17 Listopad 2024
Lip 202112
Czy jest coś piękniejszego od pierwszego dnia spływu, kiedy człowiek odrywa się od własnego życia, by zacząć wiązać pędy jakiegoś nowego bytu, dziwacznie rosnącego spod piór kajaka? – Melchior Wańkowicz, Na tropach Smętka
A więc znowu lato! Lato 2021! Czas tak szybko ucieka, a my jeszcze jesteśmy myślami w lecie roku 2020, które przypomina nam beztroski czas, promienie słońca i wodę, czyli… Puszczę Kampinoską. W sierpniu ubiegłego roku, Fundacja STOMAlife spotkała się z grupą stomików z całej Polski, by przełamywać tabu. Jak wszyscy wiecie, jest ich wiele, ale na pierwszy ogień poszła… woda.
Kontakt z wodą dla stomika nie jest sprawą prostą. Na początku nawet własna wanna jest wyzwaniem. Stomicy ze strachu przed „niesubordynacją grażyny” rezygnują z basenu, plażowania i innych atrakcji wodnych. Weekend w Kampinosie miał to zmienić. Wody było pod dostatkiem. Zaczęliśmy od spływu kajakowego i kąpieli w Bzurze, by po południu przez kilka godzin nie wychodzić z basenu i jacuzzi, pozując naszym fantastycznym fotografom.
Zorganizowanie spływu miało na celu udowodnienie, że do odważnych świat należy. Na pewno łatwiej było pokonać strach w tak fantastycznej i już trochę zintegrowanej grupie. A lęków było wiele. Począwszy od pokazania się innym w stroju kąpielowym przez wątpliwości, czy worek widać, czy nie? Czy lepiej go ukrywać? Czy może wręcz przeciwnie? Wydaje się, że na początku uczestnicy czuli się trochę skrępowani. Już woda była wyzwaniem, a co dopiero kajak! Na pewno były wśród uczestników osoby, które wsiadały do niego po raz pierwszy w życiu. Wszystko jednak poszło jak z płatka.
To nie był trudny spływ. Piękna letnia pogoda, woda tak ciepła, że aż szkoda było do niej nie wchodzić, słońce, które przyjemnie rozgrzewało, i nurt rzeki, który wspomagał wiosłowanie, sprawiały, że wszyscy byliśmy w szampańskich nastrojach. Płynęliśmy około dwóch godzin, podziwialiśmy naturę, cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Czuliśmy, że robimy coś, z jednej strony, zwyczajnego, a z drugiej ‒ tak błogo radosnego – mówi Zuzanna Kawczyńska z Fundacji STOMAlife.
Z czasem można było zauważyć, że lody pękają (chyba od tego upału). Pierwszy stres pozostał za nami, umiejętności wiosłowania rosły z każdą minutą i nikt z boku nie odróżniłby, kto z dwuosobowej załogi jest stomikiem, a kto nie. Ekipa spędziła ten czas razem, wspierając się i pomagając sobie nawzajem i to była nasza największa duma. A na ekipę składali się organizatorzy, stomicy i ich najbliżsi, o których nie można tu nie wspomnieć. Osoby towarzyszące stomikom z jednej strony bardzo im pomagały i ich wspierały, z drugiej zaś nie mogły wyjść z podziwu, czego dokonują ich „kangurki” i jakie nowe możliwości wspólnego spędzania czasu otwierają się przed nimi.
Czasami trzeba było wyjść z kajaka, aby poprawić mocowanie sprzętu, innym razem, specjalnie wyskakiwaliśmy do rzeki, aby się ochłodzić. Kolejny raz okazało się, że pomimo wcześniejszych obaw, osoby ze stomią mogą czerpać z życia tyle samo, ile każdy inny człowiek – wspomina Tomasz Panfic, uczestnik wydarzenia.
Spływ ten na pewno pod wieloma względami był rekordowy. Rekordy szybkości w przemieszczaniu się, by zrobić nam fantastyczne zdjęcia, biła dzielna para naszych fotografów. Rekordowa była liczba parkowań w szuwarach i rekordowe było tempo wydostawania się z nich. Rekordu kropel wychlapanej wody nikt nie poda, ale nasi uczestnicy ustanowili jeszcze jeden nowy rekord – zero upadków przy robieniu wspólnych zdjęć!
Największym wyzwaniem, jak chyba zawsze na tego typu wyprawach, było zdjęcie grupowe. Zatrzymanie całej wycieczki w jednym punkcie, trzymanie się pobliskich wydm, żeby nurt nie zepchnął dalej, czy dotarcie z informacją do wszystkich, że to właśnie to miejsce ‒ nie było tak proste, jak wszyscy myśleli. Z drugiej strony było przy tym mnóstwo śmiechu, zabawy i wzajemnej serdeczności. – dodaje Tomasz Panfic
Kilka rad praktycznych – jak stomik-kajakarz powinien przygotować się do spływu.
Zbierając doświadczenia od uczestników naszej wyprawy, podpowiadamy, że warto zadbać o odpowiednie dopasowanie oraz zabezpieczenie sprzętu. Jeśli mamy problemy z odklejaniem się worków stomijnych, powinniśmy pomyśleć o zabezpieczeniu brzegów worka silikonowymi plastrami stomijnymi. Jeśli trasa spływu jest trudna i wymaga dużej siły fizycznej, konieczne może być zastosowanie pasa przeciwprzepuklinowego, który świetnie się podczas dużej aktywności sportowej.
Pamiętajmy, że stomia oraz sport się nie wykluczają. O ile tylko czujemy się siłach, czerpmy z życia pełnymi garściami.
A jeśli potrzebujecie wskazówek, jak przygotować się do konkretnych czynności, piszcie do nas na biuro@stomalife.pl lub Redakcja STOMAlife ul. Chałubińskiego 8, 00-613 Warszawa. Chętnie odpowiemy na nurtujące Was pytania.