08 Grudzień 2024
19-07-2024 przez Iza Janaczek
Czy jesteśmy kowalami własnego losu? Aaaa, to już zależy od punktu widzenia i własnej interpretacji słowa „wolność wyboru”.
Jedni będą kowalami swojego losu (w swoim mniemaniu) na maxa i z całych sił – zwłaszcza na wakacjach, gdy się im włącza tryb: „- Ja nie mogę? No to patrz!”
Proporcjonalnie - inni nie będą kowalami swojego losu wcale. Zakręceni w cudzych oczekiwaniach, będą budować i wzmacniać dobrostan, ale nie swój własny, a innych.
fot. pixabay
Zatem, statystycznie, czy my ludzie XXI wieku trzymamy los w swoich rękach? Czy mamy prawo wyboru, wolność dokonywania nawet niezbyt mądrych – ale własnych decyzji? Patrząc na to, co dzieje się wokół, to chyba nie do końca. Choć obdarzeni „wolną wolą”, to wciąż często tańczymy jak gra muzyka, niekoniecznie z naszej własnej playlisty.
Może więc rację mają ci, którzy mówią, by żyć póki sił i okazji i żyć tak, by na 10-stopniowej skali wykręcić co najmniej 12? Mnie osobiście taka opcja kusi... Wielu powie, że skoro nie ma pewności, co będzie później, to po co próbować coś zmieniać?
Odpowiedź jest prosta – no właśnie po to. :)
fot. pixabay
Żyjemy życiem zaprogramowanym na całe dziesięciolecia – bo tyle, przykładowo, będzie trwać spłata kredytu, nieco krócej (choć nie zawsze) – wychowanie i odchowanie dziecka.
I decydując się na którąś z tych opcji - dalekosiężnych i nierzadko mocno podyktowanych mentalną kulturą, która od dziesięcioleci wpaja nam pewien imperatyw, o którym już wspominałam w którymś z wcześniejszych dywagacji - programujemy swoje życie na wiele lat.
Czy jest w tym coś złego? Nie. Absolutnie nie. Pod warunkiem, że to nasz własny wybór, a nie koncert życzeń otoczenia. Jak wygląda taka cudza playlista? Na przykład tak:
- Ożeniłbyś się.
- Kiedy wnuki?
- Schudnij, przyda ci się.
- Skończ prawo – po tym masz chociaż zawód.
- Stomia? Tylko nie to! Słyszałam, że... Na pewno dasz radę bez tego.
Jeśli i nam tak samo gra w duszy – to wszystko super. Idźmy w to jak w dym. Ale jeśli nie… Cóż, wtedy daleko nam do kowali własnego losu.
A często właśnie tak jest, że, nie wiedząc dlaczego, przestajemy wierzyć we własne siły, machamy ręką i robimy to, co „trzeba”. Wtedy i matka jest zadowolona, żona się nie czepia, a ojciec jest dumny.
fot. pixabay
O wiele łatwiej płynąć z prądem, drepcząc w dresach i przetartych, codziennych kapciach po placu, który już znamy, ale to tak, jakby ze wszystkich ciast świata jeść tylko ucieraną tanią babkę i popijać wodą. I choć uwielbiam smak babki i piekę ją z pamięci, to myślę, że od czasu do czasu warto też spróbować wypasionego piętrowego tortu z owocami i wznieść toast szampanem, mając na sobie fajną sukienkę i gustowne szpileczki.
Zmiany, mimo że w wielu powodują niepokój, są dobre. Nawet, jeśli nie zawsze jesteśmy z nich zadowoleni, to jednak zawsze hartują i uczą.
Jednak - przede wszystkim - zmiany to rozwój. Pomagają odkrywać własne możliwości, zwłaszcza te, o istnieniu których nie mieliśmy pojęcia. Pozwalają też usłyszeć własne marzenia i dostrzec własną wizję świata. A zdecydowanie dobrze jest wiedzieć, że ma się wybór, zanim włączy się na długie, długie lata cudzą playlistę i stanie się kowalem cudzego losu, i to – zupełnie „na czarno”.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
fot. pixabay
Napisz komentarz