Stomiczki są kobiece w stu procentach

Stomiczki są kobiece w stu procentach mówi jedna z uczestniczek sesji zdjęciowej Stomia to symbol zwycięstwa

Stomię mam od 10 miesięcy, lecz wcześniej miałam ją już przez 2 lata. Kiedy pierwszy raz miałam wyłanianą stomię czułam strach, niepewność jak to będzie i czy sobie z tym poradzę. Pierwszy widok woreczka był dla mnie straszny. Przy kolejnym wyłanianiu wiedziałam już co i jak. Nie czułam żadnego przerażenia, była to dla mnie normalna sprawa. Potraktowałam to jako możliwość uzyskania wygodniejszego życia. Bo tak właśnie traktuję stomię jako wygodniejsze życie.

Dzięki możliwości udziału w sesji zdjęciowej, poczułam, że mogę zrobić coś dla siebie, ale również dla kogoś. Mogę pokazać innym kobietom, że stomia nam niczego nie odbiera. Jesteśmy kobietami w stu procentach, tak jak byłyśmy wcześniej. W sumie myślę, że kobiety ze stomią jeszcze bardziej o siebie dbają i pokazują swoją kobiecość na zewnątrz.

Na planie sesji zdjęciowej są niesamowicie pozytywne emocje. Cieszę się, że mogłam spotkać takie same kobiety jak ja, wymienić się doświadczeniami, zobaczyć, że też są osoby, które ze stomią żyją i radzą sobie tak samo jak ja. Wiele rozmawiamy na ten temat i chcemy pomóc tym kobietom, które stoją przed decyzją wyłonienia stomii. Jest to trudna decyzja i trzeba się do niej przygotować. Dzięki sesji możemy im pomóc i pokazać, że ze stomią da się robić wszystko.

Stomia to symbol zwycięstwa.  
 
podkreśla Sylwia Ratajczak z Bolechowa, k. Poznania.

Historia Sylwii

Na wrzodziejące zapalenie jelita grubego zachorowałam w wieku 30 lat. Chociaż pierwsze objawy zauważyłam dużo wcześniej, po drugim porodzie, bo jestem mamą dwojga dzieci. Zaczęło się od okropnych zaparć i wzdęć. Bagatelizowałam te objawy dopóki nie pojawiła się krew i okropny ból brzucha. Szybko trafiłam do lekarza, który skierował mnie na kolonoskopię. Badanie wycinków jednoznacznie pokazało, że to WZJG w fazie aktywnej… Zaczęło się leczenie. Podczas leczenia sterydami nawet bliscy znajomi mieli trudność z rozpoznaniem mnie, bo byłam spuchnięta jak balon, do tego doszedł ból stawów. Po 3 latach trudnego i nieskutecznego leczenia trafiłam przypadkiem do chirurga, który powiedział, że wyjściem w moim przypadku jest usunięcie jelita i wyłonienie czasowej stomii. Potem zespolenie i normalne życie. Miałam dla kogo żyć, mąż bardzo mnie wspierał na każdym etapie choroby. W styczniu 2014 roku przeszłam pierwszą operację usunięcia jelita grubego i wyłonienia stomii. Nie było łatwo. Organizm był wykończony lekami i potrzebował czasu na dojście do siebie. Druga operacja odbyła się rok później. Chirurg zaproponował stworzenie zbiornika jelitowego j-pouch i wytworzono ileostomię, która miała być ze mną rok. Tym razem zregenerowałam się dużo szybciej i odczułam jeszcze więcej pozytywnych zmian. Przede wszystkim nie musiałam przyjmować leków, co było dużą zmianą. Zaczęłam nawet regularnie biegać. Zgodnie z planem w 2016 zlikwidowano stomię czasową. Na początku było dosyć ciężko, ale z czasem mogłam normalnie funkcjonować. Niestety po roku pojawiła się pierwsza przetoka i powracające stany zapalne zbiornika oraz inne problemy. I tak po 3 latach lekarze ponownie wyłonili stomię i już chyba tak zostanie. Mam jeszcze możliwość zespolenia, gdyż nie usunięto mi zbiornika, ale nie chcę na razie o tym myśleć, mam dużo ważniejszych spraw na głowie. Ostatnio oddałam się pasji jaką jest siłownia. Uwielbiam tam być i robić coś dla siebie. Mój trener wie o stomii i nie mam z tym problemu. Jestem także w trakcie zdobywania Korony Gór Polski.

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na