Lip 202322
Europejski Dzień Ofiar Nienawiści to święto młode, choć z udokumentowaną nienawiścią stykamy się już w Starym Testamencie, gdzie przeczytać można, że Kain zabił swego brata Abla. Tylko dlatego, że bardzo go nienawidził. Nie widząc innego sposobu pozbycia się i powodu nienawiści i samego destruktywnego uczucia dokonał najstraszliwszej zbrodni – odebrał życie drugiemu człowiekowi.
Przez lata nienawiść rozwijała się i miała dobrze. I nie malała. Wręcz przeciwnie. Ludzie nią owładnięci krzywdzili siebie nawzajem i siebie samych. Niszczyli życie innych i własne a także, co nie było rzadkością – zabijali. I tak czynią do dziś.
W roku 1942, dokładnie 22 lipca rozpoczęła się likwidacja warszawskiego getta. Dokładnie też w tym dniu, w roku 2011, Anders Breivik przeprowadził dwa zamachy terrorystyczne w Norwegii. W wyniku jego nienawiści śmierć poniosło 77 bardzo młodych osób.
Dlatego właśnie w tym dniu, z inicjatywy uczestników Kampanii Rady Europy „No Hate Speech Movement” dzień 22 lipca jest dniem, gdy więcej i szerzej mówimy o nienawiści. Zwłaszcza w kontekście jej ofiar.
Porozmawiajmy zatem o nienawiści. Po co szukać jeszcze bardziej szczególnej okazji? Dziś będzie w sam raz.
Według Słownika Języka Polskiego PWN nienawiść to uczucie silnej niechęci, wrogość do kogoś lub do czegoś. Trudno jednak o jednoznaczną genezę nienawiści. Skąd się bierze? Co ją budzi? Co podsyca? Czasami to jakieś zdarzenie z dzieciństwa. A czasami nagła, jednorazowa sytuacja, która burzy i na nowo buduje nasz świat, w którego nowej odsłonie nie ma miejsca na zrozumienie i empatię. Często nienawiść tworzy się też z długotrwałej zawiści, zazdrości i niechęci. To uczucie rodzi się też na podstawie własnych, często skrywanych, nawet przed sobą samym, myśli. Nierzadko również powstaje pod wpływem bodźców zewnętrznych, którym my ludzie poddawani jesteśmy nieustannie. Nasz dzisiejszy światopogląd mocno budują wiadomości dostarczane przez mass media i social media. To stamtąd dowiadujemy się co jest ładne, a co nie, a także, jakie zachowanie jest „cool” a jakie totalnie „obciachowe” igdzie warto bywać, a które miejsca omijać. No i – najważniejsze, kogo krytykować, bo wszyscy tak robią i to najlepiej anonimowo, w internecie, bo to takie wygodne.
W dzisiejszych czasach nie trzeba nawet pokazać własnego oblicza, by splunąć w czyjeś. Choć często zdarza się również tak, że i owszem, „ci sprawiedliwi w sieci” nie kryją twarzy, zakładając, z gruntu mylnie, że to nic nie szkodzi, bo internet to takie miejsce, gdzie nie obowiązuje prawo i gdzie można bez konsekwencji obrażać, znieważać i zniesławiać innych. W pędzie, jaki sobie narzucił ten świat, nie ma czasu na analizę,czy ta cała gotowa papka, której nie trzeba nawet gryźć, bo można od razu łykać nie jest przypadkiem… trująca. Dla obu stron. Chyba właśnie z tego powodu nienawiść ma się dziś tak dobrze.
Naukowe opracowania mówią, że nienawiść to takie uczucie, które trudno okiełznać, wyciszyć i pożegnać. I nie ma znaczenia, o jakim rodzaju nienawiści mówimy. Nienawiść to nienawiść. Rani i niszczy, bez względu na to, czy używa niebezpiecznego narzędzia, czy krzywdzących słów.
Według różnych opracowań, nienawiść to uczucie, które żywi się do kogoś w konsensencji tego, że człowiek ów zaatakował nas w sensie fizycznym lub psychicznym. Tak, z całą pewnością to trafna obserwacja. Ja pozwoliłabym sobie jednak o rozszerzenie jej o jeszcze jeden aspekt. A mianowicie nienawiść to uczucie, które można żywić niejako z rozpędu. Z takiego zupełnie bezrefleksyjnego naśladownictwa….
Dziś, by kogoś nienawidzić, co szokuje ale staje się coraz powszechniejszym faktem, nie trzeba traumy z dzieciństwa, czy dramatycznych wypadków, jakich byliśmy świadkami bądź bezpośrednimi odbiorcami. Dziś ludziom wystarczy, że powszechnie znany celebryta, z wielkimi zasięgami w social mediach powie, że pomidory są passe, bo jak się ich zje 3 kilo na raz, to powodują złe samopoczucie. A poza tym, kolor czerwony jest zły, bo jest czerwony choć nie ma na to wpływu i dlatego wszystkie pomidory należy nienawidzić. Absurdalne, prawda? Ale niestety bardzo, bardzo prawdziwe.
Obserwuję ze smutkiem i zażenowaniem, że my, społeczeństwo XXI mamy alergię na coraz więcej rzeczy… Największą chyba na ludzi… Czym się ona objawia? W najlepszym wypadku niechęcią i drwiną, w najgorszym – nienawiścią, często zrodzoną, nie z własnych przemyśleń lecz z adaptacji cudzych poglądów i opinii.
Warto zauważyć, że takie bezrozumne podążanie za tłumem ma też swoje konsekwencje.
O ile szczęście i miłość powodują, że my, ludzie, jesteśmy kreatywni, twórczy, otwarci i bezkonfliktowi, o tyle nienawiść zaburza percepcję i zniekształca osąd. Prowadzi też do tworzenia się w organizmie hormonu stresu – kortyzolu, który jest furtką do wielu schorzeń. Ludzki organizm nie jest w stanie skutecznie opierać się tak potężnej, długotrwałej dawce złych emocji, co literalnie odbija się na naszym zdrowiu. Z czasem nienawiść i spowodowany przez nią duży stres obniża naszą odporność, powoduje bezsenność i problemy trawienne. Powoduje też nierzadko – samotność.
Nie mówmy dziś jednak tyle o hejterach, skupmy się zatem na ich ofiarach. Bo dzisiejsze święto to pochylenie się nad ofiarami nienawiści. Nienawiści wszelakiej. Fizycznej i psychicznej.
Zwłaszcza ta druga w obecnych czasach przybrała na sile. Werbalną nienawiść dostrzegamy wszędzie. W szkole, w pracy, na boisku, w środkach komunikacji miejskiej, na wakacjach, w internecie…
Owszem, choć nienawiść to aż nazbyt częste zjawisko, zdarza się też, że jest nadużywane do określenia rzeczy, które nie mają z nienawiścią wiele wspólnego.
„Hejtem” nazywane są także zachowania, które są co najwyżej konstruktywną lub nawet surową ale – wciąż tylko krytyką
(hejt – słówko zapożyczone z języka angielskiego, pochodzi od słowa hate: nienawiść). Dlatego też, by nie zostać posądzonym o nietolerancję i hejt, w dzisiejszych czasach często obawiamy się wyrazić opinię inną niż ta, którą proponuje główny nurt.
W prasie, w telewizji, w social mediach często słyszymy, że ktoś jest hejterem, bądź dopuścił się hejtu. Nierzadko te wiadomości nie są weryfikowane pod względem treści i używanych sformułowań, więc słówko „hejt” zastępuje inne słowa, które co prawda, bardziej by pasowały lecz nie są niestety tak nośne i „klikalne”.
Ta nadwrażliwość i nadużywanie niszczącego uczucia, jakim jest nienawiść, jest zjawiskiem bardzo niepokojącym. Z dwóch powodów.
Po pierwsze dezawuuje prawdziwą nienawiść. Deprecjonuje jej wielkość, zmniejsza siłę rażenia i niejako ją upowszechnia. Ba, nawet udomowia…
Po drugie odbiera ludziom odwagę do reakcji na prawdziwy hejt. Bojąc się problemów i ataków personalnych lub – hejtu samego w sobie, stajemy się nierzadko biernymi obserwatorami upadku człowieczeństwa.
Choć brzmi to szokująco, do hejtu po prostu się przyzwyczailiśmy. Opatrzyliśmy się z nim, często bagatelizując jego wielkość.
Mówimy:
– „daj spokój, to tylko głupie słowa” – gdy dziecko wraca ze szkoły i żali się, że doświadczyło werbalnej agresji innych dzieci – takich małych dorosłych, którzy w swoich czynach nierzadko są karykaturą własnych rodziców
albo – „nie ma się czym martwić, w moich czasach też się przezywali” – to do licealisty,
lub kultowe – „a to Ty się odgryźć nie potrafisz? Póki się nie nauczysz zawsze będziesz ofiarą losu. Twardym trzeba być” – to do syna – młodego pracownika nie radzącego sobie w agresywnym otoczeniu…
I już po sprawie. Hejt? Jaki hejt? Przecież zawsze się przezywali…
Nie spłycajmy tematu. Nie kwitujmy go wzruszeniem rąk, czy drwiną z tych, którzy przychodzą po pomoc i pocieszenie. Rozmawiajmy ze swoimi bliskimi. Nie bójmy się nazwać problem i omawiać go z dziećmi, małymi, nastoletnimi lub nawet dorosłymi. Uczmy je odróżniać konstruktywną krytykę od hejtu. Te dwie rzeczy naprawdę są do odróżnienia, choć dzisiejszy świat w pędzie ku nienaturalnej poprawności, zaciera między nimi granicę, wrzucając wszystko do jednej przegródki. Tej z napisem „HEJT”.
Taktowna rada, troska, grzeczne zwrócenie uwagi, kulturalne wyrażenie opinii lub konstruktywna krytyka to nie hejt. To tylko rada, troska, zwrócenie uwagi, wyrażenie opinii lub konstruktywna krytyka.
Werbalna agresja, nękanie i sprawianie bólu to jest hejt.
Pamiętajmy, że każdy może doświadczyć hejtu. Zwykły anonimowy człowiek, lekarz, nauczycielka, hotel nad morzem lub w górach, szkoła, sprzedawca, wydział prawa lub ekonomii, bistro bar, biuro podróży, fundacja lub nawet Twoja własna, Czytelniku, rodzina…
Wystarczy parę złych słów w internecie wpisanych pod wpływem niechęci, zawiści, zazdrości o cudze sukcesy by, rozpocząć efekt kuli śniegowej. Tkwiące w sieci kalumnie i oszczerstwa utrwalają się w pamięci czytających powodując w ich głowach zły i krzywdzący obraz, który sami później powielają, jako właściwy. Wszak już minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebells mawiał cynicznie acz z przekonaniem płynącym z obserwacji, że: „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”.
A co z ofiarami? Jak sobie radzą? Czy się bronią? Cóż.. Z reguły ofiary pozostają ofiarami do końca. Końca zabawy w ich gnębienie, bądź końca ich życia… Tak, hejt niejednokrotnie zbiera straszne żniwo. Nie, nie zawsze doprowadza do śmierci fizycznej, jednak do psychicznej – bardzo często.
Dziś nawet nie trzeba kogoś znać, by przyczynić się do jego krzywdy. Wystarczy zła wola i brak wyobraźni, do tego telefon lub komputer. A potem pozostaje wejść w sieć i skomentować nienawistnymi słowami nośny artykuł. Jaki? Dowolny, taki, by można było wyrazić swoją opinię, najlepiej przez ocenę bohaterów dramatu. Opinie wpisywane na podstawie modelu „nie wiem ale i tak się wypowiem” powodują, że ofiara zostaje skrzywdzona kolejny raz. A jeśli już nie żyje, to w jej imieniu skrzywdzeni zostają ci, którzy zostali i opłakują jej śmierć. I choć wcale o te nienawistne opinie nie prosili, cierpią bo i tak je otrzymują.
Dlaczego my sobie to robimy? Dlaczego szerzymy nienawiść nawet w stosunku do ludzi, których nie znaliśmy i nigdy nie poznamy? Trudno ocenić. Może temu, że my, ludzie XXI wieku, lubimy mieć swoje zdanie i to najlepiej na temat każdy, byle nie własny.
Posługując się kolejnym nawiązaniem do Biblii i parafrazując jedną z myśli, którą można w niej znaleźć – można tu przyjąć, że my, cywilizowani ludzie, źdzbło trawki w oku bliźniego wypatrzymy bez najmniejszego problemu, nawet mając we własnym pień wielki jak całe drzewo baobabu… Jak to możliwe? Trudno sobie nawet wyobrazić.
W dniu Ofiar Nienawiści – życzmy sobie nawzajem – miłości, wewnętrznej zgody, pokory, własnego zdania i poczucia godności. Zwłaszcza w stosunku do siebie samych.
Wszak tylko człowiek spełniony, pogodzony z własnym życiem, osiągnięciami i możliwościami nie mogąc dosięgnąć dóbr bliźniego swego, nie będzie kładł rąk na klawiaturze, by za pomocą internetu powetować sobie fakt, że nie ma tego, co ma sąsiad, brat lub znajomy…
Internet to nie śmietnik i nie toaleta choć, gdy przegląda się social media bądź wirtualne artykuły i czytając, jak naród przemówił w komentarzach pod nimi, to można odnieść właśnie takie wrażenie…
Nie ulegajmy cudzym opiniom.
Nie nienawidźmy metaforycznego pomidora tylko dlatego, że ktoś się nim przejadł. Spróbujmy sami jak wspaniale smakuje i przekonajmy się, jak zdrowy jest, gdy człowiek nie przesadzi z ilością…
Kreujmy własny świat i wyrażajmy własne opinie. Własne, a nie bezrozumnie, bezwiednie powtórzone po celebrycie z zasięgami, znanym polityku, gwieździe dziennikarstwa czy uwielbianym youtuberze.
Świat będzie zdecydowanie lepszą przestrzenią, gdy zrozumiemy, że jesteśmy odpowiedzialni lub współodpowiedzialni za to, jakim miejscem do życia się staje.
Nienawiść, czy jak teraz się częściej mówi – hejt nie jest domeną młodych, nie dotyka tylko ludzi korzystających z internetu. Nienawiść dotyka bez względu na płeć, wiek i temperament… I boli, niszczy tak samo – zarówno starszych jak i młodszych. Niw wyłączając dzieci, które także często stają się jej ofiarami…
Dziś w Europejskim Dniu Nienawiści warto sobie przyponieć, że „nienawiść spowodowała wiele problemów na świecie, ale jeszcze ich nie rozwiązała” – Maya Angelou, amerykańska poetka i pisarka i jeszcze, że:
„miłość i nienawiść wyzwalają tę samą energię. Emitują jednak w dwóch różnych kierunkach” – Kazimierz Chyła.
Spójrzmy dziś przychylnym okiem na tych, którzy cierpią z powodu pomówień i życzmy innym i sobie dobrego kierunku. Teraz i zawsze.
…………………………
Uzupełnieniem dzisiejszego felietonu są zdjęcia, pochodzące ze strony pixabay.com/