Psychoterapia w czasach nadziei
Autor: Krzysztof Klajs
Sytuacja wynikająca z pandemii trwa i trwa i zapewne potrwa dłużej niż każdy z nas by chciał. Niesie ona wiele obciążających skutków, ale ma też i inne, jasne aspekty. Dobre strony łatwiej będzie zobaczyć z perspektywy, kiedy to wszystko się skończy. Prędzej czy później uporamy się z wyzwaniami dotyczącymi codziennej frustracji, zapoznamy się z nieistotnymi wcześniej platformami internetowymi i życiem w e-wymiarze. To, co przedwczoraj było denerwującą nowością, stanie się jutro zwyczajnym narzędziem pracy.
Kiedy pojawi się więcej czasu na refleksje, zachęcam do przemyślenia (przynajmniej) jednej istotnej kwestii związanej z aktywnością zawodową. Mam na myśli zjawisko nazywane porzuceniem leczenia (dla tych, którzy wolą makaronizmy – drop out). W refleksji nad tym zjawiskiem kluczowa jest odpowiedz na pytanie, kto porzucił leczenie: pacjent, terapeuta czy może obie strony. Porzucenie leczenia w pewnym uproszczeniu zwykło się rozpatrywać w trzech aspektach związanych z długością (bądź intensywnością) prowadzonego procesu. Wczesne porzucenie leczenia to raczej decyzja pacjenta, by nie rozpoczynać terapii, nie rozpoczynać jej teraz bądź nie rozpocząć jej w tym miejscu czy z tym specjalistą. Wewnętrzny dialog Stanów Ego pacjenta, rozstrzygnięte wahanie. Późne porzucenie leczenia ma miejsce wtedy, kiedy terapia zmierzała już ku końcowi, który znajdował się na świadomym horyzoncie werbalnych refleksji pomiędzy klinicystą a pacjentem. Pacjent przyspieszył tylko proces zakończenia.
Rozwojowo najcenniejsze są refleksje dotyczące porzucenia leczenia w trakcie trwania terapii. Prawie zawsze jest to związane z relacją, co odwołując się do zjawisk transowych, można rozpatrywać w wymiarze transowego czyli nieuświadamianego zjawiska: asocjacja vs dysocjacja. Wiedzie to do pytania, co było zbyt trudnego, zbyt bolesnego, zbyt powikłanego, zamotanego w tej bliskości (odległości), w jakiej się znalazły dwie osoby.
Sugeruję, by w kilku krokach przeprowadzić ze sobą sumienną rozmowę.
- a) zrób listę swoich pacjentów z czasów sprzed pandemii i porównaj ją z listą tych, którzy teraz kontynuują leczenie. Jeżeli jesteś specjalistą, który stracił co najmniej połowę pacjentów, to ćwiczenie jest szczególnie ważne, a autorefleksja wydaje się niezbędna.
- b) skoncentruj się na osobach, które wypadły z terapii. Przy każdej z nich rzetelnie odpowiedz sobie na pytanie, czy porzucenie leczenia było korzystne czy niekorzystne dla zdrowia tej osoby. Bądź ze sobą w tej kwestii szczery/szczera. To ćwiczenie ma strukturę linearną. Odpowiedz na to pytanie, zanim przejdziesz do kolejnych. Ten punkt jest ważny, jeślibyś go pominął, wtedy trudniej będzie z odpowiedzią na kolejne.
- c) Przy nazwisku każdej osoby, która wypadła z terapii, napisz odpowiedź na pytanie: jak rozumiesz tego pacjenta i dlaczego stało się tak, jak się stało.
- d) Przy nazwisku każdej osoby, która wypadła z terapii, napisz odpowiedź na pytanie: jak rozumiesz siebie i swoje (emocjonalne?, poznawcze?) reakcje. Jaki jest twój udział w porzuceniu leczenia. Co zrobiłeś/zrobiłaś, by leczenie kontynuować. Czego zaniechałeś/zaniechałaś, by to leczenie kontynuować?
- e) Teraz skoncentruj się na osobach, które kontynuują terapię. Przy nazwisku każdej z nich napisz odpowiedź na pytanie: jak siebie rozumiesz siebie i swoją (emocjonalną?, poznawczą?) aktywność. Jaki jest twój udział w kontynuowaniu przez nią leczenia. Co zrobiłeś/zrobiłaś, by leczenie było kontynuowane. Przed czym się powstrzymałeś/ powstrzymałaś, by to leczenie przerwać?
- f) Porównaj refleksje dotyczące własnej aktywności (emocjonalnej, poznawczej, behawioralnej) w odniesieniu do osób, z którymi kontynuujesz leczenie, i do tych, które z terapii wypadły. Czego się o sobie dowiedziałeś / dowiedziałaś z tego porównania. Najcenniejsze są refleksje dotyczące porzucenia leczenia w trakcie trwania terapii. Prawie zawsze jest to związane z relacją, co odwołując się do zjawisk transowych, można rozpatrywać w wymiarze transowego zjawiska asocjacja – dysocjacja. Wiedzie to do pytania, co było zbyt trudnego, zbyt bolesnego, zbyt powikłanego w tej bliskości (odległości), w jakiej się znalazły dwie osoby. Najważniejsza, najbardziej rozwojowa dla dalszej pracy w zawodzie wydaje się autorefleksja terapeuty. Prowadzi to do istotnej modyfikacji kluczowych pytań i do postawienia ich w formie „co dla mnie jest zbyt trudnego, zbyt bolesnego, zbyt powikłanego, zamotanego w tej bliskości (odległości), w jakiej znalazłem się ze sobą w wyniku prowadzenia terapii tej osoby”. Można również pokusić się o szersze postawienie tych kwestii i zadanie sobie bardziej ogólnego pytania „co dla mnie jest zbyt trudnego, zbyt bolesnego, zbyt powikłanego, zamotanego w tej bliskości (odległości), w jakiej znalazłem się ze sobą w wyniku takiej, jak dotąd aktywności w tym zawodzie”.
- g) Kolejny zestaw pytań do siebie to: „co dla mnie jest ważnego, istotnego, kluczowego w odniesieniu np. do własnego systemu wartości, z czym ze sobą się spotykam w wyniku kontynuowania terapii tej osoby, czy też w wyniku kontynuowania pracy w tym zawodzie”. Bądź ze sobą w tej kwestii szczery/szczera, rozmawiasz przecież z ważną dla siebie osobą, potraktuj siebie poważnie.
- h) Finał. Kluczową kwestią jest odpowiedź na pytanie: „Czego ta sytuacja lub to ćwiczenie mnie nauczyło, czego dowiedziałem / dowiedziałam się o sobie”. Umiejętność uczenia się jest jednym z głównych zasobów każdego terapeuty. Często podejście ericksonowskie jest błędnie pojmowane jako dostrzeganie wyłącznie pozytywnych, optymistycznych cech czy właściwości. Takie rozumienie prowadzi do pomijania, negatywnej halucynacji aspektów trudnych. Zasobem jest więc także odwaga w dostrzeganiu części i aspektów zawiłych ‒ zwłaszcza własnych, również po to, by w przyszłości zrobić z tego dobry użytek. Nie ma powodu, by się spieszyć z tymi przemyśleniami, są zaś liczne argumenty za ich odraczaniem, ale warto skorzystać z okazji, którą los zsyła nam obecnie. Warto przemyśleć to w swoim własnym tempie… w swoim własnym rytmie… kiedy przyjdzie właściwa pora… Te rozważania można sprowadzić do kwestii „bezlitosnej łaski”, doświadczeń, jakie są naszym udziałem, gdyż pracujemy w zawodzie, gdzie autorefleksja jest nieuchronna, a gdybyśmy robili coś innego, wtedy byłoby całkiem inaczej. Warto przemyśleć to w swoim własnym tempie… w swoim własnym rytmie… kiedy przyjdzie właściwa pora… Te ważne refleksje mogą być przedmiotem superwizji, mogą też nie być, ważne by się na nie odważyć i dobrze spożytkować szczególny czas, jaki się nam od wielu miesięcy zawodowo przydarza. W swoim własnym tempie… w swoim własnym rytmie… kiedy przyjdzie właściwa pora…
Pandemia mało zależy od nas, zaś przemyślenia i owszem.