Rozmowa z Justyną Woźnicką
Od samego początku pracy w Med4Me Justyna wiedziała o Fundacji STOMAlife. Jednak to nie zawodowe obowiązki, a potrzeba wsparcia i zrozumienia pacjentów ze stomią sprawiły, że zaangażowała się w ich życie. Każda interakcja z pacjentem staje się dla niej kolejnym rozdziałem. Justyna oferuje pacjentom nie tylko swoją wiedzę, ale przede wszystkim wsparcie emocjonalne – coś, czego nie można znaleźć w broszurach medycznych. Z biegiem lat zdała sobie sprawę, że to głębokie zrozumienie sytuacji pacjentów pozwala jej skuteczniej im pomagać. Za każdym razem, gdy pacjenci dzielą się z nią swoimi obawami i nadziejami, czuje, że jej rola wykracza daleko poza zwykłe doradztwo.
Jak dowiedziałaś się o działalności Fundacji STOMAlife?
Moja przygoda z Fundacją zaczęła się od pracy w firmie Med4Me, która jest głównym sponsorem Fundacji. Od samego początku mojej kariery w Med4Me, działalność Fundacji była mi bliska. Dzięki temu mogłam angażować się w różnorodne inicjatywy i wspierać ją na wielu płaszczyznach. Gdy tylko jest taka potrzeba, chętnie dzielę się swoim doświadczeniem, wiedzą i udzielam porad, gdy tylko jest taka potrzeba. Cieszę się, że mogę pomagać osobom ze stomią i ich bliskim odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Pamiętasz swój pierwszy kontakt z pacjentem ze stomią?
Tak, pamiętam to bardzo dobrze. Mój pierwszy kontakt z pacjentem ze stomią miał miejsce w naszym sklepie. Był to dość zaskakujący moment, ponieważ okazało się, że moim klientem jest mój sąsiad. Po operacji niespodziewanie obudził się ze stomią i wiedział, że pracuję w branży medycznej, dlatego poprosił mnie o pomoc. Zaznaczyłam, że nie jestem pielęgniarką, ale dzięki swojej wiedzy mogłam udzielić mu kilku porad. Jestem osobą, która lubi wiedzieć - skąd i dlaczego, więc starałam się wykorzystywać znajomości, aby poznać bliżej pracę z pacjentem odnośnie do opieki stomijnej.
Czy to doświadczenie skłoniło Cię do zgłębiania wiedzy na temat stomii?
Zdecydowanie tak. Mam bardzo dociekliwy charakter, więc naturalnie zaczęłam zadawać wiele pytań. Interesowało mnie, jak wygląda życie ze stomią, i jak mogłabym lepiej wspierać stomików. Prosiłam przedstawicieli firm stomijnych o możliwość zobaczenia na żywo, jak wygląda proces wsparcia pacjenta w pierwszej fazie pooperacyjnej. Nowa sytuacja, w jakiej znalazła się osoba oraz jej bliscy z początku są dość trudne, natomiast wiem doskonale, że potrzebują wsparcia mentalnego i psychicznego, osoby, do której można zadzwonić z każdą trudną sytuacją.
W czym najczęściej pacjenci potrzebują pomocy, gdy się z nimi kontaktujesz?
To naprawdę zależy od sytuacji konkretnego pacjenta. Pacjenci, którzy są świeżo po wyłonieniu stomii, często czują się przytłoczeni ogromem informacji, które otrzymują w szpitalu. Chociaż niektóre placówki medyczne dobrze przygotowują swoich pacjentów do życia ze stomią, zdarza się również, że osoby te zostają pozostawione same sobie bez odpowiedniego wsparcia. W takich momentach wkraczam ja, aby spokojnie i szczegółowo wszystko wyjaśnić: jak wygląda zaopatrzenie stomii, jakie mają opcje dostępne na rynku, jakie dokumenty są potrzebne, na co powinni zwrócić uwagę, jak wygląda proces pozyskania zlecenia, na co powinni zwrócić uwagę, aby nie dać się oszukać przez nieuczciwe firmy. Z kolei pacjenci, którzy żyją ze stomią od dłuższego czasu, często potrzebują wsparcia emocjonalnego. Wiele osób wciąż myśli, że stomia to wyrok, koniec życia, i że już nigdy nie będą w stanie czerpać radości z codziennych aktywności. Staram się pokazać im, walory nowej sytuacji. Stomia nie jest końcem, lecz nowym początkiem, że z odpowiednim wsparciem oraz wiedzą można prowadzić pełne i satysfakcjonujące życie. Ważne jest dla mnie, aby pacjenci wiedzieli, że nie są sami i że ich życie może być pełne pozytywnych doświadczeń mimo trudności, z jakimi się zmagają.
Jak radzisz sobie z trudnymi historiami pacjentów, szczególnie gdy niektórzy z nich odchodzą?
To jedna z najtrudniejszych części mojej pracy. Niestety, czasem muszę budować wokół siebie pewien mur, aby chronić swoje emocje. Bywa to szczególnie ciężkie, gdy mam bardziej osobiste relacje z pacjentami. Pamiętam sytuację z jednym z pacjentów, który miał ponad 80 lat. Jego rodzina walczyła o jego życie wszelkimi sposobami, ale widziałam, że sam pacjent jest zmęczony. Zapytałam go wprost, gdzie chciałby spędzić ostatnie chwile swojego życia. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili odpowiedział, że chce wrócić do domu. Tak też się stało – zmarł w domu w ciągu kilku tygodni. W przypadku pacjentów, z którymi nie mam tak głębokiej, osobistej relacji, staram się zachować profesjonalny dystans. Ważne jest, aby być świadomym, jakiej pomocy oczekują ode mnie pacjenci i ich rodziny. Wchodzenie zbyt głęboko w relacje może być trudne zarówno dla pacjenta, jak i dla mnie. Staram się znaleźć równowagę między oferowaniem wsparcia a własnym zdrowiem psychicznym, aby móc skutecznie pomagać.
Rozumiem, że dbasz o swoje zdrowie psychiczne.
Muszę dbać o swoją strefę psychiczną, ponieważ mam wielu pacjentów. Gdybym żyła każdym ich problemem, szybko bym się wypaliła. To jak w samolocie – najpierw zakładasz maseczkę sobie, a potem dziecku. Aby skutecznie pomagać, muszę mieć pewną barierę. Tylko w ten sposób mogę zachować równowagę i być w pełni obecna dla tych, którzy mnie potrzebują. Dbając o swoje zdrowie psychiczne, mogę lepiej wspierać pacjentów i ich rodziny w ich trudnych momentach.
Czy jest coś, czego nauczyłaś się o sobie, pomagając innym?
Pomaganie innym nauczyło mnie, że praca może być prawdziwą pasją. To piękne uczucie móc pokazać własnemu dziecku, że można pracować z pasją, że praca może być zgodna z naszymi wartościami i przynosić radość. Zrozumiałam, że kontakt z drugim człowiekiem jest dla mnie ważny. Nie wyobrażam sobie pracy, która nie miałaby tego elementu, na przykład pracy w księgowości. Taki brak interakcji z ludźmi by mnie po prostu wykończył. Uwielbiam to, co robię i to jest dla mnie ważniejsze. Praca, która nie wiąże się z pomaganiem innym i nie daje mi możliwości wnoszenia pozytywnych zmian w czyjeś życie, po prostu nie miałaby dla mnie sensu.
Co motywuje Cię do pomocy innym?
Motywują mnie przede wszystkim ludzie. To niesamowite uczucie widzieć, jak pacjenci wracają do normalnego życia i darzą nas zaufaniem. Mam do czynienia z różnymi osobami: dziećmi, młodymi ludźmi, ich rodzicami, którzy dzwonią, pytają, szukają wsparcia. Każdy kontakt z nimi daje mi ogromną satysfakcję. Często relacje te wykraczają poza zawodowy kontekst i stają się bardziej osobiste, co jest dla mnie niezwykle cenne.
Jakie są najtrudniejsze momenty w Twojej pracy, w pomaganiu pacjentom?
Każdy przypadek jest trudny inny, ponieważ każdy pacjent przeżywa swoją osobistą tragedię. Każda sytuacja jest wyjątkowa i stawia przed nami inne wyzwania, ale najważniejsze jest, że dzięki moim działaniom lub działaniom Fundacji udaje się pomóc naszym podopiecznym. Najtrudniejsze jest jednak to, że śmierć jest nieodłączną częścią tej pracy. Czasami, mimo wszelkich starań, nie udaje się pomóc, i to jest najbardziej bolesne. Zawsze jest nadzieja, ale niestety czasami czuję bezsilność wobec rzeczywistości, której nie da się zmienić.
Czy pacjenci są otwarci na otrzymanie pomocy?
To zależy od osoby. Często żartuję, że kiedy choruje kobieta, zazwyczaj przychodzi po pomox sama, a kiedy choruje mężczyzna, to choruje cała rodzina. Może to stereotyp, ale często tak to wygląda. Niektórzy pacjenci są otwarci, chcą poznawać nowe technologie, zadają pytania i są ciekawi. Inni bywają sceptyczni i niechętni do zmiany. Czasem słyszę opinie typu: „Skoro pięć pielęgniarek nie dało rady, to ja też nie pomogę”. Stomie bywają trudne do zaopatrzenia, zwłaszcza gdy są wyłaniane nagle i bez wcześniejszego zaplanowania miejsca jej wyłonienia. Staram się zawsze pomóc, ale czasem jest to po prostu bardzo trudne.
Jak pacjenci radzą sobie z informacjami na temat stomii? Czy często szukają informacji na własną rękę?
Tak, wiele osób szuka informacji w internecie, co nie zawsze jest dobre. To, co sprawdziło się u jednej osoby, niekoniecznie musi pasować do drugiej. Często pacjenci słyszą od innych całą historię, która tak naprawdę niewiele im mówi, ponieważ sytuacja każdej osoby jest unikalna. Zdarza się, że pacjent nawet nie wie, jaki rodzaj stomii posiada. Dopiero po przeczytaniu karty informacyjnej ze szpitala mogę to określić. W szpitalach brakuje czasu na edukację pacjentów, a informacje, które otrzymują, często nie są zapamiętywane z powodu stresu i natłoku nowych danych. To powoduje, że pacjenci są często zagubieni, niepewni i zdezorientowani.
Jakie stereotypy na temat stomii słyszałaś najczęściej?
Najbardziej powszechny stereotyp to ten, że osoby ze stomią „śmierdzą”. To niemal klasyka wśród mitów, jakie krążą na ten temat. Jednak w dzisiejszych czasach, jeśli ktoś otwarcie mówi o swoim problemie i szuka pomocy, dostępny w Polsce sprzęt jest na tyle technologicznie zaawansowany, że można temu zaradzić i skutecznie kontrolować wszelkie nieprzyjemne zapachy. Często sami pacjenci mają stereotypy w głowie. Na przykład, obawiają się, że kiedy stomia wydaje głośne dźwięki, wszyscy dookoła to słyszą i zauważają. W rzeczywistości jednak nikt nie zwraca na to uwagi, a sama stomia pozostaje niezauważona. Wiele z tych obaw ma charakter psychologiczny, a nie stanowi rzeczywistej przeszkody.
Jak według Ciebie powinna wyglądać idealna opieka nad pacjentem ze stomią, zwłaszcza w szpitalu?
Myślę, że kluczem do idealnej opieki jest właśnie zaangażowanie wolontariuszy. Pacjenci, którzy mają możliwość rozmowy z osobami w podobnej sytuacji, otwierają się na trudne tematy w sposób naturalny. Na przykład, na koloniach dla dzieci organizowanych co roku przez Fundację, widzę, że kiedy jedno dziecko pokaże swój worek stomijny, inne dzieci zaczynają swobodnie rozmawiać o swoich problemach. Tematy, które poruszają, są naprawdę trudne, ale rozmawiają o nich normalnie: o przeszczepach, operacjach, czekaniu na wyniki. To pokazuje, że rozmowa i wsparcie od osób z podobnymi doświadczeniami mogą być niezwykle pomocne. Nie chodzi tylko o akceptację samego worka stomijnego, ale o otwarcie się na rozmowę na ten temat. Kiedy pacjent zaakceptuje swoje nowe życie i ciało, odnosi zwycięstwo nad trudnościami. Akceptacja siebie i swojego ciała, w tym worka stomijnego, jest potrzebna do odzyskania poczucia własnej wartości. To, co inni pomyślą, gdy zobaczą worek, staje się drugorzędne. Najważniejsze jest, aby pacjent sam siebie zaakceptował. Problem pojawia się, gdy pacjenci nie potrafią zaakceptować swojej sytuacji i nie szukają pomocy. Jeśli jednak uda im się pokonać własne opory i zaczynają pytać, prosić o pomoc, to jest to już duży krok naprzód. Otwarcie się na pomoc jest kluczowe, ponieważ oznacza, że pacjent chce wrócić do normalnego życia, wyjść z domu, rozmawiać z innymi. Wolontariusze, którzy przeszli odpowiednie szkolenie i zdali egzamin, mogą odegrać fantastyczną rolę we wspieraniu pacjentów tuż po operacji lub tych, którzy potrzebują wsparcia. Ich obecność i doświadczenia pomagają pacjentom przełamać bariery psychologiczne i zaakceptować nowe okoliczności. Dzięki wolontariuszom pacjenci mogą poczuć się mniej osamotnieni i zrozumiani, co jest nieocenione w procesie akceptacji nowej codzienności po wyłonieniu stomii.
5 październik 2024
Rozmawiała: Klaudia Katarzyńska