Rozmowa z Kamilem Bobrem
Ścieżka zawodowa prowadziła Kamila przez różne dziedziny medycyny i opieki nad pacjentem. Zdobył umiejętności, które dziś wykorzystuje w pracy jako konsultant do spraw stomijnych oraz w wolontariacie w Fundacji STOMAlife. Jak sam mówi, kontakt z pacjentami i chęć niesienia pomocy zawsze były dla niego najważniejsze. Wspiera osoby z wyłonioną stomią poprzez dobór odpowiedniego sprzętu i produktów, ale również przez rozmowę, która jest nieoceniona w procesie akceptacji nowej rzeczywistości po operacji.
Kiedy dowiedziałeś się o Fundacji STOMAlife?
Pierwszy kontakt z Fundacją miałem przez współpracę z firmą Med4Me, gdzie jestem zatrudniony jako konsultant do spraw stomii. Ponieważ często mam kontakt z pacjentami, pomyślałem, że mogę zaangażować się również w wolontariat. Od zawsze w mojej karierze zawodowej współpracowałem z klientem, pacjentem. Wcześniej prowadziłem własny gabinet masażu i fizjoterapii, współpracowałem z ośrodkami SPA, pracowałem jako przedstawiciel medyczny, dlatego też kontakt z pacjentami nie jest mi obcy.
Pamiętasz swój pierwszy kontakt z pacjentem, który miał stomię?
Tak, pamiętam. To był młody pacjent, siedmiolatek, który niestety miał problemy onkologiczne i przechodził leczenie radioterapią. To było nowe doświadczenie, ponieważ wcześniej nie miałem do czynienia ze stomią.
Ostatnio pomagałem pacjentce, którą poznałem przez fundacyjnego Facebooka. Od trzech-czterech tygodni próbujemy dobrać odpowiednie worki dla jej specyficznej stomii. Testujemy różne marki, żeby znaleźć najlepsze rozwiązanie i zapewnić jej komfort życia. To pokazuje, jak ważne jest indywidualne podejście do każdego pacjenta.
Rozumiem, że masz wykształcenie medyczne?
Tak, jestem pierwszym rocznikiem dietetyki w Polsce, który powstał w 2000 roku. Wtedy nie do końca wiedziano, jak nas traktować, więc mieliśmy wszystkie zajęcia i egzaminy razem ze studentami medycyny. Żyliśmy praktycznie jak oni. Dla mnie obojętnie jak to brzmi, zawsze frajdą było rozmawianie na temat chorób, pomaganie pacjentom i robienie burzy mózgów. Mam kilku znajomych lekarzy i pielęgniarek, z którymi konsultuję różne przypadki.
A czy we wcześniejszych pracach też miałeś pacjentów ze stomią?
Powiem szczerze, że nie. Wcześniej, kiedy pracowałem jako masażysta i fizjoterapeuta, czy też jako przedstawiciel medyczny nie miałem do czynienia z pacjentami ze stomią. Nie przychodzili oni ani na zabiegi, ani na masaże. Jeśli chodzi o dietetykę, nigdy nie byłem typowym dietetykiem. Pewnie dziwi Cię to stwierdzenie, lecz mam na myśli, że nigdy nie zajmowałem się tym w pełni zawodowo. Służyłem pomocą i doradztwem, prowadziłem eventy dietetyczne, lecz nigdy nie pracowałem na pełen etat w tym zawodzie. Zawsze mówiłem sobie, że jak będę starszy, jak już nie będę miał siły, to wtedy usiądę do komputera i będę robił diety. Dopiero teraz, pracując z pacjentami ze stomią, zdałem sobie sprawę, ile takich osób jest. To dla mnie nowe doświadczenie, ale widzę, że wymaga to dużo cierpliwości i otwartości.
Jakiej pomocy najczęściej potrzebują pacjenci?
Najczęściej pacjenci potrzebują zarówno fizycznej pomocy, jak i wsparcia psychologicznego. Niektórzy oczekują pomocy przy wymianie worka stomijnego, a inni po prostu potrzebują się wygadać i podbudować psychicznie. Mam wrażenie, że potrafię pozytywnie nakręcić ludzi, co daje mi frajdę. Jednak ze względu na ograniczenia prawne, nie mogę bezpośrednio dotykać pacjentów, więc instruuję ich, jak sobie radzić. Wielu pacjentów jest nieprzygotowanych na życie ze stomią i potrzebuje czasu, aby to zaakceptować. Nasza rola polega na tym, aby ich wspierać i edukować.
Ostatnio miałem sytuację, gdzie pacjentka z Ukrainy była wypuszczona ze szpitala bez odpowiednich kosmetyków i przez miesiąc radziła sobie tylko wodą i szarym mydłem. Spędziliśmy prawie godzinę, aby uzyskać skierowanie na kolejne worki i kosmetyki. Gdyby była sama, pewnie by jej nie przyjęto.
Z jakimi stereotypami na temat stomii spotykasz się najczęściej?
Mogę podać przykład mojego dziadka, który miał zespolenie jelita po nowotworze. Dla wielu osób, tak jak dla niego, wyłonienie stomii oznacza koniec normalnego życia i funkcjonowania, i nie miało to znaczenia czy stomia wyłoniona by była tylko czasowo, czy też na stałe. Boją się, że do końca życia będą musieli używać worka stomijnego, co ich przeraża. Brak wiedzy z jednej strony merytorycznej z drugiej jakiejkolwiek na temat stomii powoduje, że tworzą różne historie, które nie mają racji bytu.
Jakie wyzwania napotykasz w swojej pracy?
Największym wyzwaniem jest dobranie odpowiednich produktów dla pacjentów, zwłaszcza gdy pojawiają się alergie lub nietolerancje. Pacjenci często przyzwyczajają się do jednej marki, a zmiana może być trudna. W takich sytuacjach musimy testować różne rozwiązania, co może być czasochłonne. Jednak z pomocą naszej oferty możemy znaleźć odpowiednie produkty dla każdego pacjenta.
Jak radzisz sobie z trudnymi historiami pacjentów, które słyszysz?
Szczerze mówiąc, trzeba umieć się zdystansować. Gdybyśmy przyjmowali te historie bezpośrednio do siebie, szybko byśmy się wypalili i sami potrzebowali pomocy psychologicznej. Trzeba traktować to z jednej strony jako pracę, ale z drugiej strony jako coś dobrego. Ważne jest, żeby wypośrodkować podejście – ani nie stawać się robocikiem, który tylko wykonuje zadania, ani nie brać wszystkiego do siebie. Czasami widzę, że w niektórych firmach pacjenci są traktowani jako zło konieczne – kolejny, kolejny, jak najwięcej, jak najwięcej. Tak jakby pacjent był przy okazji schorzenia, a powinno być zupełnie odwrotnie. Trzeba pamiętać jedno, że za każdym pacjentem stoi człowiek z jego własnymi potrzebami i emocjami.
Czy masz jakieś strategie, które pomagają Ci zachować ten balans?
Staram się znaleźć równowagę między empatią a profesjonalizmem. Utrzymuję zdrową asertywność i dbam o swoje granice. Ważne jest też, aby mieć wsparcie wśród kolegów i koleżanek z pracy – możliwość konsultacji i dzielenia się doświadczeniami pomaga radzić sobie z trudnymi sytuacjami. Każdy pacjent jest inny i wymaga indywidualnego podejścia, co czasami jest wyzwaniem, czasem może być utrapieniem. Natomiast nie ważne jakie przesłanki, ważne by to wszystko dawało satysfakcję.
Czy potrafisz być asertywny i odmówić pomocy, kiedy to konieczne? Jak sobie radzisz z takimi sytuacjami?
Wszystko zależy od sytuacji. Nie lubię szablonów, nie lubię klasyfikacji i wkładania wszystkiego do konkretnej szafki w głowie, gdyż każda sytuacja jest inna. Trzeba ocenić sytuację na dany moment. Czasami jestem zmuszony przełożyć pomoc na później, ale mimo wszystko staram się nie odkładać rzeczy w czasie, gdyż w późniejszym rozrachunku, gdy nagromadzi się dużo zaległości, prowadzi to zazwyczaj do całkowicie niepotrzebnego stresu. Jeśli pytasz, czy jestem asertywny, to tak. Jeśli pytasz czy zawsze, to nie bo wszystko zależy od sytuacji. Z założenia nie jestem fanem prokrastynacji. Najważniejsze, by podejść do każdej sprawy indywidualnie.
Co jest dla Ciebie najtrudniejsze w pomaganiu innym? Czy coś sprawia Ci szczególną trudność?
Nie umiem tego jednoznacznie powiedzieć. Każda sytuacja jest indywidualna i każda może mnie zaskoczyć. Na ten moment nie mam trudności, bo to kwestia rozmowy z pacjentem, dokładnego poznania problemu, jaki go trapi i odpowiedniego zareagowania. Nawet jeśli coś nie idzie, zawsze jest sposób, żeby jakoś na to zareagować, rozmiękczyć sytuację, postawić kogoś do pionu lub pozytywnie zadziałać. Indywidualne podejście jest kluczowe.
A co jest dla Ciebie najbardziej satysfakcjonujące w pracy jako wolontariusz i w pracy z pacjentami?
Najbardziej satysfakcjonujące jest, kiedy pacjent jest po prostu szczęśliwy. Widzieć efekt swojej pracy, poprawę stanu pacjenta – zarówno fizycznego, jak i psychicznego – to największa nagroda. Kiedy widzisz, że pacjent zaczyna się cieszyć życiem, że jego stan się poprawia, to daje ogromną satysfakcję. To, że mogę pomóc komuś odzyskać radość i komfort życia, daje mi najwięcej zadowolenia i szczęścia.
Jak wyglądałby Twój wymarzony scenariusz opieki nad pacjentem, któremu zostaje wyłoniona stomia?
W idealnym świecie, pomijając fakt nagłych przypadków, pacjent musiałby być przygotowany do tego, że będzie miał wyłonioną stomię. Tak jak są operacje bariatryczne, gdzie pacjent jest przygotowywany do zmiany bardzo ogólnego pojęcia - ,,stylu życia”, tak samo tutaj pacjent powinien być edukowany i wspierany w każdym aspekcie życia i mentalnym, i fizycznym. Najpierw należałoby zapewnić dobrą edukację, żeby pacjent zrozumiał, czym jest stomia, jakie są jej konsekwencje i jak z tym żyć. Edukacja powinna być przeprowadzana w spokojnych warunkach, a nie na ostatnią chwilę. Z obserwacji wiem, że najczęściej mimo kilkunastu czy kilkudziesięciu godzin poświęconych pacjentowi, zaraz po wyjściu ze szpitala następuje swego rodzaju kasowanie danych i pacjent niczym “tabula rasa” wkracza w nowy etap w życiu, gdzie powinna pojawić się ktoś, kto na spokojnie mu wszystko uświadomi. Pacjent musi mieć świadomość, czym jest ta choroba i jak sobie z nią radzić. Im lepiej pacjent jest przygotowany, tym spokojniej będzie to wszystko przyjmował i łatwiej sobie poradzi.
Czego nauczyłeś się o sobie, pomagając innym?
To trudne pytanie. Uczę się przez całe życie, ale najważniejsza jest świadomość. Jeśli jesteś świadomy swoich problemów, jesteś w stanie na nie zareagować i je rozwiązać. Jeśli pacjent rozumie, akceptuje swoją sytuację, życie staje się prostsze. Wydaje mi się, że w życiu nie można naprawić tylko jednej rzeczy – momentu, kiedy pacjent umrze. Wszystko inne, przy odrobinie chęci i współpracy, jesteśmy w stanie jakoś rozwiązać. A wracając do pytania, to najważniejsze jest, by pomagać i nie oczekiwać nic w zamian. Można mieć nadzieję, że ten ktoś kiedyś pomoże, ale nie można oczekiwać. Bo to dwie różne rzeczy.
5 październik 2024
Rozmawiała: Klaudia Katarzyńska