autor: Iwona Widzyńska-Gołacka
Rolnictwo biodynamiczne
Iwonna Widzyńska Gołacka
Miło mieć w domu piękną roślinkę albo nawet kilka. Wspaniale, jeśli uda nam się znaleźć taką, która właściwie pielęgnowana zakwitnie. Są jednak tacy szczęściarze, którzy mają ogródek, ogród, działkę, czy choćby taras lub balkon. Oni mogą podjąć się wyhodowania nie tylko kwiatków, ale własnych marchewek, pomidorów, ogórków albo rzodkiewek.
Sama jestem taką ogrodniczką amatorką i mój balkon dawał ze skrzynek plony rzodkiewek, sałaty, kartofelków, pomidorków koktajlowych i truskawek. Oczywiście były też aksamitki, niecierpki, bratki i wiele, wiele innych roślinek. Zdumiewało mnie jednak, że niektóre warzywa bądź kwiaty udawały się lepiej, wręcz zachwycająco, a inne tego samego gatunku, w kolejnych latach były nędzne, i zamiast rosnąć z etapu sadzonki, jakby kurczyły się i marniały.
Zastanawiałam się, od czego to zależy i jaki błąd popełniam. Dlaczego w jednym roku pnące truskawki dały mi z krzaczka około 50 owoców, a w następnym tylko kilka i to niedojrzałych. Zawsze lubiłam kolorowe ‒ pomarańczowe i nie wymagające zbytniej troski, kwiaty nasturcji. Niestety, uwielbiały je również mszyce. Musiałam więc zrezygnować z nasturcji, bo całe roślinki aż ruszały się od mszyc, które zjadały ją ze smakiem. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że wystarczyło zastosować trik zaczerpnięty z rolnictwa biodynamicznego, aby pozbyć się kłopotu, a kwiaty pozostałyby nienaruszone. Jaki to sekret ‒ napiszę niżej. To taki wabik, abyście czytali dalej! O tym rolnictwie opowiedziała mi koleżanka, której żaliłam się i opowiadałam o swoich ogrodniczo-balkonowych niepowodzeniach.
Już sama nazwa – rolnictwo biodynamiczne ‒ mnie zachwyciła. W słowie „rolnictwo” nie ma niczego romantycznego, ale już łączone z przymiotnikiem „biodynamiczne”, brzmi dużo ciekawiej. Tak więc zainteresowałam się tym dziwnym rolnictwem. Jednak ponieważ wszystko to działo się lata temu, przed erą Internetu, dostęp do informacji był o wiele trudniejszy. Zaczęłam więc analogowe poszukiwania tekstów na papierze.
Rolnictwo biodynamiczne – jak się okazuje ‒ ma wiele wspólnego z ekologicznym. Opiera się na wiedzy wykorzystującej równocześnie przez naukę, kosmologię i filozofię. Łączy więc tak wiele różnorodnych dziedzin, że wiele osób twierdzi, że to pseudonauka. Być może mają rację, ale niezależnie od tego, czy ją mają, czy nie, najważniejsze, że świetnie działa i jest skuteczna.
Podstawy uprawy
Chcąc działać w myśl zasad biodynamicznych, należy najpierw zapoznać się z tym, co zaleca ogrodnictwo ekologiczne. Zaczynając prowadzić biodynamiczny ogródek, zagonek, uprawę na tarasie czy balkonie, musimy dostosować się do zasad biodynamiki.
Nie sposób pominąć osobę, którą uważa się za ojca tego rolnictwa, czyli austriackiego filozofa, wizjonera i gnostyka Rudolfa Steinera (1861-1925). Samo połączenie jego zainteresowań musiało zaowocować czymś niezwykłym. I tak się stało.
Ale wróćmy do podstawowej wiedzy istotnej dla rolnictwa biodynamicznego.
Każda roślinka potrzebuje właściwej gleby, odpowiedniej ilości światła, ciepła i wody, składników mineralnych, ochrony przed chorobami i szkodnikami. Żyzna ziemia to warunek zdrowia roślin, znacznie istotniejszy niż nawet najlepszy pojedynczy zabieg uprawowy. Jeśli nie weźmiemy pod uwagę wymagań konkretnej rośliny, nie będziemy mieć z niej pożytku, nie urośnie, nie będzie dorodna, nie da pięknych kwiatów ani wysokiego plonu.
Ale to nie wszystko. Trzeba uwzględnić jeszcze inne czynniki, na przykład wiedzieć i pamiętać, że chodzi o takie metody uprawy roślin, aby były one w zgodzie z fazami Księżyca i Słońca, ponieważ to one decydują o wzroście i rozwoju roślin.
Poznajmy również naturalne środki ochrony roślin i ustalmy, czy możemy im pomóc właściwym nawożeniem. Pocieszające jest to, że zgodnie z wiedzą o takim rolnictwie, nie męczymy się przekopując ziemię. Lepiej jest tylko płytko ją spulchnić.
Zbyt dokładny opis tego, co zaleca rolnictwo biodynamiczne, zająłby za dużo miejsca, więc zajmę się tu wybraną jego częścią.
Sąsiedztwo roślin
Rośliny różnych gatunków, jeśli rosną obok siebie, mogą mieć na siebie dobry albo zły wpływ.
Dobry sąsiad w odniesieniu do konkretnej rośliny to taki na przykład, którego liście i korzenie wydzielają substancje zapachowe wspierające wspólnika w odstraszaniu szkodników, zapobieganiu chorobom oraz pomogą we wzroście.
Dobre sąsiedztwo to także wysokie rośliny potrzebujące dużo słońca rosnące wśród niskich, które nie lubią silnego nasłonecznienia. Wtedy te silne i wysokie osłaniają przed wiatrem rośliny delikatniejsze i niższe. Fasola na tyczkach i kukurydza osłaniają na przykład delikatniejsze rośliny ogórków.
Bardzo dobre jest sąsiedztwo cebuli i marchwi. Ich systemy korzeniowe nie przeszkadzają sobie: marchew ma silny korzeń palowy, a cebula delikatne korzonki tuż pod powierzchnią ziemi. Seler i por potrzebują podobnych składników z gleby, ale mają korzenie na różnych głębokościach i nie konkurują ze sobą o te składniki.
Na wzrost selerów dobrze wpływają korzenie pomidorów. Koper natomiast świetnie wspiera rośnięcie fasoli, ogórków, sałaty, warzyw kapustnych i korzeniowych.
Szparagi oraz ziemniaki często są atakowane przez stonkę, a można tego uniknąć, sadząc na końcu każdego zagonka tych roślin sadzonki chrzanu. To odstraszy żuczki.
Zioła mają bardzo dobrą opinie nie tylko wśród kucharzy, ogrodnicy wiedzą, że na przykład mięta zielona i pieprzowa odstrasza od swoich sąsiadów mszyce (hurra moje nasturcje!). Piołun odstrasza motyle od kapusty, a posiany przy drzewkach owocowych odstrasza szkodniki.
A teraz ‒ jak się rządzić tą wiedzą? Można sadzić rośliny naprzemiennie: jedna cebula, kilka marchewek albo jeden rząd czosnku i kilka rządków truskawek. Obok krzewu róż posiać lub posadzić wyhodowane wcześniej roślinki mięty. Bardzo specyficznie pachnące aksamitki świetnie wpływają na wzrost pomidorów, fasoli, ziemniaków i róż.
Niestety, źle działają na siebie: bób na pomidory, konopie i seler. Kalafior nie lubi (z wzajemnością) pomidorów, marchwi, rzodkiewek. Pietruszka szkodzi sałacie, a szczypiorek jest wrogiem dla grochu, fasoli, kapustnych i buraków. Fasola natomiast rośnie marnieje w towarzystwie czosnku i cebuli.
Kalendarz biodynamiczny
Rolnictwem biodynamicznym rządzi ten właśnie kalendarz. Bywa nazwany także księżycowym, ponieważ podporządkowany jest cyklom życia roślin i zwierząt oraz wpływowi kosmosu. Położenie Słońca i każda faza Księżyca silnie działają na rośliny. Wiemy, że to Księżyc wywołuje przypływy i odpływy oceanów i mórz, natomiast rzadko myślimy, że te ciała niebieskie mocno wpływają także na życie roślin. Oznacza to, że prawie każda z prac w ogrodzie biodynamicznym powinna zostać im podporządkowana. W kalendarzu biodynamicznym są informacje na każdy dzień rozwoju roślin. To niezwykły i bardzo szczegółowy zbiór porad dotyczący sadzenia i siewu roślin, zbierania plonów i prowadzenia prac ogrodniczych z optymalnym rezultatem. Przez wiele lat zaobserwowano i zanotowano idealne momenty dla zbioru warzyw, ziół i owoców.
Ten, kto interesuje się ogrodnictwem, wie, że wszystkie rośliny kwitną co roku o tej samej porze. Dlatego kiedy projektujemy ogród i chcemy mieć od wczesnej wiosny i przez całe lato kwitnące rośliny, z kalendarza biodynamicznego dowiemy się, jakie rośliny wybierać i jak je posadzić.
Na przykład w marcu kwitną przebiśniegi, potem wierzby, wiśnie i forsycje, następnie bez i kolejno dziki bez czarny, i tak dalej aż do zimy, kiedy kwitnie ciemiernik przepiękny nawet wśród śniegu.
RAMKA
Zachwaszczeniu w ogrodzie biodynamicznym zapobiegną: kompostowanie, dobór i sąsiedztwo roślin, uprawa roślin odchwaszczających oraz ściółkowanie.
W ogrodzie staramy się przygotować roślinom takie warunki, aby rozwijały się jak najlepiej. Zwracamy więc uwagę na ich aktywność biologiczną oraz utrzymywanie i poprawianie żyzności gleby. Robimy to za pomocą preparatów biodynamicznych, zbierając deszczówkę, przygotowując własny kompost i ewentualnie ściółkując. Warto także pamiętać o płodozmianie i dobrym sąsiedztwie roślin.
Osoby zainteresowane tematem odsyłam do materiałów na temat rolnictwa biodynamicznego w Internecie, książkach i prasie.