Rozmowa z Beatą Wierzbicką
Rozmowa, szczery uśmiech i wsparcie emocjonalne odgrywają ogromną rolę w życiu każdego z nas. Szczególnie pomagają stomikom, którzy po operacji starają się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Beata opowiada, jak rozmowa i zrozumienie mogą pomóc zaakceptować stomię. W wolontaiacie nie tylko doradza, ale przede wszystkim towarzyszy innym w trudnych chwilach, dając im siłę do walki i pokazując, że nie są sami. Jej empatia i zaangażowanie są nieocenione, a wdzięczność osób, którym mogła pomóc, motywuje ją do dalszego działania.
Pamiętasz pomoc, którą sama otrzymałaś po wyłonieniu stomii? Czy była jakaś sytuacja, która szczególnie zapadła Ci w pamięć?
Największą pomoc otrzymałam od koleżanki, która również jest wolontariuszką. Co ciekawe, nie była to pomoc związana bezpośrednio ze stomią, ale z inną kwestią zdrowotną. Mirela pomogła mi załatwić pompę do żywienia pozajelitowego. Gdyby nie ona, pewnie nie udałoby mi się tego zorganizować. To jest coś, co zawsze będę pamiętać. Poza tym inna koleżanka, widząc moją sytuację, przesłała mi worki stomijne. Nawet nie prosiłam jej o pomoc, po prostu zauważyła, że mogą mi się przydać, i wysłała je wraz z pozdrowieniami. To było bardzo miłe i pokazuje, jak ważne jest wsparcie innych osób w podobnej sytuacji.
Czy wiedziałaś, co to jest stomia przed operacją?
I tak, i nie. Wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale nie miałam pojęcia, co dokładnie się z tym wiąże. Moja sytuacja była wyjątkowa, ponieważ byłam w śpiączce przez półtora miesiąca po wypadku. Kiedy się obudziłam, miałam trzy worki stomijne na brzuchu. Przyjęłam to do wiadomości bez większej traumy. Było to dla mnie naturalne, że tak musi być, choć nie wiedziałam, że stomia oznacza wyłonione jelito. Dowiedziałam się tego później, głównie poprzez czytanie i rozmowy w naszej grupie wsparcia, a nie z książek. Pierwsze spotkanie organizowane przez Fundację STOMAlife, na które pojechałam, odbyło się w Karpaczu, gdzie mieszkam. Dzięki temu zdobyłam więcej informacji o stomii w przyjaznej atmosferze.
Pamiętasz, kiedy pierwszy raz pomogłaś stomikowi?
Tak, pamiętam. To było po tym, jak zostałam wolontariuszką. Zadzwonił do mnie mój lekarz i zapytał, czy mogłabym skontaktować się z pacjentką, która jest stomiczką. Ta pacjentka nie była jego bezpośrednią pacjentką, ale on ją znał i wiedział, że potrzebuje wsparcia. To była chyba pierwsza osoba, której naprawdę pomogłam.
Za drugim razem pomogłam znajomej koleżanki, z którą chodzę na zajęcia z tańca towarzyskiego. Wiedziała, co mi się przydarzyło, i powiedziała, że ma znajomą, która prawdopodobnie będzie miała wyłonioną stomię. Zasugerowałam, żeby dołączyła do naszej grupy wsparcia. Po kilku tygodniach wróciłam z tańców i zobaczyłam, że ta dziewczyna napisała do naszej grupy. Bardzo się ucieszyłam, a później spotkałyśmy się osobiście. Wiedziała, że to dzięki mnie trafiła do grupy, co było bardzo satysfakcjonujące. Cieszę się, że mogłam w ten sposób pomóc i nadal cieszę się, że mogę wspierać innych.
W czym najczęściej pomagasz innym pacjentom?
Najczęściej pomagam poprzez rozmowę i wsparcie emocjonalne. Czasem zdarza się, że ktoś potrzebuje pomocy w kwestiach technicznych, jak na przykład dziewczyna z mojej pracy, której dziadek niedawno został stomikiem. Właśnie ona pytała mnie o różne rzeczy, więc czasem doradzałam jej telefonicznie lub na żywo, pokazywałam sprzęt i udzielałam wskazówek. Oprócz tego mam dwie znajome, które są stomiczkami. Spotykam się z nimi i rozmawiamy, co mam nadzieję, jest dla nich pomocne. Pytają mnie o różne rzeczy, a ja doradzam, mówię, kto może pomóc, gdzie można załatwić sprzęt i tak dalej. Nie zajmuję się bezpośrednią pomocą techniczną, jak zakładanie worków stomijnych, bo nie czuję się w tym pewnie. Jeśli jednak ktoś by mnie poprosił o taką pomoc, to pewnie bym spróbowała. Moja rola od początku była bardziej skoncentrowana na wsparciu emocjonalnym i rozmowie.
Według twoich obserwacji – w czym stomicy potrzebują najwięcej pomocy?
Wydaje mi się, że najczęściej pacjenci ze stomią potrzebują wsparcia psychicznego. Bez względu na wiek, wiele osób nie potrafi sobie poradzić z akceptacją stomii. Na przykład, jedna z koleżanek miała ogromne trudności psychiczne z zaakceptowaniem worka stomijnego, mówiła, że nie wyobraża sobie z tym życia. Natomiast niektórzy pacjenci potrzebują więcej wsparcia technicznego. Dziadek mojej koleżanki jest nowym stomikiem i choć psychicznie radzi sobie dobrze, to ma trudności z techniczną stroną, jak odpowiednie dobieranie i używanie worków. Czasami chodzi o znalezienie odpowiedniego sprzętu i nauczenie się, jak z niego korzystać. Ogólnie rzecz biorąc, potrzeby są różne.
Jak radzisz sobie z trudnymi historiami osób, którym pomagasz? Czy takie historie mają na Ciebie wpływ?
Nie mam aż tak wielu trudnych sytuacji, jak niektóre moje koleżanki, które naprawdę dużo pomagają i spotykają się z ludźmi. Natomiast kiedy spotykam się z trudnymi historiami, myślę o nich i czasem mocno mnie to porusza. Pamiętam, jak kiedyś wychodziłam od jednej koleżanki z pracy, która potrzebowała wsparcia, i moja druga koleżanka powiedziała mi, żebym się tak bardzo nie przejmowała. Choć wtedy odpowiedziałam, że oczywiście, nie będę się przejmować, to jednak myślałam o tej sytuacji dużo. Mimo to nie było nigdy tak, że przez to nie mogłam spać czy normalnie funkcjonować. Udało mi się to jakoś oddzielić, nie brać wszystkiego do siebie. Staram się zachować równowagę i dbać o siebie, aby móc skutecznie pomagać innym.
Co motywuje Cię do pomagania innym?
Motywuje mnie przede wszystkim wdzięczność i uśmiech osób, którym pomagam. Kiedy ktoś mówi: ,,Boże, jak ja Ci dziękuję, że jesteś", to czuję, że moje działania mają znaczenie. Jedna z koleżanek, którą poznałam, powiedziała mi: ,,Jak fajnie, że są takie osoby jak Ty". To było dla mnie coś fantastycznego, że ktoś tak docenił moją pomoc, mimo że sama nie uważałam, że zrobiłam coś niezwykłego. To uznanie i świadomość, że mogłam komuś pomóc, daje mi ogromną satysfakcję i motywuje do dalszego działania.
Czego nauczyłaś się o sobie, pomagając innym?
Nauczyłam się inaczej podchodzić do wielu spraw. Kiedy coś mi nie wychodzi albo czymś się zdenerwuję, trwa to tylko chwilę. W porównaniu do „tamtego życia” sprzed wyłonienia stomii, teraz szybciej zrozumiem, że coś nie jest takie ważne. Myślę sobie, że jeśli coś nie wyszło teraz, to uda się następnym razem, a ważne są inne sprawy. Nauczyłam się pokory i rozróżniania rzeczy naprawdę ważnych od tych mniej istotnych. Pomaganie innym uświadomiło mi, że nie warto przejmować się drobnostkami, a lepiej skupić się na tym, co ma prawdziwe znaczenie.
Jakie stereotypy na temat stomii najczęściej słyszysz od pacjentów albo w ogóle wśród społeczeństwa?
Najczęściej spotykanym stereotypem, który usłyszałam, jest przekonanie, że stomia śmierdzi. Ta opinia pojawiła się u jednej z dziewczyn, która bardzo nie chciała zaakceptować swojego worka stomijnego, ponieważ wyłonienie stomii nastąpiło u niej bardzo szybko i nie była na to przygotowana. Osobiście nie słyszałam wielu negatywnych stereotypów, może dlatego, że jestem otwarta w rozmowach na ten temat. W pracy i w rodzinie wszyscy wiedzą o mojej stomii, mówię o niej otwarcie, więc nie spotkałam się z komentarzami, które by mnie zasmuciły lub sprawiły, że czułabym się źle.
Co jest największym wyzwaniem w pomaganiu innym? Co jest dla ciebie najtrudniejsze?
Najtrudniejsze jest to, że nie zawsze mogę powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, szczególnie gdy ktoś jest bardzo zniechęcony i nieakceptujący swojego stanu. W przypadku osób ze stomią często ich sytuacja jest związana z chorobą, a ja nie wiem, jak potoczy się ich historia. Trudno jest mi zapewnić, że będzie dobrze, bo nie mogę przewidzieć przyszłości. To jest duże wyzwanie, ponieważ chcę być wsparciem, ale jednocześnie muszę być realistyczna. Co więcej, rozmowy z innymi wolontariuszami, którzy również mają stomię z powodu chorób, przypominają mi, że wszyscy jesteśmy w trudnej sytuacji zdrowotnej. Kiedy słyszę od kogoś, że zdaje sobie sprawę, że może nie mieć dużo czasu, jest to trudne do przetrawienia. Największym wyzwaniem jest więc radzenie sobie z własnymi emocjami, jednocześnie starając się być silnym wsparciem dla innych, nie mogąc obiecać, że wszystko będzie dobrze. To wymaga dużej empatii i umiejętności zarządzania własnymi uczuciami, aby móc skutecznie pomagać innym.
5 październik 2024
Rozmawiała: Klaudia Katarzyńska