17 Listopad 2024
Lis 202314
Dobroć. Chętnie z niej korzystamy, mniej chętnie, niestety - się nią dzielimy. I właśnie, by te proporcje zmienić, w roku 1998 powołano do życia Światowy Dzień Dobroci. Jego organizatorem jest Światowy Ruch Dobroci, a celem – szerzenie tej wspaniałej i coraz bardziej unikatowej dziś cechy. Zwłaszcza w kontekście - "pomimo" – a nie tylko "za".
O dobroci mówi się wiele, przyglądając się jej w wielu, naprawdę wielu aspektach. Dziś spójrzmy na dobroć w kontekście stomii.
Stomia to dobro? Dla wielu – w żadnym wypadku
Osoby z wyłonioną stomią dzielą się na trzy grupy. Pierwsi to ci, którzy stomię traktują jak karę, przekleństwo i coś, co zniszczyło im życie. Drudzy, to ci, dla których wręcz przeciwnie – to najwyższe dobro, jakie po latach cierpień się im zdarzyło. Z kolei ostatni, stomię traktują jak coś, co owszem zdarzyło się, i choć lepiej byłoby bez niej, to, skoro już jest, to trzeba zrobić tak, by żyło się z nią jak najlepiej.
W każdej z tych grup pojawia się dobro, często jednak widoczne pod wieloma warunkami.
Nierzadko dzieje się tak z powodu złego przygotowania do tematu stomii, jakie otrzymuje przyszły stomik a także jego otoczenie.
Słowo "dobro" w kontekście stomii ma podwójne znaczenie
Dotyczy ono jakości życia ze stomią oraz określa sposób, w jaki do siebie podchodzi sam stomik, a także, w jaki, z powodu stomii, podchodzi do niego otoczenie.
To ważny i trudny temat. Dlaczego? Bo wciąż tkwiący w ramkach krzywdzących stereotypów i tabu.
Stomia, w wielu ludziach, budzi bardzo negatywne emocje. W większości takie podejście związane jest z brakiem elementarnej wiedzy dotyczącej stomii i tego, jak dramatyczne decyzje poprzedzają jej wyłonienie.
Pomimo niewystarczającej wiedzy w tym temacie - wiele osób i tak buduje pewien błędny światopogląd - dzieląc się nim także z innymi. Według niego stomia to coś złego. Coś, czego lepiej nie mieć w swoim otoczeniu. Co gorsza, takie dane wtłacza się także dzieciom, już na starcie ucząc je, że dobro bywa wybiórcze. Wielka szkoda, bo przecież szacunek do drugiego człowieka i tolerancja "pomimo", a nie "za" dobrem samym w sobie właśnie są i powinny być przez dzieci poznawane na przykładach.
Współczesne dobro to dobro oszczędne w słowa i gesty
Żyjemy w świecie, który coraz mocniej się digitalizuje. Przez internet szukamy informacji, wyrażamy emocje, robimy zakupy, hodujemy dynie, uprawiamy ogródek i żyjemy towarzysko. Nie zaspokaja to jednak naszej ludzkiej potrzeby "doznawania dobra". Utarło się, że dobro to wielkie czyny i takie same gesty, a na to nikt nie ma dziś czasu, sił i przestrzeni. Często więc zadowalamy się dobrem wirtualnym, a i tym gospodarując nader oszczędnie. W zabieganym świecie musi to jednak wystarczyć.
Dobro wirtualne to danie serduszka pod facebookowym postem o bezdomnym psiaku, zamiast spacer z tym żywym, który często bardzo tęskni, lub umiera z samotności w schronisku. To udostępnienie posta typu łańcuszek, przesyłanego w social mediach i mówiącego o tym, jak wiele osób cierpi z powodu przemocy psychicznej ub fizycznej, zamiast uważności i działania we własnym środowisku. To symboliczne wirtualne adoptowanie rysia, karpia i pszczoły, zamiast dbania o to, by ich środowisko było bezpiecznym domem dla wszystkich. W postrzeganiu dobra i jego kultywowaniu nie chodzi tylko o gesty kciukiem.
Realne dobro, to coś, co przynosi realny efekt, taki, który rodzi realny prawdziwy uśmiech, wdzięczne spojrzenie lub słowo – dziękuję.
Dobro to małe gesty i małe słowa
To wpuszczenie przed siebie do kolejki spieszącego się człowiek mającego w koszyku tylko 2 bułki.
To umożliwienie wyjazdu na wycieczkę szkolną nastolatce ze stomią.
To zgoda dyrekcji na edukacyjną pogadankę w temacie stomii, w szpitalu, w szkole, w przedszkolu.
To pokrzepiający uśmiech do zestresowanego studenta przed egzaminem, bądź pacjenta przed operacją.
To telefon do babci, która mieszka sama.
To anonimowy datek na schronisko dla zwierząt.
To: - Jesteś głodny? Zrobiłam naleśniki.
To: - Stomię da się ogarnąć. Słyszałem o fundacji, która zajmuje się tym zawodowo.
To: - Daj, ja to zrobię, ty odpocznij.
To: - Stomia nie jest problemem. Mamy nadzieję, że pani synek będzie się dobrze czuł w naszej szkole.
Dobro to rozmowa
Jakościowa, konstruktywna i wnosząca do życia drugiego człowieka światło. W kontekście rozmowy ze stomikiem to wysłuchanie jego historii i jego zdania. Bez słów krytyki lub oceniania. To bycie obok – w słowie i świadomej obecności. To mówienie:
Dobro to słuchanie i słyszenie.
Człowiek w kryzysie niezrozumienia i braku samoakceptacji potrzebuje zapewnienia, że jego głos ma znaczenie. Że wciąż jest dla kogoś na tyle ważny, że kiedy wybrzmi to zostanie usłyszany i wysłuchany. Czasami najwyższą formą dobra jest dać się komuś wygadać ,wyżalić i pozwolić mu wyrzucić z siebie lęk, jaki go dręczy.
Dobro to akceptacja, nie negacja
My, ludzie, mamy jakiś taki wewnętrzny przymus, by znać się na wszystkim i na każdy temat mieć zdanie. Stomia nie jest tu żadnym wyjątkiem. Jest raczej smutnym potwierdzeniem tej tezy. Bezrefleksyjne tworzenie podziałów na normalnych i innych swoje źródło ma w braku wiedzy, edukacji i umiejętności obserwacji świata.
Czasami nie trzeba chcieć zrobić źle, by jednak tak się stało. Niepokój lub wręcz strach otoczenia przed tym, czym jest stomia i z czym się wiąże kontakt ze stomikami, sprawia, że stomikowi odmawia się pracy, miejsca w publicznym przedszkolu czy w innej przestrzeni, zarezerwowanej dla "normalnych" – na przykład, na basenie.
A wystarczy odrobina wiedzy, by w miejscu negacji nieznanego tematu pojawiła się akceptacja - znamionująca dobrą wolę i chęć poznania obcego sobie tematu. To sprawia, że jako ludzie, lepiej i pełniej rozumiemy innych, także tych borykających się z brakiem akceptacji.
Dobro to empatia, a nie wydawanie osądów "na oko"
System formułowania wniosków i decydowania, nie poparty wiedzą a jedynie oceną na zasadzie "wydaje mi się / odnoszę wrażenie, że tak będzie lepiej" niszczy więź łączącą stomików ze światem zewnętrznym. Powoduje też ich odseparowanie od normalnego życia. I o ile empatii i wrażliwości na drugiego człowieka nie da się wyuczyć, o tyle da się ją w człowieku zniszczyć. I to nie tylko w innym. Także w sobie samym. Wystarczy zasiedzieć się w pewnej bańce komfortu, do której nie docierają bodźce z zewnątrz. Mylnym jest stwierdzenie, że człowiek dorosły wie i umie już wszystko. Zachowanie empatii i wrażliwości to ciągła praca nad sobą, polegająca na analizie i obserwacji a nie, na uleganiu utartym, krzywdzącym stereotypom.
Dobro to polubienie siebie
Bycie dobrym dla siebie to wielka sztuka. Sztuka, którą wszyscy zatracamy. Zatracamy ją w sobie i niszczymy w innych.
Bardzo często nie akceptujemy siebie. Nie lubimy i nie potrafimy być dla siebie dobrzy. Dzieje się tak z bardzo różnych powodów.
Zjawisko to nie ma płci ani wieku. Dotyczy także stomików, którzy, w ogromnej większości, nie lubią siebie, nie akceptują i nie próbują zrozumieć. Stomicy nie są dla siebie dobrzy i wyrozumiali, często ze względu na przekaz, jaki z otoczenia otrzymują - jeszcze przed wyłonieniem stomii. Mówi on, że stomia to obciążenie, to coś, czego nie da się zaakceptować i z czym nie da się normalnie żyć.
Sekret braku chęci polubienia siebie i bycia dla siebie dobrym leży w tym, że człowiek bardzo często nie otrzymuje wystarczającej ilości dobra z zewnątrz. Skąpimy go innym i tym samym - nie potrafimy okazać. Także samym sobie. Zdecydowanie częściej, pochłania nas pęd, a życie w biegu powoduje, że wszystkie widziane obrazy są przez tę prędkość rozmazane i niejednoznaczne. W takich warunkach trudno skupić się na pracy nad sobą, nad zdobywanie wiedzy i na małych dobrych gestach. W biegu nie chodzi przecież o to, by się zatrzymywać, bez wględu na powód.
Dobro – wraca
Dobro nie ma granic i nie ma limitu. Można się nim dzielić. Można je mnożyć i dodawać. Codzienne dobre uczynki to małe jasne puzzle mocy rozsypane na stole życia. Wystarczy tylko sięgnąć po właściwy i dopasować go do układanej kompozycji.
Pamiętajmy, że stare porzekadło mówiące, że "dobro wraca" ani trochę nie jest przereklamowane lub przestarzałe. W Światowym Dniu Dobroci życzmy sobie, by dobro codziennie było jak bumerang – by, rzucone w świat nie zapomniało drogi powrotnej do nas samych.
........................................
Tekst Iza Janaczek
Foto unsplash