grafiku. To wszystko sprawia, że zaczynamy żyć intensywniej. Albo – mamy nadzieję, że w końcu się to uda.

Dlaczego? Ponieważ nie każdy gotów jest na to tempo. Być może to dlatego, że mentalnie nadal tkwimy w szarej, mroźnej zimie, a może dlatego, że nasza wewnętrzna wiosna potrzebuje więcej czasu, by nadgonić tę, za oknem.

Co prawda wiosna daje impuls do startu, ale to my decydujemy, czy przyspieszymy razem z nią, czy damy sobie trochę więcej czasu. I choć wszyscy czujemy jej energię, to każdy implementuje ją sobie po swojemu i w takich dawkach, w jakich potrafi ją udźwignąć. Nie bierzmy więc na barki dawki większej tylko dlatego, że inni wzięli. Takie działanie może sprawić, że będziemy zmęczeni zanim ta wiosna na dobre się zacznie. A szkoda tracić choćby dzień z tego magicznego czasu.

jak-sie-z-wiosna-roztanczyc-8.jpg

Z wiosną lżej?

Tak, jeśli tylko sobie na to pozwolimy i… jeśli pozwolimy tak ją odbierać innym. Ponoć każdy żyje jak umie, choć wielu z nas uważa, że wie lepiej, jak ten ów „każdy” żyć powinien. Z tego powodu doradzamy, poprawiamy, kreślimy własne wizje nadużywając przy tym sformułowania: „moim zdaniem”.

A przecież wiosna nie pyta, jak powinna zakwitnąć. Nie zastanawia się, czy jej zieleń będzie komuś pasować i czy kwiaty rozwiną się zgodnie z oczekiwaniami. Nie narzuca sposobu patrzenia na zielone łąki czy kwitnące sady.

Wiosna nie ocenia. Nie wymaga. Nie stawia warunków. Po prostu daje szansę – na to, by odetchnąć, odpuścić, spojrzeć inaczej.

Bądźmy zatem jak wiosna.

A wtedy poczujemy ją w pełni. I choć być może nie starczy sił na to, by się z nią tak od razu roztańczyć, zdecydowanie pojawi się przestrzeń, by się z tą wiosną miło pobujać wprawiając w ruch dawno zapomniane dobre emocje .

Tekst i zdjęcia: Iza Janaczek

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na