24 Grudzień 2024
Maj 202426
Matki, mamy, mamusie, matule. Dziś święto Ich wszystkich. Dzień Matki to moment, w którym zatrzymujemy się na chwilę, by zadzwonić, wysłać esemesa lub - jeśli jest taka możliwość – po prostu przyjechać i zjeść domową szarlotkę Jej roboty.
Nierzadko jest również tak, że świętujemy ten dzień bardzo już zaocznie, paląc pamiątkowy znicz bądź tylko wracając wspomnieniami do czasu, gdy można było Ją usłyszeć, zobaczyć i przytulić.
„Mama” to słowo mieszczące w sobie tysiące skojarzeń
„Mama” to też kultowe hasła, które do dziś rozbrzmiewają nam w głowach:
Wraz z naszym wiekiem i rozwojem, te „mamine” hasła ewoluowały. Niepostrzeżenie zmieniły się z denerwujących nas wtedy i rozczulających - patrząc z perspektywy czasu - w mocno wspierające i powodujące, że do mamy wracamy jak do bezpiecznej przystani po długim czasie burz i niepokoju. Jak brzmią hasła? Mniej więcej tak:
Mama – człowiek od zadań specjalnych
Według francuskiej pisarki Madeleine Delbrel, tworzącej w pierwszej połowie XX wieku: „matka byłaby zdolna wymyślić szczęście, aby je dać swoim dzieciom”.
I to w większości przypadków matek – prawda. I choć dziś zwykliśmy mówić tylko o dobrych stronach macierzyństwa, nie zapominajmy, że macierzyństwo to nie tylko blaski ale i cienie.
Te pierwsze wiadomo – to idealny dom, idealny partner, praca i dziecko, albo dzieci – tak samo idealne. W takim idealnym macierzyństwie wszystko się układa, przynajmniej z pozoru.
Zupełnie inaczej prezentuje się macierzyństwo trudne, pełne złych i strasznych momentów.
Macierzyństwo trudne naznaczone jest smutkiem, dramatem i rozpaczą. Być może to macierzyństwa samotne, gdzie wszystko jest dwa razy trudniejsze, a być może we dwoje, ale w poczuciu absolutnej alienacji, choć w gronie rodziny i bliskich.
Może takie gorzko-słodkie macierzyństwo naznaczone jest trudem choroby dziecka i mierzeniem się z pasywną agresją otoczenia, które już oceniło, kto jest winny cierpieniu malca. A może to macierzyństwo przyćmione depresją i brakiem sił, by zawalczyć o lepsze jutro dla siebie, a przez to – i dla swojego dziecka?
Bez względu na to, jak bywa źle, wiele matek walczy o swoje dziecko, choćby to miało kosztować je ich własny dobrostan. Matki to często kobiety do zadań specjalnych. Ogarniają dom, dwie prace + nadgodziny, wywiadówki i radę rodziców, uśmiechając się przy tym łagodnie, choć uśmiech ten często nie sięga zmęczonych oczu.
Matka – misja, zawód i hobby
Mama to nie tylko osoba „mająca dzieci”. To osoba, która w sposób budzący podziw i szacunek łączy posiadanie potomstwa z innymi życiowymi aktywizacjami, takimi jak praca zawodowa, życie w związku a także, co chyba najtrudniejsze - realizacja marzeń.
Bo „mama” to nie tylko pewna społeczna powinność, jak lubimy myśleć, my – społeczeństwo. „Mama” to misja tworzona z potrzeby serca. Któż bowiem wchodzi w tak długotrwały i unikatowy projekt, jakim jest wychowanie dziecka, bez poczucia pewnej misji? A wychowanie dziecka tym właśnie jest - jest wielkim dziełem, do którego trzeba wielkiej wizji i nie mniejszego poczucia misji.
Bycie mamą to także swego rodzaju hobby - pasja, gdyż „dzieciocentryczny świat” wielu matek to świat skupiony wokół jej pociech, ich teraźniejszości i przyszłości.
I choć to z pozoru dziwne połączenie funkcji – u matek praktykujących świadome macierzyństwo sprawdza się ono idealnie.
Każdy z tych aspektów wnosi unikalną wartość do życia matki i jej rodziny. Matczyne poczucie misji to poświęcenie się dla swoich dzieci i wychowanie ich na wartościowych ludzi. Matki traktujące macierzyństwo jako zawód, podchodzą do niego z profesjonalizmem i zadaniowo, za główny cel macierzyństwa stawiając dbanie o szeroko pojęty rozwój swoich dzieci. Matki, które widzą macierzyństwo jako hobby / pasję, czerpią radość z bycia z dziećmi i angażują się w kreatywne projekty.
I choć wydawać by się mogło, że te trzy funkcje dotyczą trzech różnych typów matek – z powodzeniem da je połączyć, uzyskując wspaniały efekt, który nazwać można – matką mentorką i przyjaciółką.
Mama kiedyś i dziś – geneza heroizmu
Gdy byliśmy dziećmi, wszystko było prostsze. To mama była superbohaterką, która radziła sobie ze wszystkim. Nie było opresji, z której by nas nie wyciągnęła. Wystarczyło, że przytuliła i pogłaskała po twarzy, by wszystkie problemy świata rozpierzchły się na boki. Wtedy, wiele lat temu, patrząc na mamę widzieliśmy czuły uśmiech i spokojne oczy, widzieliśmy moc i wielką miłość, którą dzień po dniu tak po prostu dostawaliśmy.
Dziś widzimy więcej. Sami będąc dorosłymi - często już rodzicami, dostrzegamy, jak wielkim heroizmem jest bycie mamą.
Kiedyś myśleliśmy, że mama dziwnie milczy, bo jest zmęczona intensywnym dniem pracy, dziś już wiemy, że była wtedy bezbrzeżnie smutna.
Kiedyś, gdy nie rozstawała się z chusteczką, którą ukradkiem przykładała często do twarzy, wierzyliśmy, gdy mówiła zdawkowo, że ma katar. Dziś wiemy – że to była bezradność i rozpacz, która wyciskała jej niechciane łzy z oczu.
Kiedyś, gdy stawała się zamyślona i milcząca, byliśmy przekonani, że to dlatego, że nie chce nam przeszkadzać w naszej żywiołowości, dziś wiemy, że wtedy rozpaczliwie próbowała znaleźć wyjście z wielu trudnych sytuacji, jakie los przed nią postawił.
Kiedyś ją kochaliśmy, dziś wiedząc to czego nie wiedzieliśmy wtedy – kochamy i bezbrzeżnie podziwiamy, że dała radę, i wyszliśmy na ludzi.
Drogie Mamy, dziękujemy z całego serca za szarlotkę, uśmiech i czas, ale przede wszystkim za to, że byłyście zawsze w pobliżu gotowe by nas wspierać, pomagać i kochać.
Tekst: Iza Janaczek
foto: pixabay