autor: Joanna Troszczyńska-Reyman
Czy dzik jest dziki i zły?
Zanim jednak odpowiem na to pytanie, chciałam Państwu uświadomić, że spotkanie dzika jest coraz trudniejsze. Od 2017 roku pod pretekstem ratowania hodowli trzody chlewnej przed wirusem afrykańskiego pomoru świń (dosłownie afrykańska gorączka świń – z ang. African swine fever) wybito już około półtora miliona dzików w naszym kraju. W sposób okrutny, często z użyciem noktowizorów, przy paśnikach, strzelając z ambon nawet do ciężarnych i karmiących samic lub w polowaniach masowych, nie patrząc na wiek i kondycję zwierząt. To wszystko wbrew stanowisku biologów i ekologów, którzy uważają, że odstrzał dzików nie zatrzyma choroby, za to wyrządzi ogromne straty w ekosystemie. Dlaczego? Bo wirusa przenoszą ludzie, często sami myśliwi, a 74% naszych chlewni nie ma (jak wykazała kontrola NIK-u) odpowiedniej bioaskuracji (nie są odpowiednio zabezpieczone przed przedostawaniem się do środka bakterii i wirusów).
Jakie skutek dla nas, ludzi, może mieć tak drastyczne obniżenie populacji dzików w Polsce?
Przede wszystkim masowe pojawienie się szkodników leśnych i śmierci całych drzewostanów iglastych. Dziki, buchtując (ryjąc) ściółkę leśną, wygrzebywały i zjadały 99% larw szkodników, np. barczatki sosnówki czy brudnicy nieparki, które ogołacają drzewa z igieł.
Na „czarnego zwierza”, „dziwoka” „dzikiego wieprza” polowano od zawsze. Dla mięsa, ale też dla skóry, włosów szczeciny, z których robiono pędzle, a także dla oręża, czyli kłów samców, które im służą do walki. Myśliwi upodobali też sobie kępki włosów pobierane z grzbietu dzika, którymi ozdabiają swoje kapelusze. Do historii przechodziły opowieści o wielkich i niebezpiecznych odyńcach kryjących się po lasach. Także rycerze wprawiali się do walki w bojach, polując konno, z oszczepem na dziki. O sile i sprycie wielkich samotnych odyńców opowiadano niesamowite legendy. Rzeczywiście samiec dzika może mieć nawet 200 cm długości, wysokość w kłębie do 120 cm, a wagę do 150 kg, choć zdarzały się też okazy dochodzące do 300 kg! Samice są zdecydowanie drobniejsze, ale stając w obronie swoich młodych, potrafią być niebezpieczniejsze od znacznie większego samca. I to one zaskoczone w lesie mogą zaatakować człowieka. Dzik euroazjatycki (Sus scrofa) to jedyny dziko żyjący przedstawiciel świniowatych w Europie. To ten gatunek dał kiedyś początek świni domowej. W Polsce występuje przede wszystkim w lasach na terenie całego kraju poza wysokimi górami (powyżej 1400 m n.p.m). Nie lubi otwartych terenów. Jeszcze kilka lat temu coraz liczniej pojawiały się nawet w dużych miastach, w których mają dostęp do pełnych jedzenia wysypisk i śmietników. Mniej więcej wtedy spotkałam lochę z czterema podrośniętymi warchlakami na dwupasmowej ulicy prowadzącej do jednego z większych centrów handlowych w stolicy. Nic sobie nie robiły z przejeżdżających samochodów i przechodzących w pobliżu ludzi. Stąd moje tytułowe pytanie ‒ czy dzik naprawdę jest dziki? W mieście już nie, bo te niezwykle inteligentne zwierzęta bardzo szybko się adaptują do nowych warunków. Natomiast w naturalnym środowisku ich bytowania są ostrożnymi zwierzętami, które nie lubią otwartych przestrzeni. Jak ognia unikają także człowieka, którego zapach potrafią wyczuć z kilkuset metrów.
Dziki są aktywne przede wszystkim nocą. Wyruszają w poszukiwaniu jedzenia tuż przed zapadnięciem zmroku, a wracają o świcie. Cały dzień zaś przesypiają w miękko wyściełanych trawą i liśćmi legowiskach zwanych barłogami. Żyją przede wszystkim w lasach, zwłaszcza mieszanych, gdzie znajdują pod dostatkiem pokarmu. Dziki są wszystkożerne. Z powierzchni ziemi zjadają żołędzie, orzeszki buczyny, owoce, jaja ptaków, a ryjąc w niej wyszukują różnych bulw, larw owadów i owadów dorosłych, a także gniazd gryzoni. Nie gardzą też padliną. Chętnie też wybierają się nocą na ziemniaki czy kukurydzę, wyrządzając spore szkody w uprawach. Trudnym okresem dla dzików jest długa mroźna, śnieżna zima, kiedy nie mogą się dostać do pokarmu. Wówczas – osłabione przez głód – masowo padają.
Populacja dzików, mimo polowań i wyjątkowo srogiej i długiej zimy, ma szanse szybko się odrodzić. Po jesiennych godach, zwanych huczką, samice wczesną wiosną rodzą 5-8, a nawet 10 młodych Zajmują się nimi bardzo troskliwie przez kilka miesięcy. Dziki są bardzo rodzinne i zdarza się, że kiedy padnie locha, inna samica adoptuje jej dzieci. W maju samice z młodymi tworzą stada składające się z kilkunastu do kilkudziesięciu osobników. Młode samce trzymają się w grupach razem. Zaś kilkuletnie odyńce wiodą samotne życie, ukrywając się w gęstwinach. Wszystkie dziki uwielbiają kąpiele błotne, a dla higieny ocierają się o pnie drzew iglastych i wcierającą w skórę żywicę, która chroni je przed pasożytami. Miejmy nadzieję, że te bardzo ciekawe i pożyteczne zwierzęta przestaną być prześladowane i odbudują swoją populację w naszych lasach, a my znów będziemy mogli usłyszeć ich chrumkanie i zobaczyć dziczą mamę z podążającymi za nią sympatycznymi warchlaczkami w śmieszne paski.