17 Listopad 2024
Kwi 202413
Wczoraj Wadi Rum, dziś, po nocy na pustyni, rzutem na taśmę – Petra.
Po około dwóch godzinach w siodle (tyle trwał dojazd motorem z poprzedniej miejscówki na parking tej kolejnej), Szymek zostawił motocykl na parkingu przed wejściem do starożytnego miasta Nabetejczyków i zdecydował się na skorzystanie z taksówki, która dowieźć go miała do tzw. drugiego wejścia do Petry.
Tak się też stało, po 10 minutach jazdy, które kosztowały Szymka 150 zł, dotarł on do drugiego wejścia do Petry.
Plan był taki, by zacząć zwiedzanie „od końca”, posuwając się do miejsca, które każdy zna ze zdjęć, a mianowicie do Skarbca Faraona. Kończąc tam swoją wycieczkę, Szymek zaraz po wyjściu, od razu znalazłby się na parkingu, gdzie zaparkował motor.
Petra to must-see podczas każdej podróży do Jordanii. To ruiny starożytnego miasta Nabatejczyków, którego powstanie i rozkwit datuje się na III-I w.n.e. W tym czasie Petra była też stolicą kraju.
Miejsce to wpisane jest na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, podobnie jak ruiny antycznych grobowców w saudyjskiej Hegrze, do której Szymon dotarł podczas pobytu w Arabii.
Zaraz po dotarciu do „wejścia drugiego” Szymon zderzył się z kulturą regionu – gwoli ścisłości - „handlową” kulturą regionu. W sumie – dość zbieżną z tą panującą chyba we wszystkich, a już na pewno w znakomitej większości turystycznych atrakcji Azji i Afryki. Nachalna promocja usług i wyrobów to standard, który najpierw śmieszy, potem przeraża, a na końcu irytuje, odbierając radość z przebywania w wyjątkowym miejscu. Turysta zamiast cieszyć się chwilą i oglądać - chłonąć to, co wokół, całą energię przeznacza na unikanie handlarzy i kupców albo przekonywanie ich, że nie potrzebuje ręcznika, wisiorka, kadzidełka, czapki albo osła…
Szymek podczas zwiedzania Petry w uprzejmym „no, thanks” doszedł do perfekcji, tak jak i do miejsca, w którym kończyła się droga i nie było żadnego drogowskazu wskazującego choćby kierunek, w którym należy podążać, by dotrzeć do zabytków i - ludzi.
Nie widząc innej możliwości, Szymon zawrócił, docierając wreszcie do punktu, w którym znów pojawili się ludzie.
Wybierając tym razem właściwą ścieżkę, po 4 godzinach pustynnego marszu dotarł do pierwszych zabudowań starożytnego miasta.
Zobaczył Ad-Dajr, czyli klasztor wpisany w skałę i Skarbiec Faraona, przy którym kręcono sceny do jednej z części Indiana Jones’a.
Petra to miejsce jak z baśni, które sfotografowano chyba milion razy i tyle samo razy opisano. To także miejsce pełne turystów. Bo zasadniczo wygląda to tak: mówisz: „Petra” i myślisz – „cisza i magia, gdzie słychać tylko szept historii”.
Tymczasem jest tak, że mówisz: „Petra” i widzisz: psy, konie, osły, wielbłądy, handlarzy pamiątkami i turystów. Dużo turystów.
Tak w skrócie wygląda to miejsce bez instagramowego filtra.
Po przejściu około 20 kilometrów pieszo i obejrzeniu większości cudów tego wyjątkowego miejsca, Szymek opuścił Petrę i ruszył do hotelu.
Tam spędził noc. Kolejnego dnia w planach była rzeka Jordan, miejsce chrztu Jezusa oraz góra Nebo, z której Mojżesz, po czterdziestu latach wędrówki przez pustynię - pierwszy raz zobaczył Ziemię Obiecaną.
Rzeka Jordan według Starego Testamentu to najważniejsza rzeka na Ziemi Obiecanej, w Nowym Testamencie to miejsce chrztu, w którym Jan Chrzciciel chrzcił Żydów i w którym, według Pisma Świętego – ochrzcił również Jezusa.
Po drugiej stronie rzeki widać Palestynę. Jak wspominał Szymek, miejsce to patrolowane jest przez wojsko i ze względu na napiętą sytuację geopolityczną czuć tu duży niepokój.
Kolejnym punktem na mapie Szymka była góra Nebo. Z tarasu widokowego podziwiać można było tu panoramę oddalonej o 45 km Jerozolimy. Tu, w tym miejscu chyba najlepiej widać, jak niewielka odległość dzieli Szymka od miejsc, które budzą dziś wielki niepokój. Co jest nie bez znaczenia w kontekście wydarzeń nocnych, jakich był on mimowolnym świadkiem. Mowa tu o odwetowym ataku z powietrza, jaki w nocy 13 kwietnia, Iran przypuścił na Izrael.
Następnego dnia Szymon dotarł do stolicy kraju – Ammanu, w którym spędził też kolejną noc. W zabytkowym teatrze rzymskim trafił na bawiących się ludzi. Okazało się, że ta radość jest z okazji zakończenia Ramadanu (był to pierwszy piątek po Ramadanie).
Wieczór i noc Szymon spędził w hotelu. Już będąc tam, usłyszał syreny oraz przelatujące często samoloty. Z telewizji Al Jazeera dowiedział się o eskalacji konfliktu na linii Izrael – Iran, który zakończył się atakiem powietrznym na Izrael.
A tak ten wieczór opisał sam Szymon:
„Zjadłem obiad i wróciłem do hotelu. Wieczorem usłyszałem syreny alarmowe oraz często przelatujące samoloty. Włączyłem telewizję Al Jazeera, skąd dowiedziałem się o ataku Iranu na Izrael. Jordania wprowadziła stan wyjątkowy, zamknęła przestrzeń powietrzną, a myśliwce przechwytywały irańskie drony nad terytorium Jordanii. Słychać było syreny alarmowe. Pół nocy oglądałem w telewizji relację na żywo.”
Następnego dnia z samego rana Szymon zaplanował serwis motocykla (ten, który nie udał się w Akabie) i dalszą drogę. Kierunek – Irak i - Bagdad.
Tekst: Iza Janaczek
Foto: Szymek Bogdanowicz