Spotykamy się na ulicach, w restauracjach, w pracy czy na wakacjach tylko i czasami posyłamy sobie szybki uśmiech. A przecież wśród spotykanych ludzi są prawdziwi bohaterowie, którzy powiedzieli sobie: tak chcę dobrze żyć, tak po prostu.
Jest w Polsce 50 tysięcy, schowanych często w tłumie, a przecież ich historie pokazują, jaka drzemie w nich moc.
Stomicy. Dopiero gdy przestają być anonimowi, kiedy pokazują nam swoją twarz, swoje ciało, kiedy siadamy z nimi do rozmowy dostrzegamy ich w pełni.
Przed Wami cykl wywiadów z prawdziwymi zwycięzcami, ludźmi, którzy wiedzą jak chcą żyć. Odtrącają tabu, nie boją się głośno mówić mam stomię, jestem stomiczką. Nie narzekają, nie marudzą, nie poddają się. Z determinacją, często wbrew temu co oferuje im świat walczą o samych siebie, o akceptację, pracę, miłość, szczęście, codzienność. Niejednokrotnie zmagali się z odrzuceniem, samotnością i wieloma problemami, nie odpuszczali.
Co ważne wokół nich są ludzie – mamy, partnerki, mężowie, którzy bez wahania stają i stawali z nimi do walki o dobre życie. Oni często pozostają gdzieś w ukryciu, w cieniu. Dlatego do naszych wywiadów, spotkania w Kampinosie i do sesji fotograficznej zaprosiliśmy także ich. Bo bez nich Adrian, Angelika, Sylwia, Darek, Ania i wielu innych bohaterów naszych spotkań nie byliby tu, gdzie są.
Nie są bohaterami Marvela, ale są nadzwyczajni. Mnie imponuje ich chęć dzielenia się z innymi, pomagania i poczucie tak często zapomnianej solidarności. Znajdują czas na rozmowę z kimś, kto właśnie jest na początku swojej stomijnej drogi, organizują pomoc, dzielą się wiedzą i doświadczeniem.
To Oni są genotypem naszej Fundacji, uczą nas, bezworkowców, ile blasków i odcieni ma życie i jak można dostrzegać dobro w drobiazgach. Bądźmy razem, uczmy się od siebie nawzajem i wspierajmy w małych i wielkich działaniach, a wtedy życie nas wszystkich będzie po prostu dobre.

Dorota Minta

***
Kiedy dotyka nas nieszczęście, tragedia czy dramat, w naszej głowie pojawia się zestaw pytań z wieloma niewiadomymi. Na szczycie listy znajduje się to, które jest przejawem ogromnego poczucia niesprawiedliwości dlaczego ja?. W dalszej kolejności są lęki: co robię? i jak sobie poradzę?. Rozgrywki jakie prowadzimy w myślach, mogą trwać w nieskończoność. Im dłużej wałkujemy i mnożymy pytania, tym bardziej nie potrafimy na nie odpowiedzieć. Nie dlatego, że naprawdę nie znamy odpowiedzi, tylko że utkwiliśmy w martwym punkcie. Zmieniły się już okoliczności, otocznie, ludzie. W głowie ta sama pustka.

Czy warto drążyć, poświęcać czas, by zrozumieć lub szukać odpowiedzi? Doświadczenia moich bohaterów pokazują, że lepiej działać, zająć się czymkolwiek – haftować, pielić, biegać, gotować, czytać, modlić się i błagać o cud albo wsiąść do samochodu i jechać bez celu przez siebie. Cokolwiek, co daje ukojenie i pozornie pozwala uciec, na chwilę zapomnieć. Za wszelką cenę każdego dnia próbować, żyć i uczyć się bycia wdzięcznym, za to co jest i za bardzo nie skupiać się na brakach: zdrowia, miłości czy bliskości, itp Takie proste w teorii, nieziemsko trudne w praktyce.

Każda rozmowa, to splot różnych doświadczeń, pełna niespodziewanych zwrotów akcji i feeria emocji. Moich bohaterów różni wszystko, łączy jedno – długa droga od bólu, do nowego życia – stomia. Ich przeżycia mają wzmocnić i pomóc w podjęciu decyzji tym, którzy stoją nad krawędzią wyboru: ryzykować czy cierpieć? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, dobrej dla wszystkich, ani pewnika, że przyjdzie sukces. On nigdy nie przychodzi sam, przypadkiem, niespodziewanie, jest wynikiem ciężkiej pracy nad sobą, której towarzyszą wątpliwości, wyrzeczenia, pożegnania, nieprzespane noce i oceany łez. Dochodzenie do wniosków jest sumą pełną niewiadomych, w tym przypadku z powikłaniami i nieprzewidzianymi skutkami ubocznymi.

Czy warto podjąć wysiłek? Czy po stracie dziecka, śmierci rodziców, odrzuceniu przez rodzinę, znajomych, utracie pracy, depresji, czy nieudanej próbie samobójczej, można normalnie funkcjonować? To tylko niektóre z dramatów, które przeżyli moi bohaterowie. Nie tylko przeżyli, zachowali w pamięci to co trudne ale przede wszystkim skupili się na tu i teraz. To trudne i piękne obrazki z życia niesamowitych ludzi. Ich historie dają nadzieję, budzą siłę do walki o wszystko – o siebie. Czy warto podjąć wysiłek i walkę o siebie? Wszyscy jednogłośnie mówią: warto, bo po drugiej stronie, już tylko albo aż nowe życie.

Magdalena Łyczko

***

 

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na