zly-dzien (1).jpg

Zły dzień I ZŁY dzień. Warto je odróżniać.

  07-05-2025 przez Iza Janaczek

„Dzień dobry” mówimy sobie na powitanie z większym lub mniejszym przekonaniem. „Dzień dobry”, zwyczajowo słyszymy w odpowiedzi. I całe szczęście, że istnieją konwenanse, bo jakbyśmy sobie mieli prawdę mówić na powitanie, to w większości przypadków lepiej byłoby się z nikim po drodze nie spotykać.

A wszystko to przez złe dni.
Bo zdecydowanie je miewamy.
Po prawdzie nie tak to brzmieć powinno... Dlaczego? Ponieważ dobre dni zaledwie miewamy. Mamy z kolei - te gorsze lub całkiem do kitu. I to raczej zwyczajowo. Ze wskazaniem na zupełnie permanentnie.

zly-dzien (6).jpg
foto: pexels

Najgorsze, że nie da się tak do końca przewidzieć złego dnia.

Często pojawia się jak letnia burza i nadciąga i zasnuwa chmura w kolorze mopa prywatne niebo na długi, za długi czas. Zły dzień zaczyna się sam. Bez ostrzeżenia. Bez żadnego „jutro nie wstawaj zbyt wcześnie, bo nie ma sensu. Będzie dym”. To najczęściej sekwencja małych wkurzających zdarzeń. Coś jak – zajęta łazienka z samego rana, potem poszukiwanie ładowarki, choć wiesz, że wkładałaś ją do torebki, spóźniony autobus, w nim tłok taki, że ktoś stanął Ci na nowe białe adidasy, przypomnienie, że zalegasz z odpowiedzią na ważny mail, na który nie masz sił i ochoty odpowiadać, ze szkoły telefon, że syn źle się czuje i trzeba go odebrać, a Ty dziś nie masz szans wyjść nawet o czasie, a co dopiero wcześniej więc musisz organizować teściową, a dobrze wiesz, czym skończy się taka akcja.
Na dokładkę czujesz, że nadciąga migrena, a nie ma nawet południa. I zanim się obejrzysz, jesteś w środku czegoś, co nie ma żadnego konkretnego początku, a już na pewno nie ma planu awaryjnego i wizji końca.

zly-dzien (5).jpg
foto pexels

I teraz pytanie: co z tym zrobić?

Otóż... nic. Nic. Po prostu.
Owszem, można naostrzyć dzidę, nastawić się na tony syczące i czekać, aż ktoś się nawinie.
Tylko... Po co?


Złe dni mają to do siebie, że się po prostu zdarzają. A im więcej się przywiązuje wagi do tego, by z nimi walczyć, tym dłużej trwają. Najlepiej więc pozwolić takiej sekwencji spraw marnych i dołujących po prostu się zakończyć. Czasami nie ma czego naprawiać, ładowarki do telefonu się gubią, dzieci chorują, teściowe syczą, a w pracy bywa dziki gon… To proza życia. Tu nie ma co naprawiać, lepiej więc przeczekać kryzys nie angażując w temat zbyt wiele energii.

zly-dzien (2).jpgfoto pexels

Ktoś powie: ale jak to? Ktoś inny: tak nie wypada. Jeszcze ktoś: wystarczy ogarniać…
Ja powiem: ok, działaj. Ja popatrzę…

Żyjemy w czasach „ogarnięcia”. Wystarczy wejść na social media, żeby zobaczyć, jak bardzo. Tam wszyscy coś robią. Rozwijają. Budują. Poprawiają. Trenują i odnajdują. Zgodnie z tymi trendami, nawet jak komuś się wali świat na głowę, tylko jednego dnia lub w ogóle, to należy o tym mówić z wdzięcznością i pokorą. Że to: „nauka i rozwój”, a nie "ból i bezsilność", które miną, bez względu na to, czy doniesie się o tym światu, czy nie.

zly-dzien (8).jpgfoto: pexels

I myślę sobie, że warto dostosowywać kaliber ładunku emocjonalnego, który poświęcamy złemu dniu, do wielkości i rodzaju problemu. Dlaczego? Z prostego powodu.
Ponieważ w zależności od szerokości własnego spektrum i nomen, omen - pokory, różne bywają końce świata, tragedie i dramaty.
Dla jednych "dramatem" będzie brak fancy muffinek w ulubionej fancy kawiarni, opóźnienie lotu i konieczność spędzenia na lotnisku 2 godzin więcej (widziałam i słyszałam nie raz osobiście — serio dramat!), czy wspomniane zgubienie ładowarki i apokalipsa w pracy, podczas gdy dla innych, będzie to fakt, że tego związku nie da się już poskładać, matura znów za rok, b zjadł stres (żegnaj ułożona już w szczegółach przyszłości), lub to, że bez stomii się nie uda… 

Taaak... 

Można mieć zły dzień i można mieć ZŁY dzień.

Niektóre zdecydowanie trzeba wziąć na klatę, inne lepiej po prostu przeczekać. Tak jest i godniej i szybciej. 

Z tego powodu czasami warto schować dzidę, wrócić do domu, zapakować się do łóżka i zwyczajnie odpocząć. Z kawą, książką lub muzyką, licząc na lepsze rozdanie kolejnego dnia i ciesząc się, że to jednak tylko zgubiona ładowarka i brak muffinek.

Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)

zly-dzien (3).jpg

Napisz komentarz
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Napisz odpowiedź
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na