Autor: Mirela Bornikowska
Żegnaj lato na rok
Stoi jesień za mgłą.
Tak dawno temu śpiewała Zdzisława Sośnicka.
Następstwo pór roku jest nieuchronne i nie mamy na nie żadnego wpływu, ale tylko od nas zależy, czy nie poddamy się. potrójnemu CH
Jesień nie musi oznaczać CHLAPY i CHANDRY, a w konsekwencji CHOROBY!
Jesień może być szaleństwem barw na górskich zboczach, długimi spacerami aleją wśród spadających kasztanów, wycieczkami rowerowymi czy pracami ogrodowymi zakończonymi kiełbaskami czy ziemniakami pieczonymi w ognisku.
Ważna jest tylko ta pogoda, którą w sercu będę miał-to słowa starej szanty, ale słońce w kapeluszu może zapewnić sobie nie tylko wilk morski, a każdy z nas i tylko od nas zależy, by ono stamtąd nie uciekło. Tegoroczne lato dało każdemu szansę, by naładować akumulatory. Spożytkujmy tę energię jesienią, by żadne złe CH nas nie dopadło.
Wielu rad, by być aktywnym Kangurem już Wam udzieliliśmy. Latem? Wiadomo! Woda była najważniejsza! Pisaliśmy o kąpielach, spływach kajakowych, plażowaniu. Wiecie już dobrze, że stomikowi wolno wszystko.
A czy na progu jesieni myśleliście o tym może, by morze zamienić na góry? Czy uważacie, że stomia jest przeszkodą, by po nich wędrować? Jeśli nie macie chorób towarzyszących, które to uniemożliwiają, sama stomia nie powinna wam tego blokować. Stopień trudności, długość szlaków można dostosować do własnej kondycji i odległości od schronisk z toaletą, gdzie bez problemu można opróżnić lub zmienić worek. Korzystając z wyciągów krzesełkowych można wędrować po płaskim i podziwiać zapierające dech w piersiach widoki. Kto gór nie lubi, może iść lub pojechać rowerem na ryby czy grzyby. Można jeździć na rolkach, biegać z psem( lub za psem)J, jednym słowem robić wszystko, żeby brzydkie CH nie były górą.
A jeśli plucha i chlapa się zdarzy? To wcale nie znaczy, że pozwolimy rozgościć się chandrze czy chorobie. Mówi się, że nie ma złej pogody, tylko ludzie są nieodpowiednio ubrani. Każdy z nas na pewno ma swoje naturalne sposoby na poprawienie odporności. Znane są różne, te od syropu malinowego począwszy na lodowatych kąpielach kończąc. Ale nawet bez tych ekstremalnych można czuć się zdrowo we własnym ciele, jeśli nie będziemy żyć jak typowy lew salonowy (patrz-kot kanapowy). A jeśli nawet zdarzy się pogoda pod psem no bo przecież nie pod kotem?
Na szczęście są wtedy siłownie, baseny, gabinety SPA, biblioteki, audiobooki, nieograniczone zasoby muzyczne, no i w końcu prywatny fotel, pled i lampka ulubionego wina. Znajdźcie czas na dobrą książkę, wizytę w teatrze czy dobre kino oczywiście nie rezygnując z jesiennych promieni słońca.
Pamiętacie żartobliwy wierszyk Andrzeja Waligórskiego komentujący kajakowe wycieczki?
Oto jego wizja jesieni:
Jesień idzie
Raz staruszek, spacerując w lesie,
Ujrzał listek przywiędły i blady
I pomyślał: – Znowu idzie jesień,
Jesień idzie, nie ma na to rady!
I podreptał do chaty po dróżce,
I oznajmił, stanąwszy przed chatą,
Swojej żonie, tak samo staruszce:
– Jesień idzie, nie ma rady na to!
A staruszka zmartwiła się szczerze,
Zamachnęła rękami obiema:
– Musisz zacząć chodzić w pulowerze.
Jesień idzie, rady na to nie ma!
Może zrobić się chłodno już jutro
Lub pojutrze, a może za tydzień
Trzeba będzie wyjąć z kufra futro,
Nie ma rady. Jesień, jesień idzie!
A był sierpień. Pogoda prześliczna.
Wszystko w złocie trwało i w zieleni,
Prócz staruszków nikt chyba nie myślał
O mającej nastąpić jesieni.
Ale cóż, oni żyli najdłużej.
Mieli swoje staruszkowie zasady
I wiedzieli, że prędzej czy później
Jesień przyjdzie. Nie ma na to rady.
Na jesień rady nie ma, ale na CH,CH i CH jest
Aha, nie zapomnijcie oha ha