17 Listopad 2024
Lut 202429
Dziennik podróży, dzień 10. Ciepło... Cieplej... Zatoka Perska. Wspaniała temperatura, szum fal, bezkresna niemal przestrzeń i - 500 km w siodle.
Jak wspominał sam Szymon, to był dzień, w którym była przede wszystkim droga i szum silnika. Celem była Zatoka i cel ten został osiągnięty. Tak więc - dziś Zatoka Perska i nocleg w Bandar Kangan.
I tu również Szymon - samotny jeździec wzbudzał niemałe zainteresowanie. I od razu trzeba dodać – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na każdym etapie podróży, ludzie, niezmiennie, widząc człowieka na motorze – machają przyjaźnie, uśmiechają się i zagadują, choć przecież bariera językowa jest znaczna, bo stosunkowo niewielu Irakijczyków porozumiewa się w języku angielskim lub niemieckim. Brak płynnej komunikacji nadrabiany jest więc serdecznością i życzliwymi gestami.
Szymon dla lokalnych jest niemałą atrakcją, żeby nie powiedzieć – ciekawostką ;) Fascynuje ich zarówno motor, jak i człowiek, który podjął się tak szalonego planu, jakim jest przejechanie dużej części arabskiego świata tylko po to, by spełnić swoje wielkie marzenie. Jest to fascynacja tym większa, że wielu z nich nie opuściło nigdy swojego kraju, a nawet regionu, w którym przyszło im mieszkać.
Irańczycy zainteresowani są często wspólnym pamiątkowym zdjęciem. Podziwiają maszynę, wypytują o cel podróży i kręcą z niedowierzaniem głowami, gdy słyszą gdzie ten cel się znajduje i - czym mentalnie jest.
Tym przypadkowym spotkaniom towarzyszą dobre, serdeczne emocje. Często podkreślone dodatkowym, wymiernym gestem gościnności – kawą lub herbatą na koszt firmy, sklepu czy odwiedzanej restauracji.
Czy ktoś tu słyszał słowo "stomia"? To bardzo wątpliwe, i tak naprawdę - to bez znaczenia. Najważniejsze w tych przypadkowych spotkaniach przy wspólnej kawie, rozmowie i zdjęciu jest to, że można z nich czerpać dobrą energię. A to inspiruje i pozytywnie napędza – obie strony.
Dziś meta i nocleg w Bandar Kangan. W tradycyjnym irańskim domu, pełnym kilimów, zdobionych poduszek, orientalnych wzorów oraz zapachu kadzidełek. Tu z komunikacją łatwiej, gdyż domownicy porozumiewają się w języku angielskim, a to jeszcze mocniej skraca dystans.
Jako, że na zewnątrz zrobiło się naprawdę przyjemnie – Szymon zażartował sobie, że wreszcie czas, by pokazał się jego towarzysz. Ten towarzysz to fundacyjna maskotka Omir - kangurek ze stomią. Omir to wyjątkowy pluszak. W swojej torbie chowa stomię. Przełamuje lody i uczy dobrego patrzenia na życie ze stomią.
Pomaga zwłaszcza dzieciom i ich otoczeniu, stając się ukochaną przytulanką i przyjacielem. Zwłaszcza w tych trudnych momentach, jakich w życiu małego stomika nie brakuje.
Omir na Bliskim Wschodzie to wzmocnienie sygnału mówiącego, że granice często istnieją tylko w naszych głowach i że każdy może ruszyć w swoją podróż marzeń. I nie jest istotna jej skala i rozmach. Bez względu na to, czy będzie to miesięczna łazęga z plecakiem po Europie, jazda na motorze na koniec świata, urlop nad Bałtykiem czy pójście na spacer pierwszy raz od chwili zostania stomikiem.
Najważniejsze to się odważyć.
Poniżej, co na temat Omira i swojej podwójnej misji mówi sam Szymek:
"Omir to maskotka, która ma stomię tak samo jak ja.
W Polsce stomia to ciągle temat tabu, a ja wraz ze sponsorem Sklepem Medycznym MED4ME oraz z Fundacją STOMAlife, chcemy walczyć z wykluczeniem społecznym dotykającym stomików. Negatywne reakcje społeczne sprawiają, że często osoby ze stomią ukrywają swój problem, pozostają w domu, rezygnują z pracy i z marzeń.
Dążymy do tego, aby pokazać, że #stomikmoże".
I niech się dzieje! Wszak #STOMIKMOŻE... tylko naprawdę musi w to uwierzyć :)
Tekst Iza Janaczek
Foto Szymek Bogdanowicz