28 Listopad 2024
Gru 202322
Nadszedł czas, na który wielu, co roku, czeka z utęsknieniem. To czas bliskości, miłości, wewnętrznego spokoju i czułości. Czas rodziny i dla rodziny. Kochamy go za gwar, hałas, rodzinny rozgardiasz, a także za poczucie bliskości i wspólnoty. Co bardzo przygnębiające, z tych samych powodów - dla coraz większej liczby osób to czas bardzo trudny, ze względu na dojmujący smutek i samotność – bolącą wprost fizycznym bólem.
Czas świąt i związanego z nim rozgardiaszu rozpoczynają wyjątkowe urodziny. Urodziny Dziecka, które zmieniło postrzeganie słów: miłość bliźniego.
Jak to się zaczęło?
Dawno, dawno temu A dokładniej przeszło dwa tysiące lat temu, w nikomu nieznanym Betlejem na świat przyszedł maleńki Chłopczyk. Nadano mu imię Jezus. Jak głosi Biblia, był Dzieckiem niezwykłym, bo Boskim, choć jego ziemskim opiekunem i umownym ojcem był zwykły człowiek.
Niezwykłość Jezusa opisywała już przepowiednia - proroctwie, jakie pojawiło się na długo, zanim przyszedł On na świat. Mówiło ono, że ten maleńki Dzieciaczek był oczekiwanym Zbawicielem, Mesjaszem, na którego czekali Żydzi. Jego mamą była Maria, ziemskim opiekunem, jej mąż – Józef. Cieśla z Nazaretu.
Maleństwo przyszło na świat w warunkach, jakie dziś nazwalibyśmy skrajnie ubogimi. Choć artyści miejsce urodzenia Bożej Dzieciny często wizualizują jako szopę, stajnię, w której bytowały przydomowe zwierzęta, Jezus urodził się w grocie. Co na tamte czasy nie było żadnym szokiem, zważywszy na fakt, że w niegościnnej w zieleń i drzewa, Palestynie ludzie nie mogli pozwolić sobie na luksus budowania drewnianych stajenek czy szopek. Co ubożsi mieszkańcy Palestyny zamieszkiwali groty, a już zdecydowanie w nich właśnie trzymano bydło. W takiej grocie narodził się Człowiek, który na zawsze wpisał się w historię świata czyniąc ją pełniejszą o miłość.
Wszystko, co wiemy o tych niezwykłych narodzinach - wiemy z czterech Ewangelii. Te zaś spisane zostały na podstawie przekazywanych sobie ustnie opowieści i relacji. Co istotne – nie były one przekazami naocznych uczestników zdarzeń lecz opowieściami zachowanymi dzięki powtarzanemu przez kolejne lata przekazowi ustnemu. Opowieści te, choć nie zawsze były spójne chronologicznie, łączyły dwie składowe – Osoba samego Jezusa i dobro, jakie przyniósł On na świat.
Pewne nieścisłości w datach i w detalach nie przeszkadzają jednak uważać niezmiennie, i to już od wielu setek lat, że właśnie ten czas, skupiony wokół narodzin Człowieka, który zrewolucjonizował słowa: miłość, uważność, troska i poświęcenie, jest czasem wyjątkowym. I dlatego należy się mu wyjątkowa oprawa.
Bóg się rodzi, moc truchleje Święta Bożego Narodzenia obchodzimy od IV wieku. Początkowo ich data była ruchoma, jednak w końcu ustanowiono ją na 25 grudnia, o czym wzmiankowano w kalendarzu świąt kościelnych w roku 356. Ta konkretna zimowa data miała być przeciwwagą dla uroczystości pogańskich dotyczących kultu słońca i odbywających się w porze zimowego przesilenia.
Kulminacyjnym momentem obchodów tych niezwykłych urodzin jest wieczerza wigilijna. To czas pełen ciepła, wzruszeń i symboliki.
Wigilijna wieczerza jest bowiem nie tylko ucztą mającą podkreślić wyjątkowy charakter tego wydarzenia. Jest też pamiątką niezwykłej kolacjii, którą Jezus, przed swoją śmiercią spożył wraz ze swymi uczniami. Ten wyjątkowy wieczór, który po raz ostatni Jezus spędził z apostołami, znamy pod nazwą Ostatniej Wieczerzy i jest ona dla nas symbolem miłości, jedności i oczekiwania na przyjście Zbawiciela.
Dlatego także dziś, w wieczór poprzedzający noc narodzenia Jezusa, wielu chrześcian zasiada przy wspólnym stole, łącząc się w potrzebie bycia razem, dzieląc dobrem, bliskością, uśmiechem i opłatkiem. Dziś to dobre oczekiwanie odczuwa wielu z nas. Być może jeszcze czekamy na tych, którzy wciąż gdzieś w drodze. Być może cieszymy tym, że już wszyscy są blisko i w komplecie. A być może w tym roku wspominamy tych, po których "wciąż drży powietrze", jak śpiewała Beata Rybotycka w Kolędzie dla Nieobecnych.
Do wigilijnego stołu wielu z nas siada wraz z błyśnięciem pierwszej gwiazdki. Jest ona symbolem gwiazdy, która pojawiła się na niebie w noc narodzin małego Mesjasza, oznajmiając Jego przyjście i wskazując drogę trzem Mędrcom ze Wschodu. Zgodnie z biblijną opowieścią, Kacper, Melchior i Baltazar przybyli do miejsca narodzenia Jezusa, by złożyć Mu pokłon i ofiarować symboliczne dary będące przepowiednią Jego późniejszych losów. Były to złoto, kadzidło i mirra.
Przychodzi moment, że po czułych powitaniach siadamy wreszcie do pięknie nakrytego stołu. Ktoś intonuje cichutko: "Bóg się rodzi", ktoś inny: "Przybieżeli do Betlejem pasterze, a jeszcze ktoś – "Lulajże Jezuniu"...
Jest ciepło i bezpiecznie. Powietrze drga od emocji i wzruszeń. Wszędzie pachnie kompotem z suszu i piernikiem. Migoczą choinkowe lampki. Czas zacząć świętować, wszak: "Bóg się rodzi!"
Jedz, bo się zmarnuje! Wigilijną tradycją jest przygotowanie 12 dań - na pamiątkę 12. apostołów. Dania te symbolizują dostatek i mają być zapewnieniem, że przez cały rok nie zabraknie nam tego, co daje napęd ciału. Dziś często odchodzimy od tej magicznej cyfry, przygotowując mniej potraw, bądź komponując je tak, że po tej wyjątkowej uczcie nie ma potrzeby wspomagać się lekami na niestrawność. Choć to, że dań będzie mniej często wcale nie jest gwarancją, że leki te nie będą jednak potrzebne ;)
A jako, że wigilia, zwłaszcza w czasach wielkich migracji, to wieczór pełen spotkań ludzi przynoszących różne tradycje i zwyczaje, trudno o jedną stałą i sztywną listę wigilijnych potraw.
Najważniejsze, by był chleb i ryba. To symbole, które wiele razy pojawiają się w Biblii w kontekście ucztowania, bądź wspólnego posilania się. Z biegiem czasu my, ludzie, dołożyliśmy do tej skromnej listy jeszcze kilka innych potraw i tak wyszło nam ich aż 12.
Na wigilijnym stole pojawia się więc także – w zależności od regionu i tradycji - czerwony postny barszcz z uszkami, zupa grzybowa, zupa rybna, kapuśniak lub żurek. Jest śledź, halibut, łosoś, dorsz, pstrąg z migdałami ale w wielu domach nadal króluje karp. W galarecie, po żydowsku, pieczony, faszerowany, smażony i w zupie.
Tradycją jest też przygotowywanie pierogów. Najczęściej to pierogi z kapustą i grzybami, bądź ruskie. Choć bywają też wigilie, gdzie serwuje się pierożki na słodko. Jest też królowa wieczoru i całych świąt – sałatka warzywna z majonezem, która, jak głosi legenda, tak dobrze i wyjątkowo smakuje tylko w święta.
W wielu domach na wigilijnym stole pojawią się także słodkości – kluski z makiem, kutia, makowiec, sernik i piernik. Kochamy też ciasteczka. Te korzenne i te kruche. To coś, co zawsze zmieści się i na stole i w brzuchu, choć chwilę wcześniej byliśmy przekonani, że po takiej uczcie nic już nie przełkniemy.
Tradycją bywa też wigilijny toast – wznoszony koniecznie kielichem pełnym kompotu z suszu. Ma on tylu fanów co przeciwników. Ci pierwsi kochają go za to, za co ci drudzy – nie. Za zapach, za cierpki smak i za wspomnienie dzieciństwa.
Hej kolęda kolęda "Śpiewać każdy może", że zacytuję klasyka. I to prawda. Zwłaszcza w święta, gdy z definicji, nastrój nam dopisuje, a buzująca pod skórą radość wręcz szuka ujścia. Śpiewamy więc kolędy i pastorałki, przegrywamy sobie na instrumentach, bądź tylko cicho nucimy, Bez względu na wybraną opcję, muzyka łagodzi obyczaje. Za najbardziej znaną kolędę uznaje się kolędę "Cicha noc". Jej słowa ułożył austriacki duchowny Joseph Mohr, muzykę Franz Xaver Gruber. Swój debiut ta nastrojowa kolęda miała na Pasterce w roku 1818, w Austrii. W polskim tłumaczeniu pojawiła się dopiero w roku 1930, za sprawą Piotra Maszyńskiego.
Choinka i jej magia Najczęściej jest tak, że zdobi ją tata, dziadek i dzieciaki – panie w tym czasie przygotowują świąteczne potrawy. Choinkę ubieramy zgodnie z modą bądź zgodnie tradycją. Są domy, w których choinka ustrojona jest w królujące w danym sezonie kolory. Są też takie, gdzie na świątecznym drzewku co roku, nizmiennie się cukierki i stare, szklane bombki - pełne wspomnień minionych świąt.
Również tradycję zdobienia świątecznego drzewka zawdzięczamy naszym zachodnim sąsiadom. Co prawda pierwsze ustrojne drzewka zarejestrowano w Alzacji, w XVw, ale zamysł ich ozdabiania z okazji świąt tak spodobał się prekursorowi protestantyzmu - Marcinowi Lutrowi, że rozpowszechnił go w XVIII wiecznych Niemczech. Następnie zwyczaj ubierania świątecznego drzewka przywędrował do Francji, skąd trafił do Wielkiej Brytanii na dwóch królowej Wiktorii, a stamtąd – na resztę krajów Europy i świata.
I niech te świętą będą po prostu dobre Dziś ponoć lepiej jest powiedzieć" "dobrych świąt", "zdrowych świąt", "pogodnych świat" niż "wesołych świąt". To kolejne znamiona naszych czasów. W dobie epidemii samotności słowa: "wesołe" czy "radosne" w kontekście czasu spędzonego w samotności potęgują tylko poczucie wyobcowania i bycia niewystarczającym.
Czego więc życzyć sobie nawzajem i sobie samym? Jakie słowa szeptać ludziom najdroższym na świecie, by pasowały do tego odświętnego dnia i ładnie wyglądającej choinki? Myślę, że tego, czego tak naprawdę potrzebujemy, bez względu na to, czy choinka jest wyjątkowo piękna czy raczej przeciętna. Za czym tęsknimy i o czym marzymy.
Te trzy składowe stanowią pas startowy dla całej reszty spraw, marzeń i planów.
Zatem, Drodzy Kochani – jak najdłuższego i jak najbardziej solidnego pasa startowego. Niech budują go: zdrowie – dobre, lub chociaż nie gorsze niż teraz, spokój ducha, bo gdy w głowie jasno, to i jasno widać życiowe cele a także uważni i empatyczni ludzie. Niech zawsze są blisko.
Dobrych, spokojnych Świąt! Niech będą pełne nas.
....................
Tekst Iza Janaczek
Zdjęcia pixabay