17 Listopad 2024
Kwi 202407
Stomik może – kolejne dni w Arabii Saudyjskiej. Po odrzuceniu propozycji zostania muzułmaninem i mężem muzułmanki, kolejnego dnia Szymon wyruszył w kierunku Al Ula, miasta wpisanego w dziedzictwo kulturowe UNESCO.
Al Ula leży na pustyni, pośród skał przypominających kolorem i wyglądem te, które podziwiać można w Colorado w USA. To ogromny areał, w skład którego wchodzą ruiny starożytnego miasta Hegra. Jego powstanie datowane jest na około 2000 lat wstecz. Wzniosła je społeczność Nabatejczyków, tworząc z Hegry centrum kultury i handlu. Co ciekawe, pozostałości zabudowań widocznych w Hegrze przypominają bardzo znane na cały świat ruiny miasta, które wykute zostało w różowej skale w Petrze. Twórcami obu miast byli przedstawiciele tego samego ludu - Nabatejczyków, a obiekty, które dziś można podziwiać, różnią się od siebie sposobem ekspozycji. Te w Petrze wpisane zostały wprost w skałę, te w Hegrze – znajdują się na otwartej przestrzeni, na pustyni.
W dzisiejszej Hegrze podziwiać można 111 monumentalnych skalnych grobowców królewskich, ze spektakularnie zdobionymi fasadami. Niestety Szymon, który planował na własne oczy obejrzeć ten wpisany na listę UNESCO naturalny cud architektoniczny, został tej możliwości pozbawiony. Przed przyjazdem dowiedział się, że wszystkie bilety na zwiedzanie obiektu zostały już wykupione. Licząc na szczęście, które mu sprzyjało, gdziekolwiek się pojawił, wybrał się i tak, mając nadzieję że kupi bilet już na miejscu.
Niestety, mimo przejechania bardzo wielu kilometrów, by dotrzeć do tego miejsca i próby przekonania pani w kasie, by znalazła jeszcze jeden bilet – nie udało się. Pozostał więc smutny odwrót i powrót nad Morze Czerwone.
To nie był jednak stracony dzień. Przed próbą zwiedzenia Hegry Szymonowi udało się wejść na teren innego obiektu (stanowiącego absolutną odwrotność starożytnych grobowców) i na dodatek – spotkać starego znajomego ;)
Kilka kilometrów przed starożytnym miastem, w mieście Maraya, znajduje się duży budynek w całości pokryty lustrami (jest ich około 10 000). W jego wnętrzu znajduje się centrum konferencyjne i wystawiennicze, a także sala koncertowa oraz luksusowa restauracja. Dzięki tysiącom luster budynek po prostu wtapia się w tło, z każdej strony odbijając to, co się przed nim znajduje. Dzięki temu zabiegowi podziwiać można oszałamiający efekt złudzenia optycznego.
I właśnie tu, przed budynkiem z luster, Szymon spotkał Michaela, architekta z Libii, którego poznał w Dubaju.
Szymona czekało 400 km drogi powrotnej na wybrzeże. Po drodze wstąpił do restauracji McDonald's, gdzie odzyskał status celebryty, czego dowodem było fakt, że każdy chciał zrobić sobie z nim zdjęcie. Być może, gdyby to menadżer z McDonald'sa siedział w kasie w Hegrze i sprzedawał bilety, sprawy potoczyłyby się inaczej. Jednak, co się stało to się stało – jak pokazuje podróż Szymona, Bliski Wschód to miejsce nieprzewidywalne, kapryśne i pełne niespodzianek. Nie warto martwić się tym, czego nie udało się zrealizować, warto planować, co jeszcze można zobaczyć, poznać i zrobić. I tej zasady Szymek się trzyma.
Tę noc Szymon znów spędził na świeżym powietrzu, na plaży - w namiocie i rankiem ruszył dalej wybrzeżem. Po 300 km dojechał do miasta Duba. To całkiem niedaleko Egiptu :) A jako, że jednym z marzeń Szymka było zrobienie zdjęcia motocykla na tle piramid, zaczął rozważać przeprawienie się promem odpływającym z saudyjskiej Duby do Egiptu. Niestety nigdzie nie udało się kupić biletu, pomimo wskazówek, jakich udzielono Szymonowi w porcie. Kierując się nimi, cofnął się do oddalonego o 30 km miasta, by w znajdującym się tam biurze wykupić bilet na prom. Niestety w mieście tym nikt nie słyszał o żadnym biurze i sprzedaży biletów, tym samym Szymek postanowił trzymać się pierwotnego planu, który na kolejny cel podróży wyznaczał Jordanię.
Kolejną noc Szymon znów postanowił spędzić pod chmurką.
Magiczna miejscówka nad samym morzem i to pod palmami, zdecydowanie wynagradzała wcześniejsze niepowodzenia, jakie nagromadziły się w ostatnich dwóch dniach – a trochę się ich zebrało - niemożliwość zwiedzenia Hegry, uszkodzenie ekranu telefonu, co nieco utrudnia dokumentowanie dalszych etapów podróży, aż wreszcie niemożliwość przepłynięcia promem do Egiptu...
Jak widać z dynamicznych zwrotów akcji, których podczas tej wyjątkowej podróży nie brakuje, każdy nowy dzień jest niespodzianką, improwizacją i próbą zagospodarowania tego, co niesie przyszłość budząca się z kolejnym wschodem słońca. Bo w podróżach w głąb obcych lądów, a także w głąb siebie, tak naprawdę chodzi o to, co trafnie w słowa ubrał amerykański pisarz Henry Miller: „Cel podróży to nie miejsce, do którego zmierzasz, ale nowa perspektywa, z jaką patrzysz na świat.“
Szymon bez większego żalu zostawił więc za sobą Hegrę, zmierzając ku kolejnemu celowi jakim była Jordania. Ale to już zupełnie nowa historia.
Tekst: Iza Janaczek
Foto: Szymek Bogdanowicz