30 Maj 2025
30-05-2025 przez Iza Janaczek
My ludzie XXI wieku jesteśmy permanentnie wkurzeni. Nierzadko kładziemy się wkurzeni, i wkurzeni wstajemy. A nawet jeśli uda się nam wejść w wieczór, choć z neutralnym nastawieniem, to rano wystarczy iskra, by w człowieku wzbudzić buzującą pod skórą całodobową złość.
Wkurzamy się na wszystko. Dosłownie.
Na kobietę w seicento, która blokuje pas,
na pogodę, że ładna i nie chce się pracować,
że brzydka, a do pracy iść trzeba, czy zadymka, mróz czy halny,
że kawa w automacie się skończyła,
że jest, ale niedobra.
Wkurzamy się na kolejkę w sklepie,
na korki w Zakopanem,
na urlop, że w Dąbkach, a nie na Korfu,
na psa, że nie chce sikać na gwizdek, a jak wrócicie do domu – to nagle czuje, że musi.
Wreszcie wkurzamy się na siebie, że choć wiemy, że to bez sensu, nie umiemy przestać.
foto pexels
W ogóle zaobserwowałam, że ta codzienna egzystencja w poczuciu zdenerwowania stała się niejako sposobem na życie, manierą, stylem, hmmm - jego filozofią? Jakby sprawy nie nazywać, weszła nam tak w nawyk, że doczekała się swojej własnej nazwy, która, by mogła lepiej oddawać rzeczywistość – jest oczywiście wulgaryzmem.
Bo dziś nie wystarczy, że człowiek jest wkurzony. Dziś powiedzieć: „wkurzony”, – to jakby nic nie powiedzieć. Ten święty, permanentny gniew, który nas, ludzi XXI wieku, spala i dławi, to „totalne wku**ienie”, a nie jakieś tam „wkurzenie”…
foto pexels
Skąd w nas tyle ekspresji, skoro na co dzień odczuwamy głębokie zmęczenie? Może z tego, że cała życiowa para poszła w gwizdek. Co to oznacza w praktyce? To, że nerwy spalają życiową energię, a niska życiowa energia frustruje i budzi nerwy.
I przyznam, że łapiąc się na tym mechanizmie u siebie (bo trudno udawać, że człowieka nie dotyczy, skoro, jasko się rzeko, to już prawie filozofia życia) zastanawiam się czasem, skąd w naszej codzienności wziął się ten wyjątkowo nieudany, ale zaskakująco dobrze funkcjonujący samopchaj?.
foto pexels
Czy wystarczy zwalić wszystko na znak czasów? Na tempo życia, technologię - zwłaszcza smartfony? Kusi, ale bądźmy sprawiedliwi. To przecież tylko rzeczy i zjawiska - tworzone i kreowane nie - przez nie same, a przez nas...
Jaki wniosek płynie z tej krótkiej analizy? Zdecydowanie żyjemy w czasach, gdy trudniej o dobre nawyki. Ale, halo, to nie czasy podkręciły nam śrubę – to my sami. Jak? Tworząc nierealne kanony piękna i wzorzec idealnej matki, rozpowszechniając filozofię, że kariera to cel, a nie droga do celu. I wierząc, że cel ten uświęca środki, więc można przesuwać granice wytrzymałości własnego organizmu, do czasu zrealizowania wszystkich punktów z życiowej listy samorozwoju.
foto pexels
Zmęczeni, przebodźcowani, rozczarowani, wkurzeni… Oto my wieczorem, oto my kolejnego dnia. I tak aż do weekendu, podczas którego nie da się odpocząć, bo jak zrobić remont generalny mentalu w dwa dni? Ciągniemy więc na tym wku**iu do urlopu, podczas którego też nie da się odpocząć. Dlaczego? Ponieważ nienauczeni robić pauzy przez weekend - podczas urlopu nie mamy pojęcia, jak się do tego zabrać. Wkurzamy się zatem, że nikt nas nie rozumie. Bo, co uczciwie trzeba stwierdzić, w tym naszym permanentnym wkurzeniu kryje się coś jeszcze – niewypowiedziane oczekiwanie zadośćuczynienia życzeniu. To trochę coś jak: „domyśl się”, tylko kierowane do całego świata, a nie jednej konkretnej osoby. Tymczasem świat, wkurzony jak my, odpowiada ogniem. Bo w tym temacie to nie tak, że ludzie o podobnych zainteresowaniach się przyciągają. Tu działa to odwrotnie
.foto pexels
Może wobec tego warto coś zmienić? No przecież ileż można w opozycji nawet do samej siebie? Legenda głosi, że jeśli przyjmie się, że kierowcy w małych wozach jeżdżą hmmm, ostrożniej, a w tych sportowych zdecydowanie mniej, czym tez denerwują, jeśli przeboleje się, że kawa z automatu nigdy nie będzie smakować jak ta parzona na specjalne życzenie, i jeśli odpuścimy psu (c'mon, czy Ty sikasz na gwizdek?) – to okaże się, że damy radę bez codziennego wkur**a. I co najważniejsze, że niebo nie runie od tego nikomu na głowę.
Polecam! Oj, już nie bądźcie tacy podejrzliwi… Nic niesprawdzonego bym Wam tu, Kochani, nie wciskała. Spróbowałam i wiem. Da się tak żyć i nawet jest fajnie.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
foto pexels
Napisz komentarz