Paź 202410
Za poważne choroby z reguły uważamy tylko te fizyczne takie jak nowotwór, cukrzyca, choroby serca, stawów czy kręgosłupa. Z kolei choroby jelit, choć bywają równie drapieżne, przez swą specyfikę nie tyle budzą współczucie, co pewne zażenowanie: biegunka? Weź stoperan, inni mają gorzej…
Natomiast choroby psychiki (może z wyjątkiem Alzheimera, który budzi słuszny respekt) traktowane są z przymrużeniem oka i pewną pobłażliwością: „ty serio nie masz problemów”, „wyjdź na spacer”, „zjedz czekoladę”, „pomedytuj”…
To wielkie, brzemienne w skutki niedopatrzenie, ponieważ choroby psychiki to wielka księga nieszczęść i tragedii, często kończąca się w pół słowa.
Zdrowie Psychiczne w cyfrach
Według Portalu Pokonaj Lęk:
I choć 90% nas uważa, że zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak fizyczne, to wciąż zaburzenia psychiczne traktowane są jak coś, co samo przejdzie i nie warto temu poświęcać uwagi, bo:
Dlaczego, choć zdrowie psychiczne jest tak ważne, wciąż je lekceważymy?
Ponieważ z reguły wierzymy, że skoro nie ma objawów fizycznych, to nie ma i problemu i z całą pewnością przesadzamy. A poza tym - samo przejdzie.
Będąc sprawiedliwym, regularnie lekceważymy też zdrowie fizyczne. Wynika to z faktu, że wciąż nie mamy wypracowanej właściwej kultury dbania o własny dobrostan. Ani fizyczny, ani psychiczny. Tak po prostu. Żyjemy, działamy, pracujemy i mamy nadzieję, że jak będziemy unikać konfrontacji z problemem, który być może się pojawił, to on sam zniknie. Często nie znika i przeradza się w problem jeszcze większy. Taki, który odbiera siły i chęć do życia.
Nie decydujemy się także na pomoc w temacie zdrowia psychicznego z powodu sygnałów, jakie otrzymujemy z otoczenia. A są nimi:
Lepiej zapobiegać niż cierpieć (psychicznie)
To zdecydowanie dobra opcja. Wsłuchajmy się więc w siebie. Gdy jesteśmy zmęczeni – przyznajmy się do tego. Zatrzymajmy się i zastanówmy, jak to było, gdy czuliśmy się z sobą dobrze. Gdy nie odczuwaliśmy tak potwornej presji społecznej, która powoduje, że pędzimy i staramy się być wystarczający w kategoriach wytyczonych przez środowisko zawodowe i prywatne oraz social media.
Może wtedy, gdy czuliśmy się po prostu dobrze, bardziej dbaliśmy o higienę psychiczną? Czyli więcej odpoczywaliśmy, częściej rozmawialiśmy z bliskimi, spaliśmy więcej niż 7 godzin, jakościowo jedliśmy, czytaliśmy książki, słuchaliśmy muzyki, wychodziliśmy na długie odprężające spacery i częściej się śmialiśmy?
Skoro to działało, może warto spróbować do tego wrócić. Samemu, lub ze wsparciem.
Także #stomikmoże cierpieć...
Obniżony nastrój, przeciągające się w nieskończoność złe dni, poczucie krzywdy, wyobcowania, braku sensu, aż w końcu depresja to często rzeczywistość wielu osób ze stomią.
Co wpływa na taki stan rzeczy? To, co u osób bez stomii, plus wszystko to, co dotyczy życia ze stomijnym workiem. Stomicy czują się źle w swoim starym-nowym ciele, mają niskie poczucie własnej wartości i cierpią na brak wiary w swoją moc sprawczą. W obawie przed wykluczeniem z otoczenia, nierzadko wykluczają się z niego sami, rezygnując z życia towarzyskiego. Często nie widzą też sensu w odzyskanym życiu, nie potrafiąc zagospodarować tego, jakie ono daje możliwości. Zamykając się coraz bardziej w sobie, nie widzą również zasadności szukania fachowej pomocy. To błędne koło, z którego bardzo trudno się wydostać, a zwłaszcza – w pojedynkę.
Wolontariusz dobry na dobry początek
Z żadnym problemem żaden stomik nie musi i nie powinien zostawać sam. Proces akceptacji stomii i nauka nowego życia z woreczkiem to nierzadko długa i często niebywale wyboista droga, którą osoby ze stomią przemierzają we własnej głowie. Mierząc się z własnymi słabościami, lękami, ograniczeniami. By te problemy uczynić łatwiejszymi do zrozumienia i opracowania, półtora roku temu uruchomiliśmy projekt Wolontaryjny i rozpoczęliśmy kurs stoma-pomocy dla ochotników. Wzięli w nim udział ludzie chcący nieść pomoc tym, którzy dziś zmagają się z problemami, z jakimi i oni sami się kiedyś mierzyli. Kurs Wolontariatu zakończył się we wrześniu tego roku i wieńczył go egzamin oceniający wiedzę naszych Wolontariuszy, zarówno tę z dziedziny pomocy w doborze sprzętu czy pielęgnacji stomii, jak i – co równie ważne – z umiejętności udzielenia wsparcia mentalnego.
Drodzy Stomicy, jeśli mierzycie się z kryzysem mentalnym, jeśli czujecie, że to nowe życie Was przerasta, nie wahajcie się, skontaktujcie się z nami. Z brakiem sensu, strachem i depresją nie musicie mierzyć się sami, nasi Wolontariusze wesprą Was, a gdy zajdzie taka potrzeba lub konieczność, wskażą fachową pomoc psychologiczną, którą również możecie otrzymać.
Zdrowie psychiczne na wagę złota? To nie frazes
Choć wciąż nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę, zdrowie psychiczne jest równorzędne zdrowiu fizycznemu, bo jedno bez drugiego nie funkcjonuje prawidłowo i gdy szwankuje jedno, drugie również zaczyna.
Higiena psychiczna to ważna rzecz. To narzędzie, które umożliwia nam właściwie poruszać się w dzisiejszym świecie. Traktujmy je jak sprzymierzeńca, drogowskaz i instrukcję, a nie personę non grata.
Tekst Iza Janaczek
Zdjęcia: Fundacja STOMAlife i unsplash
portal pokonajlęk / „Zdrowie psychiczne Polaków – statystyki zdrowia psychicznego (stan na 2024 rok)”