Autor: Małgorzata Kalicińska
Serio? O, jakie piękne hasełko! HASŁO.
Nic, tylko wyhaftować krzyżykami i powiesić każdemu lekarzowi nad łóżkiem. Podobno w starożytnych Chinach, gdy cesarz chorował, baty dostawał lekarz. Oczywiście sprawa wrażliwości na własne zdrowie leży po naszej stronie ale to lekarze mają wiedzę i świadomość
a też obowiązek informowania mnie o sprawach, o których mam prawo zapomnieć, nie wiedzieć. Po prostu nie wiedzieć! Tak, czytałam Pawła Reszki „Małych bogów” i wiem jak bardzo SYSTEM niszczy lekarskiego nosa, wrażliwość, ambicje. Lekarze stają się
trybikami w systemie. Smutne to i szkodliwe. Niemniej to nie zwalnia lekarza pierwszego kontaktu od ostrzegania, bo wczesne ostrzeganie jest… zyskiem dla systemu!
Prosta zasada – lepiej zrobić badania za 100 PLZ czy nawet 500, niż później leczyć za ciężkie tysiące.
Z rzadka mi się zdarzało, żeby lekarz sam z siebie skierował mnie na badania podstawowe. Z rzadka mi się zdarza, żeby lekarz inny niż ginekolog badał mi piersi albo spytał chociaż czy badam się sama, czy robię badania specjalistyczne? Jednym słowem wszystkie
porady tylko na wyraźne życzenie – przychodzę i żalę się na nogę, to na tę nogę jestem leczona. Szlus, amen i cześć. Są wszak sprawy, które mogły mi umknąć, o których MOGĘ nie wiedzieć! Lekarz widząc pacjentkę/pacjenta po pięćdziesiątce powinien zapytać
TEŻ o to, czy robił badania: prostaty, żołądka, wątroby, jelita (oprócz cytologii, mammografii i zwyczajowej morfologii) zwracając uwagę, że o wątrobie MOGĄ dobrze świadczyć badania krwi, ale już prostatę i jelito TRZEBA KONIECZNIE zbadać palpacyjnie!
Ręcznie sprawdzić po prostu. Zwłaszcza jelito, bo rak jelita jest cichy i kompletnie bezobjawowy. Mój mąż nadal by z nim chodził gdyby nie nasza codwuletnia „zabawa w doktora”. Nie, ja nie o TYM Co dwa lata robiliśmy sami, na własny rachunek, badania
krwi – morfologię rozszerzoną i markery, które SAMI uznaliśmy za ważne. Sami, bo NIKT się nie wychylił w przychodni. Lekarz pierwszego kontaktu nigdy nie powiedział, że warto je zrobić… NIGDY. Kupowałam też testy, bo skoro są… Lekarz je skrytykował,
twierdząc że „nic nie dają”. Ale nam właśnie te testy (na FOB) coś dały, bo To one wskazały problem, a nie pan doktor. Gdy okazało się, że test wykazał krew utajoną w kale natychmiast poszła za tym kolonoskopia i okazało się, że „Houston, mamy problem”.
Lekarz poczerwieniał i nie umiał tego swojego désintéressement wyjaśnić logicznie, a znamy się pięć lat. Coś tam bąkał, że ma limit „droższych badań” i nie każdemu przepisuje… Mógł to powiedzieć i zasugerować badania płatne, które i tak zrobiliśmy
(po tym feralnym wyśmiewanym teście) za własne pieniądze, bo „na NFZ” musielibyśmy czekać ponad pół roku! A GDYBY pięć lat temu zlecił nam obojgu kolonoskopię, system zapłaciłby jakąś kwotę, ale o niebo mniejszą, niż dzisiejsze leczenie zaawansowanego
raka jelita. Ta ekonomia jest zatrważająco logiczna, a wszak nie ujmuje jeszcze jednej, najdroższej w tym wszystkim sprawy – zdrowia i życia najdroższego mi człowieka, o którego teraz drżę jeżdżąc z Nim na drogie i ciężkie zabiegi.
Puenta?
Pacjencie lecz się sam. Nie, nie suplementami i czarami. Ucz się, czytaj, dowiaduj wszystkiego o swoim zdrowiu. Rozmawiaj ze swoim lekarzem, dopytuj, dociskaj a też bądź dla niego partnerem samemu powiększając własną wiedzę o swoim ciele, żeby móc precyzyjnie
opisać co Ci dolega i szybko zauważyć ewentualne zmiany w swoim organizmie. Zwykły kaszel niejedną ma przyczynę i syrop nie zawsze pomoże, bo to może być zarówno lekkie podziębienie, jak i choroba obturacyjna płuc, i astma, i diabli wiedzą co jeszcze.
Obserwuj też to, co i jak wydalasz. Temat wypróżnień, czyli popularnej kupy, mimo że może nieapetyczny, też jest ważny. Finalnie to lekarz podejmuje ostateczne decyzje o sposobie i rodzaju leczenie, więc powinien mieć pełen obraz sytuacji a nieodzowną
częścią tego są informacje od nas. Nie chodzi o bieganie do lekarza z każdym skaleczeniem, ale o świadome dokonywanie wyborów. Badaj się na bieżąco, korzystaj z tego, co oferuje nowoczesna medycyna i dopasowuj do swoich potrzeb. A zamiast kupowania
kilogramów suplementów na włosy, paznokcie, ziewanie i chudnięcie – zainwestuj w diagnostykę i zdrowy styl życia.
Serio, serio.