Stomia to nie zaraza choć "złapać" ją może każdy

Paź 202325

STOMIA TO NIE ZARAZA – choć "złapać" ją może każdy

Dziś będzie o stomii. Inaczej niż zwykle, choć z tych samych powodów. Mówi się, że systematyka sprzyja pojmowaniu i rozjaśnianiu zawiłości i pojęć. Zwłaszcza tych, które nam gdzieś tam nie do końca się poukładały, a których często (nad)używamy. I że czasami warto wstrząsowo i na przykładach.
Więc zacznijmy. Choć może będzie trochę szokująco.

Zaraza...>> Zarażać... >> Stomia...

Co to jest zaraza?
zgodnie z tym, co przeczytać można na stronie Słownika Języka Polskiego PWN:
zaraza

  1. choroba zakaźna występująca masowo
  2. groźne, trudne do zwalczenia zjawisko
  3. pot. «wyzwisko lub przekleństwo»

Co znaczy zarażać?
Także Słownik Języka Polskiego PWN:
zarazićzarażać

  1. spowodować przedostanie się do organizmu drobnoustrojów chorobotwórczych
  2. wpłynąć na kogoś tak, że przejmie nasze poglądy, zachowania lub zainteresowania

I jeszcze rzutem na taśmę, by już wszystkie postaci dramatu były na scenie – stomia
Co to jest stomia?
Tym razem według wikipedii (by nikt nie posądził nas o wykorzystywanie fenomenu gry na własnym boisku)
Pod pojęciem „stomia” najczęściej rozumie się stomię wydalniczą, czyli chirurgicznie wytworzone połączenie między przewodem pokarmowym (jelitem cienkim albo grubym) lub układem moczowym i skórą na brzuchu, umożliwiające wydalanie kału lub moczu w przypadkach, gdy z różnych przyczyn (choroby nowotworowe i nienowotworowe, wady wrodzone, urazy) wydalanie drogą naturalną zostało uniemożliwione lub utrudnione.

Po co ta zabawa w semantykę?
Z powodu nadużywania. Słów, a także zaufania społecznego, jakim darzymy osoby piastujące stanowiska kojarzące się ogółowi z opieką, konstruktywną pomocą, a przede wszystkim z większą świadomością społeczną i szeroką wiedzą wynikającą z piastowanego stanowiska.
Choć nie tylko, ponieważ braki w wiedzy stomijnej i jej oddziaływaniu na społeczeństwo mają też zwykli obywatele. Ale dziś nie o nich.

O stomii mówimy, piszemy i uczymy od wielu lat. I wydawać by się mogło, że wspominanie o niej w kontekście słów: "tabu", "wykluczenie" i "ostracyzm" jest przesadą lub polowaniem na czarownice...
Niestety - nie jest.
Wykluczenie, ostracyzm i tabu mają się w naszym narodzie dobrze. Zasiedziały się i nie chcą odpuścić. Co smutne, wciąż przybywa przykładów na ludzką bezmyślność, okrucieństwo i brak empatii. Dlatego dziś upominamy się o tych, którzy stają się ofiarami ludzi nie tylko mało empatycznych co – wręcz krótkowzrocznych.

Zatem. Zaczynamy...

stomia-to-nie-zaraza-1.jpg

#1 Zamknij oczy i wyobraź sobie...

Jesteś dyrektorem szkoły podstawowej. Ogarniasz temat i nie dajesz się młodszym, bo masz już swoje lata i umiesz pływać w tym lokalnym stawie. Z resztą, jesteś w nim drapieżnikiem i inne rybki nawet nie próbują ci się przeciwstawiać, czy podsuwać pomysłów na szkolenia w zakresie inności, których przybywa. Kiedyś próbowały, ale masz już swoje lata i wiesz lepiej, czego potrzebuje dzisiejsza szkoła. Nie widzisz powodu, by coś zmieniać. Z resztą – nie ty się masz uczyć, bo już wszystko wiesz… W końcu, jesteś dyrektorem. Co szokuje, trzymasz się tej filozofii mimo, że świat pędzi do przodu i zmienia się dosłownie na naszych oczach. Niektórzy pracujący z tobą nauczyciele uważają, że zasiedziałaś się na tym swoim Olimpie i nie wiesz, jak wygląda prawdziwe życie w szkole. A wygląda różnie... Dziś na przykład była u ciebie mama małego chłopca, który przeżył tyle, że mógłby napisać książkę o cierpieniu. Chłopiec potrzebuje odrobiny wsparcia. Nie, nie "wymaga" lecz "potrzebuje" - mama to wyraźnie podkreśla. Ten dzielny pierwszak jest kolostomikiem. Ma też vesicostomię, a to oznacza, że potrzebuje pomocy w wymianie pampersa.
W obliczu tylu nowości stać cię tylko na profesjonalny półuśmiech i pokerową minę. Silisz się więc na niego i mówisz jej – wykorzystując cały swój autorytet pracownika oświaty, że pomoc szkoły nie jest możliwa, bo od takiego dziecka można się zarazić i nie możesz ryzykować.
Podobną czarną polewkę mama otrzymuje w gminie i w poradni psychologiczno-pedagogicznej, która co prawda może i powinna mieć kompetencje, ale nic nie chce obiecywać, bo nie wie do końca...
Ale wracamy do ciebie. Odmawiasz mamie, tym samym dopisując haniebny, smutny rozdział do historii walki o godność, którą toczy ten dzielny chłopczyk. Niestety robisz w niej za schwarz-charakter, choć może uważasz, że nic takiego się nie stało i działasz w interesie wyższego dobra. Pozostaje tylko pytanie – czyjego?

Tuż przed wyjściem z pracy odbierasz telefon. Widzisz, że to córka i że próbowała dzwonić wcześniej. Masz 12 nieodebranych połączeń. Miałaś telefon na dnie torebki i nie słyszałaś sygnału. Teraz dopiero dowiadujesz się, że Julka, twoja 4 letnia wnuczka miała wypadek. Bawiąc się nową układanką połknęła magnesy, które skutecznie skleiły jej jelita i je zablokowały. Jest po operacji. W wyniku obrażeń usunięto kawałek jelita. Twoja wnuczka będzie miała stomię. Taką samą jak chłopiec, któremu odmówiłaś dziś szansy na godne szkolne dzieciństwo...

Może, kiedy już wyjdzie ze szpitala, Julka trafi do twojej szkoły. Albo lepiej nie – bo jeszcze zarazi inne dzieci. Tylko czym? Wypadkiem? Pechem? Bo przecież nie stomią – stomia to nie choroba, nią się zarazić nie można.
Niech już lepiej trafi do innej szkoły, w której być może spotka się ze zrozumieniem, a być może nie, i inna pani dyrektor kilkoma słowami zniszczy nadzieję na normalne godne życie zarówno twojej wnuczce jak i jej matce - twojej córce...

stomia-to-nie-zaraza-2.jpg

#2 Zamknij oczy i wyobraź sobie...

Jesteś nauczycielką. Pracujesz z młodzieżą licealną. Maćka znasz, jesteś jego wychowawczynią od 1 klasy. W przyszłym roku matura, Maciek wrócił po długiej nieobecności. Ciężko chorował. Teraz jest już ok. Ma stomię. Jego mama była niedawno w szkole. Rozmawiała z tobą o swoim synku. Pamiętasz jej oczy? Pamiętasz wyraz szoku na twarzy, gdy powiedziałaś jej, że Maciek nie może jechać na wycieczkę i praktyki? "Bo tak będzie lepiej. Bo stomia wzbudza odrazę, a ty nie chcesz ryzykować, że coś się stanie, bo masz na głowie jeszcze dwadzieścioro czworo dzieciaków. "
Owszem, poczułaś coś na kształt wstydu, gdy mama chłopaka zgarbiła ramiona jak po uderzeniu, skuliła się, jakby nagle zawiał mroźny wiatr, i nie potrafiła znaleźć słów odpowiedzi. Wydusiła tylko: rozumiem i szybko wyszła. Owszem, poczułaś wstyd, ale i ulgę. Problem z głowy.
Tydzień później dowiedziałaś się, że masz raka jelita grubego i konieczna będzie operacja. Rokowania są całkiem dobre, ale musisz oswoić się z tym, co budziło twoją odrazę, tak wielką, że nie było cię stać na empatię wobec twojego ucznia: będziesz stomiczką.

stomia-to-nie-zaraza-3.jpg

#3 Zamknij oczy i wyobraź sobie

Jesteś dziekanem na szanowanej uczelni. Konkursu popularności wśród studentów byś nie wygrał, ale to bez znaczenia. Ważne, że wygrałeś ten, który usadowił cię w biurze z ładnym biurkiem i prestiżem wpisanym między literki tytułu i nazwiska, jakie widoczne jest na złotej plakietce, która wisi na drzwiach.
Przed tobą podanie studentki, która jest stomiczką. Kolejne już. Chce rozpocząć studia magisterskie. Pierwszy stopień, mimo komplikacji, ukończyła broniąc napisaną pracę na 5.0. Już wtedy trochę się krzywiłeś, bo chodzi o kierunek dość popularny, a dziewczyna w wyniku wypadku została stomiczką. Liczyłeś, że skończy na licencjacie, ale jest ambitna. Nie widzisz jej w szeregach studentów. Słyszałeś, że stomia budzi kontrowersje. "Kontrowersje”, to ostatnie czego potrzebujesz przed awansem. Prowadzisz swój wydział unikając wszelkich ekscentryzmów – a kontrowersje to kłopoty takie jak ekscentryzmy. I zamierzasz robić tak nadal. Dlatego podpisujesz odmowną odpowiedź na pismo studentki, która odwołała się od twojej pierwszej decyzji nie przyznania jej miejsca na liście studentów. Tym samym drugi raz niszczysz jej życie. Bo nie umiesz i nie chcesz spojrzeć szerzej na świat, którego należy się uczyć na bieżąco.

Jeszcze nie wiesz, że w domu czeka cię dramat. Dowiesz się, że "wypadki chodzą po ludziach", jak się to zgrabnie mówi – i nie omijają nawet szanowanych dziekanów szanowanych uczelni. Twój syn, też student, wspaniały chłopak, niedługo zaczynałby magisterkę, tak, jak ta nieszczęsna stomiczka, której tego prawa odmówiłeś. Niestety, miał wypadek. Na skrzyżowaniu ktoś wymusił pierwszeństwo. Kierowcy, z którym jechał Antek nic się nie stało, bo cały impet uderzenia wziął na siebie twój syn. Był operowany. Rokowania nie są pomyślne. Syna czeka długa rehabilitacja. Ale może uda się go postawić na nogi. I będzie miał stomię. Samochód, który uderzył od strony pasażera zmiażdżył mu miednicę i dosłownie wbił go na drążek do zmiany biegów. Prawa noga jest złamana w kilku miejscach. Kręgosłup uszkodzony. Śledziony i jelita nie dało się uratować. Ale w obliczu tych wiadomości i tak uznasz, że stomia to najmniejszy problem. Może nawet w pamięci mignie ci twarz dziewczyny, którą drugi raz skazałeś na to, co stanie się prawdopodobnie udziałem także twojego syna.

A co z happy endem?
Co łączy te trzy historie? Realizm. Co jeszcze? Bezsilność ofiar - nie tylko systemu ale i ludzi, którzy go reprezentują. Czy coś poza tym? Poczucie niezniszczalności i wszechwładności tych, którzy uważają, że luki systemowe usprawiedliwiają ich opieszałość i niechęć do poznania czegoś ponad to, czego się wyuczyli, kiedy sami byli studentami.
Tytuł, stanowisko i władza nad rzędem dusz nie zwalnia z empatii i zwykłego, ludzkiego poznawania tego, co nieznane.

stomia-to-nie-zaraza-4.jpg

Stomia to nie choroba. Stomią nie można się zarazić.
Z tego powodu nie można jej też rozpatrywać w kontekście zarazy. To niedorzeczne i po ludzku – smutne, a zestawione z osobami, które powinny dawać dobry przykład, ze względu na swoją misję – wprost szokujące.
Stomia to efekt choroby bądź tragicznego zdarzenia, które wymusza jej wyłonienie. Nie wydziela nieprzyjemnych zapachów, nie powoduje, że człowiek z woreczkiem na brzuchu jest nieobliczalny, niebezpieczny i zdolny do prowokowania zagrożeń. Poza tym, stomicy, nawet ci mali, są bardzo samodzielni – tylko ci ostatni czasami potrzebują małego wsparcia. Niczego, co by wykraczało ponad kompetencje bycia dobrym, porządnym człowiekiem. Bo to są wiele ważniejsze kompetencje niż tytuł dyrektora czy pracownika oświaty, służby zdrowia, pomocy społecznej i innych zawodów zaufania publicznego, w których wciąż, dochodzi do tak szokujących sytuacji.

Jeśli pozwolimy, by ludzie zapamiętywali się w negowaniu wszystkiego, co wymaga poszerzania własnej wiedzy służącej, przecież, dobru publicznemu, zasłaniając się stanowiskiem bądź zawodowym autorytetem, to dojdziemy do takiego absurdu, w którym osoby posiadające wadę wzroku i okulary będą wypraszane z pomieszczenia, podobnie jak ci, którzy mają endoprotezę lub się jąkają. Wszak nie są tacy jak wszyscy. A inność to zagrożenie.

Fundacja Stomalife od lat walczy z takimi sytuacjami. Mówimy, uczymy i pokazujemy na przykładach, że stomia to początek nowego życia. Że nie łapie się jej, jak kataru, że się nie można na nią zaszczepić i uodpornić. Jednak - jak pokazują opowiedziane dziś historie – może przydarzyć się każdemu. KAŻDEMU.

Powtarzamy to bardzo często - bo to otwiera oczy… Stomicy są aktorami, uprawiają sport, prowadzą kuchnie i te domowe i te w restauracjach, a także dowożą nas na czas do pracy. Korzystamy z ich usług u fryzjera, stomatologa, na siłowni i u psychiatry czy kardiologa. Nikt nie słyszał o pandemii z powodu stomii. Nikt się od stomika nie zaraził. Bo w sumie - czym?

Dlatego jeszcze raz z całą mocą powtarzamy – drodzy Stomicy jesteśmy z Wami i będziemy Was wspierać. Możecie się z nami skontaktować na wiele sposobów, przez stronę internetową lub social media. Pisząc lub dzwoniąc.

A Wy, przyjaciele, rodzice i partnerzy stomików, zapraszajcie nas do swoich miejsc pracy, do szkół w których uczą się Wasze dzieci. Szerzmy razem wiedzę, która nie wyklucza a uczy człowieczeństwa.
Jeśli wszyscy będziemy podchodzić do tematów nam obcych z tak wielką niechęcią – wyginiemy. Bo nikt nie pomoże nam samym, gdy staniemy się beneficjentami naszego własnego bezmyślnego okrucieństwa.

..........................................
Tekst: Iza Janaczek
Zdjęcia: pixabay. Dzisiejsza galeria nie przedstawia prawdziwych bohaterów artykułu. To zamysł celowy, by łatwiej było zrozumieć, że każda z tych nieznanych twarzy może być twarzą kogoś nam bliskiego i że stomią nie da się zarazić, lecz - "przydarzyć" się ona może każdemu.



 

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na