Autor: Iza Farenholc
A co ty robisz dla swojej odporności?
Wywiad z Katarzyną Staszak i Margit Kossobudzką
Rozmawia: Iza Farenholc
W czasach pandemii odporność jest zdecydowanie tematem numer jeden. Dwie dziennikarki ‒ Katarzyna Staszak i Margit Kossobudzka ‒ przekopały się przez masę najnowszych badań, porozmawiały z ponad trzydziestoma lekarzami różnych specjalności, aby pomóc nam o nią zadbać. Książka Broń się. Jak dbać o odporność to prawdziwa encyklopedia zdrowia, poruszająca każdy element związany z odpornością.
Iza Farenholc: Odporność jest z jednej strony czymś bardzo zagadkowym, a z drugiej istnieją jasne wyznaczniki tego, czy odporność działa. Nie mówię o chorobach z nią związanych, tylko o zaburzeniach spowodowanych stylem życia. Na przykład ja nie byłam karmiona piersią, od razu po urodzeniu podano mi antybiotyk, więc moja odporność nie miała dobrego startu.
Katarzyna Staszak: Dzisiaj już wiemy, że każda taka ingerencja w organizm, jak na przykład podanie antybiotyku, to nie jest tylko chwilowe i pozytywne działanie, tylko wiąże się ona z długotrwałymi konsekwencjami. Mówi się, że po jednym podaniu antybiotyku mikrobiota jelitowa może się zmienić na pół roku albo nawet dłużej. Zaczyna się od „pakietu startowego”, jak nazwałyśmy to z Margit ‒ czyli genów. Raczej rzadko się zdarza, że mamy w nich zapisane coś, co na pewno negatywnie określa nasza odporność. Kolejnym etapem jest okres od urodzenia do 3 lat, kiedy wielki wpływ na nas ma środowisko, w jakim żyjemy, i to przekłada się na całe nasze życie. To jest właśnie to, jak byliśmy karmieni, czy mieliśmy kontakt z przyrodą, czy wychowujemy się w bardzo sterylnym środowisku (na szczęście teraz się od tego odchodzi, ale kiedyś ostra chemia rządziła w cotygodniowych porządkach, a długo nie wiedzieliśmy jak ta chemia steruje naszym organizmem – łącznie z mikrobiomem i hormonami).
Od około 10 lat jest wysyp badań, publikacji naukowych, które pokazują związki między bardzo szeroko rozumianym stylem życia a naszą odpornością i zdrowiem. Krótko mówiąc o odporności: dobre dla niej jest to, co jest dobre dla zdrowia.
IF: Skąd pomysł na książkę?
KS: Obie z Margit od lat zajmujemy się tematem zdrowia i śledzimy wszystkie nowe badania oraz informacje dotyczą związku stylu życia ze zdrowiem. Generalnie wszystko zmierza do tego, żebyśmy mogli długo żyć w zdrowiu. To jest oczywiście powiązane z odpornością, która w pandemii stała się gorącym tematem, bo ludzie kojarzą ją głównie jako reakcję na wirusa. Ale ona pracuje dla nas w każdej minucie, bo co chwila mamy kontakt z czymś, przed czym ona musi nas obronić. Mówi się też o tym, że każdy z nas ma codziennie „raka”, co znaczy, że stale tworzą się w naszym organizmie komórki, które pod wpływem pewnych czynników mutują i zaczyna się proces rakotwórczy. Ciało musi zatem być czujne, żeby w odpowiedniej chwili zareagować i ten proces przerwać. Im jesteśmy starsi, tym jest ich więcej, bo procesy naprawcze nie zachodzą już tak sprawnie, poza tym sami zwiększamy ryzyko zachorowania, np. swoją nadmierną wagą albo niezdrowym odżywianiem się, zbyt intensywnym opalaniem się bądź piciem sporych ilości alkoholu.
IF: Albo bierzemy suplementy, które mogą zawierać dodatkowe szkodliwe substancje, co właśnie wyczytałam w waszej książce.
KS: Tak, przecież to wszystko ze wszystkim reaguje – substancja wiążąca, barwnik – nikt tego nie kontroluje. Robimy zakupy w markecie ekologicznym, żeby uchronić się przed zanieczyszczeniami, a nie zastanawiamy się, co może mieć w sobie suplement, który łykamy codziennie.
IF: Piszecie dużo o otyłości, która jest uznana za chorobę, skraca życie i powoduje mnóstwo innych dolegliwości.
KS: To jest bardzo ważne, żeby nie mieć dodatkowych kilogramów. Kiedy jesteśmy młodzi, nasze podejście do zdrowia jest czysto estetyczne – na przykład odżywiamy się zdrowo, bo musimy zrzucić trzy kilogramy przed sylwestrem, więc dieta, którą stosujemy, ma przełożenie na to, jak będziemy wyglądać. Nie myślimy o jedzeniu jako o „paliwie życia” i że powinniśmy wypracować sobie „dietę życia”, żeby cieszyć się zdrowiem i dobrze się czuć.
IF: Kiedy byłam młodym dziewczęciem, nikt się nie odchudzał, ale nikt też nie myślał, że jedzenie może mieć wpływ na zdrowie. Zaspokajaliśmy głód.
KS: Ja zazdrościłam dzieciom, którym rodzice kupowali kolorowe jogurty i colę, u nas pojawiała się ona tylko na święta. Teraz jestem im za to wdzięczna ‒ jeździłam do dziadków na wieś i odżywiałam się świeżymi owocami i warzywami. Jestem do tego przyzwyczajona, więc kiedy w podróży odżywiam się kanapkami czy fast-foodami, to cały czas myślę o tym, że nie zjadłam czegoś zdrowego. Martwię się wtedy o swoje ciało i czuję, że to niehigieniczne. Podobnie z wodą. W magazynach, które czytały moja mama i babcia, natrafiłam kiedyś na informację, że gwiazdy piją wodę – wtedy nie było jeszcze mody picia wody z kranu ani nie kupowało się jej w sklepach. Poprosiłam rodziców, żeby kupili mi szklaną butelkę, do której nalewałam przegotowaną wodę i piłam ją w ciągu całego dnia. I tak mi już zostało.
IF: Dobre nawyki.
KS: Tak, wystarczy postawić butelkę z wodą obok miejsca, przy którym pracujesz. Ludzie są bardzo odwodnieni, mówią o tym i dermatolodzy, i dietetycy. Efekty odwodnienia widać po skórze, ale objawia się ono też spadkiem energii, poirytowaniem i większym łaknieniem, bo ludzie nie rozpoznają, czy to głód, czy pragnienie. A z odwodnienia czasami wręcz można wylądować na SOR-ze, bo serce daje o tym znać.
IF: W książce zdecydowanie mówicie: „Jesteś tym, co jesz!”. O czym powinniśmy pamiętać przy komponowaniu posiłków, żeby dbać o siebie.
KS: Jesteś tym, co jesz ‒ to spojrzenie na jedzenie jako na dietę życia, czyli taką, z której nie mogą wynikać żadne przykrości. Ja codziennie jem coś słodkiego, bo lubię mieć deser. Jeśli wiem, że moje główne posiłki są zdrowe, że się ruszam, to mogę zjeść kawałek czekolady, kawałek ciasta czy iść z córką na lody. Nie widzę w tym problemu. Nie opieram się na zakazach. A jeśli chodzi o takie podstawowe zasady odżywiania, to w naszej codziennej diecie powinien znaleźć się błonnik, który karmi nasze jelita, w związku z czym chroni przed wieloma dolegliwościami. Przeciwutleniacze, czyli owoce i warzywa, które ochronią przed rakiem i opóźniają procesy starzenia. Kwasy omega-3, bo likwidują mikrostany zapalne będące początkiem wielu chorób. A oprócz tego powinniśmy ograniczyć spożywanie czerwonego mięsa i wyrzucić z menu przetworzone produkty.
IF: Nie brzmi skomplikowanie.
KS: Osoba, która planuje zmianę diety, powinna zacząć od dodawania, nie odejmowania. Jeśli lubi mięso i jej dieta nie składa się ze zdrowych produktów, to powinna dodać warzywa i owoce. Powoli te zdrowe produkty zaczną wypierać niezdrowe. Jeśli mięso zacznie pojawiać się nie codziennie, ale trzy razy w tygodniu, to nie tylko będzie to sukces, ale na pewno ta osoba odczuje różnicę.
IF: A oprócz tego?
KS: Zdrowo jedz, ruszaj się codziennie. Nie musisz mieć karnetu na siłownię ani być wyczynowcem, 20 minut ruchu, np. spacer, działa przeciwzapalnie. I śpij.
IF: Przestaliśmy wreszcie brać udział w wyścigu: „kto mniej śpi i więcej zrobi”, bo badania pokazały, jak ważne jest te nasze 7 i więcej godzin odpoczynku, i jaki to ma wpływ na nasz organizm.
KS: Uważam, że sen to nowy luksus. Jeśli umiesz zarządzać swoim snem to znaczy, że umiesz radzić sobie ze stresem. A to coś wyjątkowego w świecie niedoboru snu.
IF: Te zmiany, o których mówisz, są nie do przejścia dla niektórych ludzi.
KS: Kiedyś zapytałam o to profesora Adama Wichniaka, psychiatrę. Odpowiedział mi, że człowiek z natury jest ciekawy i ciągle chce czegoś poszukiwać – i to jest dobre, bo czytamy, dowiadujemy się wielu rzeczy i chcemy je wypróbowywać. Ale oprócz tego bardzo szybko chcielibyśmy mieć efekt, a tak naprawdę, jeśli chodzi o zdrowie czy choćby odchudzanie, to jest to inwestycja długoterminowa. Bo jeśli, żeby schudnąć, nic nie będziemy jeść przez 3 dni, to może i dopniemy spodnie, ale za chwilę znowu będą za ciasne. Zadbanie o siebie wymaga dużej dojrzałości psychicznej. To znaczy zrozumienia, że ja jestem dla siebie najcenniejszym zasobem i obojętnie, kim chcę być, jaki cel osiągnąć, najpierw muszę zadbać o siebie, zatroszczyć się o własne zdrowie. Najważniejsza jest zdrowa rutyna.
IF: Zdrowie często nie jest dla nas priorytetem.
KS: Profesor powiedział, że powinniśmy uczyć tego od dziecka i to szkoła byłaby miejscem, które dawałoby taką wiedzę. O tym, jak dbać o siebie, żeby być zdrowym – przyczyna, skutek. Wywodzimy się z różnych domów i ktoś powinien nam tę wiedzę przekazać.
IF: Nie łudźmy się jednak, że to będzie szkoła. Próbowałam zwolnić mojego syna ze zdalnej lekcji wychowania fizycznego, bo biegam kilka razy w tygodniu i pomyślałam, że mogłabym z nim biegać w czasie jego lekcji, tym bardziej, że nawet nie ma nawet czasu na spacer. Nic z tego, musi ćwiczyć przed komputerem. Szkole nie zależy na zdrowiu naszych dzieci.
KS: No właśnie, więc kto to mógłby być? Mamy kryzys zdrowotny, bo teraz chorują już nie tylko nasi rodzice, ale także my i nasi rówieśnicy. Nawet jeśli w placówce publicznej trafimy na lekarza, który ma wiedzę (łączy medycynę opartą na lekach z medycyną dotyczącą stylu życia) i mógłby nam pomóc, to nie zdąży w ciągu tych 10 minut przewidzianych na wizytę przekazać nam tej wiedzy. Nie mówię oczywiście o wizytach prywatnych, bo tu możemy zapłacić za czas lekarza. Ponadto wielu pacjentów nie jest także jeszcze gotowych na ten rodzaj wiedzy i nie wierzy, że ruch czy zmiana diety mogą wiele zmienić.
IF: Jak niszczymy swoją odporność?
KS: Unikając tego, co ją wspiera, nie przywiązując wagi do zdrowego odżywiania, ruchu, snu, unikania stresu. Bardzo ważne jest, żeby się zdrowo odżywiać czy ruszać, ale nie jest tak, że jedno może zastąpić drugie. Jeśli ktoś mówi: „jem codziennie czosnek, więc mam świetną odporność”, to wspaniale, bo czosnek jest zdrowy, ale czy ten ktoś robi także inne rzeczy? Nie da się na samym czosnku opierać wiary w to, że będziemy żyć długo, szczęśliwie i bez chorób. I nie da się dobrym jedzeniem naprawić zarwanej nocy. To są zupełnie inne mechanizmy i procesy. Nie da się tego rozdzielić. Odporność wymaga od nas dojrzałości na każdym polu. Codziennie.
RAMKA
10 objawów ostrzegawczych pierwotnego niedoboru odporności.
Niepokojące jest, jeśli chorego dotyczą dwa punkty z dziesięciu.
U DZIECI
- Cztery lub więcej nowych zakażeń ucha w ciągu roku.
- Dwa lub więcej poważnych zakażeń zatok w ciągu roku.
- Stosowanie antybiotyku przez dwa miesiące lub dłużej z niewielkim efektem.
- Dwa lub więcej zapaleń płuc w ciągu roku.
- Nieprzybieranie na wadze lub zahamowanie rozwoju.
- Nawracające głębokie ropnie skóry lub innych narządów.
- Uporczywe pleśniawki w jamie ustnej lub zakażenia grzybicze na skórze.
- Konieczność stosowania antybiotyków dożylnych.
- Dwa lub więcej zakażeń tkanek głębokich, w tym posocznica.
U DOROSŁYCH
- Dwa lub więcej nowych zakażeń ucha w ciągu roku.
- Dwa lub więcej nowych zakażeń zatok w ciągu roku, przy braku alergii.
- Jedno zapalenie płuc rocznie w ciągu co najmniej dwóch lat.
- Przewlekła biegunka z utratą masy ciała.
- Nawracające zakażenia wirusowe (przeziębienia, opryszczka, brodawki, kłykciny).
- Konieczność częstego stosowania antybiotyków dożylnych w leczeniu zakażeń.
- Nawracające głębokie ropnie skóry lub narządów wewnętrznych.
- Uporczywe pleśniawki lub zakażenia grzybicze na skórze lub gdzie indziej.
- Zakażenie bakteriami gruźliczopodobnymi, które normalnie są nieszkodliwe dla ludzi.
- Pierwotne niedobory odporności w wywiadzie rodzinnym.Źródło: Margit Kossobudzka i Katarzyna Staszak, Broń się! Jak dbać o odporność, Wydawnictwo Agora.