gebczyk-barbara-320.jpgWolontariat łączy ludzi

Rozmowa z Barbarą Gębczyk-Woźniak

Barbara pomimo zmagań z chorobą Crohn’a i operacji wyłonienia stomii odnalazła w sobie siłę i chęć do działania także na rzecz innych. Od kwietnia tego roku pomaga pacjentom oswoić stomię, działając jako wolontariuszka Fundacji STOMALife. Rozmawiamy o tym, jak pomaganie stało się dla niej źródłem satysfakcji i rozwoju osobistego, a także o jej zaangażowaniu i doświadczeniach związanych z wolontariatem i byciem stomiczką.

Co zainspirowało Cię do zaangażowania się w wolontariat?

Jestem stomiczką od 8 lat, a od 10 lat mieszkam w Holandii. Nie pracuje i jestem na rencie, dlatego postanowiłam zająć się czymś, co może dać mi możliwości rozwoju i wybrałam wolontariat. Od prawie 5 lat w Holandii jestem wolontariuszem w Fundacji Polka oraz wolontariuszem w sztabie WOŚP w Hadze. Jeśli chodzi o wolontariat w STOMALife, to pomysł zrodził się w momencie moich podróży do Polski. Często latam samolotem i miałam problemy z odprawą na lotnisku. Za każdym razem byłam proszona na kontrolę ścisłą. Kiedyś zauważyłam na facebookowej grupie stomików, że jest karta stomika i pomyślałam, że ona może mi pomóc w wielu sytuacjach. Napisałam maila do Fundacji, czy mogłabym taką kartę uzyskać i oczywiście ją dostałam. W trakcie korespondencji dostałam również propozycję dołączenia do spotkania w Kielcach. Jestem z Radomia i akurat byłam w Polsce więc 80 km nie było dla mnie problemem. Wtedy po raz pierwszy spotkałam stomików. Była fantastyczna atmosfera. Kiedy wracałam ze spotkania rozmyślałam o tym, że może dołączę do STOMALife. Za niedługo na stronie Fundacji pojawił się post dotyczący naboru do grupy wolontariuszy.  Nie byłam pewna, czy mogę się zgłosić z racji tego, że nie mieszkam w Polsce. Zrobiłam wstępne rozeznanie i okazało się, że odległość jest pojęciem względnym i możliwości zaangażowania jest wiele. Dołączyłam do wolontariuszy na początku kwietnia tego roku.

W jaki sposób najbardziej chciałabyś pomagać stomikom?

Myślę, że mogę robić wszystko, co jest związane z pracą w social mediach, bo mam w tym doświadczenie. Taki wolontariat zdalny na odległość. Mogę również online pomagać rozmową w adaptacji stomii, wspierać mentalnie. Mam także pomysł na znalezienie w Holandii polskich emigrantów, którzy mają stomię, są zagubieni i nie radzą sobie z taką sytuacją. Może uda się stworzyć taki krąg wsparcia dla tych osób. 

Co daje Tobie pomaganie innym?

Dla mnie pomaganie to rozwój osobisty, poznawanie nowych ludzi, szansa na zdobycie nowych umiejętności, doświadczeń, nauka współpracy zespołowej oraz empatii i wdzięczności. Wolontariat łączy ludzi, powstają nowe przyjaźnie. To jest taka darmowa praca z serca.

Czy pomagając innym potrafisz być asertywna? Czy potrafisz zadbać o siebie w tym pomaganiu?

Myślę, że tak pół na pół. Kiedyś gorzej sobie z tym radziłam. Faktycznie, byłam taka łatwa, podatna, wydawało mi się, że uzdrowię cały świat i wszystkim pomogę. Z czasem zaczęłam stawiać jednak pewne granice. Jako wolontariusz w innych organizacjach dane mi było skorzystać z różnego typu szkoleń, dzięki którym stałam się bardziej asertywna. 

Czy zanim miałaś operację wyłonienia, wiedziałaś co to jest stomia?

Przez 20 lat do momentu operacji bardzo cierpiałam przez chorobę Crohn’a. Przez ten czas nikt mi nie powiedział o stomii. Jedynie profesor w Polsce, który wtedy mnie leczył mówił, że może być konieczna operacja ze względu na przewężenia. Wspomniał też, że może być tak, że po operacji za rok, będzie potrzebna kolejna i będę cięta etapowo. To był 1996 rok, więc leków na Crohna nie było za wiele. Lekarz zasugerował szukanie leczenia za granicą. Udało mi się wyjechać do Holandii, ale tu także nikt nie wymieniał słowa stomia. Dostawałam leki biologiczne, ale niestety operacja była koniecznością. Przed operacją narysowano mi dwa kółka na brzuchu. Z racji bariery językowej, bo język holenderski wtedy był u mnie słaby, nie rozumiałam zasad operacji. Czasem była u mnie tłumaczka, ale jej wyjaśnianie nie było dla mnie zrozumiałe. Po długiej operacji obudziłam się z jednym workiem. Powoli zaczęłam dochodzić do siebie, ale nadal nie wiedziałam nic o stomii. Poprosiłam panią doktor, czy mogłaby rozrysować na kartce moje wnętrzności i pozakreślać co zostało, a czego już nie ma. Dopiero na czwartą dobę po operacji przyszła do mnie pielęgniarka stomijna i pokazała, jak naklejać woreczek. Stwierdziłam, że to bardzo prosta procedura i dam radę. Może to głupio zabrzmi, ale ja nadałam stomii imię męskie Władek. Przyjęłam stomię jak moje dziecko. Stwierdziłam, że skoro coś wydala, to normalnie trzeba przewijać ją jak noworodka. 

Czy masz jakieś porady dla osób, które boją się stomii?

W moim podejściu do stomii nie było żadnego załamania, takiej traumy, a kiedy później zaczęłam się czuć coraz lepiej i nie czułam w ogóle choroby to uznałam, że stomia zmieniła mi życie na lepsze. Stwierdziłam, że Władek pomógł mi przeżyć i bez niego sobie po prostu już nie poradzę. Rzeczywiście moje życie obecnie ze stomią jest fantastyczne i w niczym mnie one nie ogranicza. Jeżdżę na rowerze, dużo podróżuję, chodzę na basen, spędzam czas aktywnie, nie stosuje żadnej diety i co najważniejsze cennego czasu nie spędzam już na toalecie.

A miałaś jakiś kontakt z innymi stomikami po swojej operacji? Może ktoś opowiadał Ci o stomii z perspektywy pacjenta?

Niestety wtedy nie miałam kontaktu z żadnym stomikiem. Po wyjściu z kliniki, już w domu przypadkowo zobaczyłam program w telewizji w którym była dziewczyna ze stomią. Wtedy wysłuchałam jej opowieści, o tym, że urodziła dziecko. Wspomniała też o tym, że tak jak ja - nadała imię swojej stomii. Tak mnie to zaciekawiło, że nie jestem jedyna. Zaczęłam wtedy szukać w internecie głównie na Facebooku różnych stron o tematyce stomii i trafiałam powoli na grupy, które mnożyły się jedna za drugą.

Co byś powiedziała osobom, które zastanawiają się, czy zostać wolontariuszem?

Ja myślę, że po prostu trzeba przyjść, dołączyć do fantastycznych ludzi, którzy posiadają ogromną wiedzę i bagaż doświadczeń. Myślę, że nie ma się nad czym zastanawiać. Kontakt z ludźmi, rozmowy to jest to, co poprawia nasz stan psychiczny. Wolontariat uwrażliwia na niesienie pomocy i cierpienie innych. To także sposób na budowanie pewności siebie i gotowość do podejmowania odważnych inicjatyw. Mówią, że wolontariusze to anioły i z tym się zgadzam, bo poświęcają swój czas na rzecz drugiego człowieka. Wolontariat to niezapomniane przeżycia!

5 październik 2024

Rozmawiała: Klaudia Katarzyńska

Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na