Dzień Kultury Fizycznej

Cze 202322

Dziś święto, z powodu którego nikt nie robi dnia wolnego od pracy. A szkoda, bo Dzień Kultury Fizycznej, to święto, które należy celebrować. Najlepiej czynnie i to co najmniej 3 razy w tygodniu.
Kultura fizyczna kojarzy nam się często tylko i li – z lekcją wf-u w szkole. Czyli tematem dotyczącym jedynie dzieci, dla nas już przebrzmiałym. Dorosłość nie polega wszak na bieganiu po boisku i kopaniu w piłkę dla zabawy, czy też śmiganiu na rowerze – z wiatrem na wyścigi. A właściwie – dlaczego nie? Co stoi na przeszkodzie? Najbardziej nasza mentalność i filozofia życia.
Pracujemy dużo za dużo. Z pracy wracamy zmęczeni, a w perspektywie mamy kolejne godziny spędzone w ten sam sposób, tylko w innym miejscu. W podobny sposób mija nam dzień za dniem, tydzień za tygodniem, rok za rokiem. Może i miewamy wolne weekendy, ale będąc chronicznie zmęczonymi, za jedyną aktywizację uznajemy spacer z łóżka do fotela i odwrotnie. Często nie mamy sił, by zrobić chociaż aktywne plany, a co dopiero je wprowadzić w życie…

Dlatego dziś świętujemy podwójnie – ci którzy mają czas i siłę, mogą celebrować aktywnie-  wycieczką rowerową, joggingiem lub zwykłym spacerem. Ci, w ciągłym niedoczasie – mogą dziś poszerzać swoją wiedzę na ten ważny temat. A jest o czym mówić, ba, należy nawet bić w dzwon na alarm.
Szacuje się że w Polsce czynnie sport uprawie około 6% naszych rodaków. Cóż. Brzmi to raczej mało imponująco, zważywszy, że statystykę tę znacznie podbijają dzieci i młodzież szkolna, która w większości w-f w szkołach ma obligatoryjnie.
Kolejna statystyka brzmi jeszcze smutniej, a mianowicie, aż 50% społeczeństwa nigdy nawet nie zainteresowało się jakąkolwiek aktywizacją ruchową. To katastrofalna wiadomość zważywszy, jak bardzo w ten sposób ograniczamy swoje możliwości zdrowego życia w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Większości sport kojarzy się z tym, że trzeba poświęcić czas, w którym można robić tyle innych, różnych rzeczy, na przykład – pracować. Tymczasem, trzeba się przebrać ,wyjść z biura, z domu i co gorsza, spocić się.
Tymczasem, jak twierdzi amerykański piłkarz, trener, analityk: „nikt nigdy nie utonął we własnym pocie”.
Wypowiedź tę wspaniale uzupełnia inna, wyartykułowana przez brazylijskiego siatkarza Gibę (Gilberto Amauri de Godoy Filho), brzmi ona: „sport pozwala pokazać wielu osobom piękną stronę życia”
I to jest to właśnie wspaniałe wytłumaczenie, po jakie licho wychodzić w ogóle z pracy, męczyć się, pocić i angażować czas. Po to właśnie, by zobaczyć inną – piękniejsza stronę życia.
Według naukowców, uprawianie sportu, czyli związany z nim wysiłek fizyczny inicjuje produkcję hormonu szczęścia – endorfin. Redukuje stres i odpręża. Sport pomaga odzyskać równowagę psychiczną i spojrzeć na wiele spraw z zupełnie innej perspektywy.

To nie jedyny powód, dla którego powinniśmy zmienić nasze narodowe postrzeganie tematu sportu i jego zasadności w naszym życiu.
Badania naukowe i liczne obserwacje potwierdziły, że sport, i to nie tylko ten profesjonalny, zawodowy czy wyczynowy, lecz zwykły amatorski nie tylko pomaga zwalczać a przede wszystkim przeciwdziałać różnym chorobom. Do tych podstawowych chorób, wynikających z braku ruchu, złej diety, siedzącego trybu życia i przepracowania, zaliczają się: choroby serca, nadciśnienie tętnicze, otyłość, cukrzyca i zaburzenia mięśniowo-szkieletowe (objawiające się bólami stawów). Smutny bilans strat zamykają zaburzenia psychiczne – depresja oraz upośledzenie funkcji poznawczych. To paradoksalne, bo w dzisiejszej kulturze pracy do utraty tchu, wciąż i wciąż się doskonalimy, zawodowo, jako pracownicy oraz naukowo, jako studenci i uczniowie. I im więcej siedzimy, tak to właściwe to słowo, im więcej siedzimy nad pracą lub nauką, bez snu, odpoczynku i zdrowego ruchu, tym mniejsze osiągamy efekty. Widząc, że słabo przyswajamy, siedzimy jeszcze dłużej. Efekty bywają jeszcze słabsze, bo zmęczony mózg zwyczajnie odmawia współpracy. To tak, jakby chcieć wlewać płyn do dawno już pełnej szklanki. Jest to tak samo niemożliwe, jak nauka i praca w absolutnym zmęczeniu.

Zwłaszcza dziś możemy grzmieć i krytykować siebie samych za opieszałość i brak zdecydowania w kwestii zrównoważonego stylu życia. Jednak, czy taka krytyka będzie do końca zasadna? Owszem, część naszego społeczeństwa po prostu nie potrafi spojrzeć na temat szerzej, bo zwyczajnie brak mu podstawowej w tym temacie wiedzy. Jednak, znaczny procent ludzi nie uprawiających żadnego sportu to ofiary filozofii naszych czasów. Z jednej strony social media promują kult ciała, zachęcając do pracy nad własną sylwetką, z drugiej – panuje przekonanie, że praca jest dobra na wszystko: na spełnianie marzeń, na lepsze zarobki, na dostatnią przyszłość i co najczęściej staje się faktem, na dobrego lekarza diabetologa, kardiologa, psychologa czy psychiatrę… Nastała kultura zero jedynkowego podejścia do człowieka, widząc w nim często nie podmiot, a przedmiot, zaprogramowany na pracę, bo kredyt, bo marzenia, bo korepetycje dzieciaków…
Więc to nie do końca tak, że nie chcemy. Chcemy, często bardzo, ale sądząc, że mamy czas, inaczej układamy swoje życiowe priorytety, odkładając pracę nad własnym zdrowiem, na nieokreślone bliżej „później”. I tak już od wczesnej młodości, gdy na wf, zwłaszcza w klasie maturalnej człowiek zakuwał do kolejnych sprawdzianów.
Za mało mówi się o wpływie sportu na zdrowie. To wielki błąd, bo może, gdyby było inaczej, to także inaczej wyglądałaby nasza filozofia życia. Tymczasem badania dowiodły, że u osób które w młodym wieku uprawiały czynnie sport, zdolności umysłowe w późniejszych latach życia są o wiele bardziej rozwinięte, niż u rówieśników, którzy swe młode lata spędzali przed komputerem, telewizorem, bądź… tylko nad książkami.

Rower, pływanie, ćwiczenia na bazie biegania obniżają ciśnienie krwi, zmniejszają ryzyko cukrzycy, uspokajają głowę i zwiększają jasność myślenia. Świadomość zbawiennego wpływu spacerów z psem, porannego biegania, rowerowych wycieczek czy wyjść na basen człowieka XXI wieku z jednej strony buduje z drugiej, mocno dołuje. Dlaczego? Bo tkwiąc w kołowrotku zadań do wykonania, mimo świadomości konieczności wprowadzenia zmian, ni jak nie potrafi wcisnąć aktywności w swój grafik.

Zmiana tego trendu polegającego na ciągłym pędzie nie jest łatwa, ale pojawiło się światełko w tunelu. Dzisiejsze młode pokolenie nie chce już pracować do utraty tchu. Chce czuć, że praca to droga do celu, nie cel sam w sobie.
Taka filozofia zmienia wszystko, bo sprowadza temat do właściwej organizacji czasu, a nie mierzenia się z prawie niemożliwym.
Skoro coraz więcej młodych ludzi zwraca się ku świadomemu życiu i stawia zdrowie psychiczne i fizyczne w pozycji nadrzędnej w stosunku do pracy ponad normę, oznacza to, że przekonywać do próby zmiany trybu życia trzeba przede wszystkim ludzi 40+, 50+ i starszych.
Praca jest ważna. Nadaje sens i rytm życiu, pozwalając by biegło ono na danym poziomie. I to jest ważne, ale zdecydowanie traci na znaczeniu, gdy utracimy możliwość cieszenia się tymi efektami, bądź, pracą na nie. Ciężka, nagła lub przewlekła choroba zmienia priorytety i optykę, na zawsze. Często okazuje się, że można było jednak coś przesunąć, coś odpuścić, coś zmienić, by się dało – wyjść na spacer, na rower, z psem w pola, czy popływać…

„Będzie milion powodów, dla których nie możesz. Skup się na kilku, dla których możesz” to słowa Kary Goucher, lekkoatletki, biegaczki długodystansowej i srebrnej medalistki Mistrzostw Świata w Osace.
Ważne, mądre słowa, pokazujące że nie my pierwsi mierzymy się z dylematem: „mieć, czy być”?
Według ekspertów wystarczy czynnie ćwiczyć kilka razy w tygodniu, by zachować zdrowie. Kilka razy w tygodniu? Hmmm…
1x spacer,
1x basen, rower lub siłownia
1x znów spacer lub może zumba z you tube’m?
Kiedy tak rozłożyć temat na części, nie wydaje się być tak straszny.
Chyba więc damy radę? Gra jest warta świeczki, zważywszy, że zarobione w pocie pieniądze będzie można wtedy przeznaczyć na marzenia, zamiast na leki i niekończące się wizyty u specjalistów.

Może warto więc dziś, akurat w Dniu Kultury Fizycznej, uczcić to ważne dla nas wszystkich święto szklanką soku pomarańczowego i długim spacerem z psem?
Poszukajmy zatem celu, sensu i motywacji, do tego, co pozwoli nam żyć zdrowo i godnie, a potem, zróbmy pierwszy krok. Może będzie to wyjście do lasu, może spacer z czworonogiem. Cokolwiek by to nie było, powtórzmy to kolejne 3 razy z rzędu by nabrać wprawy.
Bo jak powiedział Jim Ryun, lekkoatleta i wielokrotny mistrz świata: „motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala Ci wytrwać”.

Nabierzmy nawyku miłości i szacunku do własnego organizmu. On tak wspaniale się nam odwdzięczy. Dobrego świętowania! Niech to dzisiejsze święto koniecznie wejdzie nam w nawyk i to na całe długie, zdrowe i dobre życie.
…………………..
Wszystkie grafiki użyte w dzisiejszym felietonie pochodzą ze strony Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz The Pan American Health Organization (PAHO) Panamerykańskiej Organizacji Zdrowia skupiającej swe działania na promocji i czynnym wspieraniu praw każdego człowieka do dobrego zdrowia.

 

Tekst Izabela Janaczek
zdjęcia WHO
2023.06.22

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na