Halloween czy można i cukierek i świeczkę?

Paź 202430

Od dobrych kilku lat Halloween, święto obchodzone hucznie w Stanach Zjednoczonych, szturmem zdobywa uwagę mieszkańców kraju nad Wisłą, dzieląc ich na entuzjastów i krytyków tego „strasznego” święta.

HALLOOWEEN-1.jpg

Czy Halloween jest złe, czy złe są założenia, jakie się mu przypisuje, to pytanie, na które nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, bo punkt widzenia, a co za tym idzie i odpowiedź, będzie zależna od tego – kto jej będzie udzielał i czym się będzie kierował.

Fakt jednak pozostaje faktem – Halloween zagościło na dobre i u nas. I świętują go zarówno dzieci, jak i dorośli, traktując ten czas jako moment oderwania się od codzienności. A skoro tak, to warto temu wydarzeniu przyjrzeć się bliżej. W myśl zasady, że gdy człowiek pozna to, co nieznane, przestaje to być nieznane a przez to i straszne. Choć w przypadku Halloween, nomen omen „święta strachu”, brzmi to trochę jak koniec zabawy.

HALLOOWEEN-2.jpg

Halloween, co mówi historia?

Utarło się, że domem tego święta są Stany Zjednoczone, tymczasem nie jest to prawdą. Stany Zjednoczone jedynie zaadoptowały je i na ogromną skalę rozwinęły, ingerując równocześnie w główny rekwizyt. W oryginale atrybutem święta, z którego wywodzi się Halloween była rzepa, ale z powodu braku dostępności jej na tamten czas w Stanach Zjednoczonych, zamieniono ją na bardziej powszechną – dynię.

Halloween swe prapoczątki ma w dawnej Irlandii. Jego korzenie sięgają aż do czasów Celtów i święta, które obchodzili oni na zakończenie czasu zbiorów płodów rolnych, które przypadało na koniec lata. Wydarzenie to było niejako początkiem przygotowywania się do zimy i nosiło nazwę Samhain. Koniec zbiorów i koniec lata rozpoczynał czas wyciszenia i stagnacji, czyli czas zimy. Wtedy też przyroda zapadała w długi sen. Wierzono, że w tę niezwykłą noc, w której październik zmieniał się w listopad, bramy do świata zmarłych przestawały istnieć. Według starożytnych wierzeń w tę właśnie noc otwierało się przejście do innego wymiaru i dusze zmarłych znajdujące się w zaświatach mogły przybyć z powrotem na ziemię. By je odstraszyć, żywi palili ogniska. Miały one podwójną rolę – po pierwsze wskazywały zbłąkanym ludziom drogę do domu, po drugie - odstraszały niepożądanych, niematerialnych gości.

Zmieniały się czasy i zmieniał się świat. Stare wierzenia ustępowały miejsce nowej religii. Także święto Samhain z czasem uległo dużej modyfikacji i wraz z napływem Irlandczyków migrujących początkiem XX wieku z Europy, dotarło do USA. To właśnie tam narodziło się już w zupełnie innej formie, w której istnieje do dziś.

Bez cienia przesady rzec można, że Amerykanie zwariowali na punkcie Halloween, co uczyniło je, po Bożym Narodzeniu, najbardziej komercyjnym wydarzeniem w roku. Ta moda na celebrowanie zabawą święta, którego atrybutem jest wydrążona dynia imitująca lampion i straszne, niekiedy makabrycznie wyglądające przebrania dotarła w końcu i do nas. I z każdym rokiem zyskuje na popularności.

HALLOOWEEN-3.jpg

A skąd kontrowersje?

Wynikają one być może najbardziej z faktu, mówiącego, że Halloween, jakie dziś znamy, ma pogańskiego praprzodka. Wszak Samhain to stare pogańskie święto celtyckie kojarzone z mocami i postaciami wykraczającymi poza granice naszego postrzegania świata. I choć dzisiejsze świętowanie nie ma nic wspólnego z tamtym „praświętem” obchodzonym w zamierzchłych czasach, to fakt, że dotyka ono (choć z dużą dozą dystansu i humoru) rzeczy ostatecznych – w znacznej części społeczeństwa budzi pewien niepokój.

Takie podejście powoduje, że motywy (choć w tym dniu traktowane z wielkim przymrużeniem oka) związane z przemocą, śmiercią, zjawiskami nadprzyrodzonymi i mrocznymi postaciami, u części negujących Halloween osób manifestują się mocnym i głośnym sprzeciwem. Krytycy tego wydarzenia uważają, że Halloween promuje strach i przemoc, co jest szkodliwe dla dzieci. Tymczasem dzisiejsza formuła święta, żywcem przeniesiona zza oceanu, traktuje Halloween, jak dzień psikusów, przebieranek i spotkań, choć w nietypowej scenerii i w nietypowych kostiumach. Jednak, mimo makabrycznych rekwizytów i scenerii, jak podkreślają ci, którzy je obchodzą, w formule Halloween nie ma miejsca na przemoc i czarną magię. Według nich to czas zabawy, żartów i rozrywki.

HALLOOWEEN-4.jpg

#Stomik może się bawić?

Oczywiście, że tak. Może, a nawet powinien, jeśli czuje, że ta forma ekspresji to coś, co go rozwija i sprawia, że zwyczajnie czuje się lepiej. Bez względu na to, czy mówimy o tańcach z okazji święta lasu, Andrzejkach czy o Halloween.

Dla stomika, podobnie jak dla każdej osoby bez stomijnego woreczka, radość, śmiech i dobre serdeczne towarzystwo odgrywają ogromną rolę w podnoszeniu jakości życia i zmniejszeniu poczucia izolacji. Śmiech i będące jego efektem przyjemne odprężenie, pomagają  radzić sobie z codziennymi wyzwaniami i wpływają na bardziej optymistyczne spojrzenie na świat. Radość pozwala też odreagować stres oraz przywraca poczucie komfortu. Taka wzajemna towarzyska terapia śmiechem podczas spotkań i wspólnego celebrowania różnych okazji sprawia, że stomicy czują się (znów) częścią społeczności. I na nowo odkrywają radość z przeżywania małych przyjemności. To absolutnie kluczowe, by czuli się przede wszystkim ludźmi, którzy jak inni mogą mieć bogate życie towarzyskie, spotykać się, tańczyć, żartować i spędzać czas tak, jak być może robili to przed operacją wyłonienia stomii.

HALLOOWEEN-5.jpg

No to cukierek czy świeczka?

A dlaczego nie obie te rzeczy?

Według przeciwników i krytyków Halloween, Polska to kraj przywiązany do tradycji i ma swoje święta, które celebrowane są u nas z dziada pradziada. Jednym z nich jest wspomnienie tych, którzy odeszli i obchodzimy je dzień po Halloween, czyli 1 listopada, jako Święto Wszystkich Świętych.

W tym dniu odwiedzamy cmentarze i trzymając w dłoni zapalony znicz, pochylamy się w zadumie nad miejscami doczesnego spoczynku naszych bliskich.

Z kolei według sympatyków Halloween, święto duchów to tylko wieczór zabawy, psot i śmiechu, który nie ma nic wspólnego z tematami wykraczającymi poza granice dobrego smaku, prawa, moralności czy bezpieczeństwa.

Zakładając więc, że każde z tych świąt ma swoją wartość i cel, pozytywny - choć prezentowany w inny sposób, czy oba te wydarzenia da się jakoś pogodzić? Czy można i cukierek i świeczkę?

Być może. Choć takie podejście zależy w dużej mierze od naszej, ludzkiej dobrej woli, chęci zrozumienia i uszanowania racji obu stron a także od sposobu, w jaki patrzymy na świat.

Tekst: Iza Janaczek
Zdjęcia: pixabay

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na