tradycja (2).jpg

Magia świąt - luksus tylko dla wybranych?

  20-12-2024 przez Iza Janaczek

Jeszcze tylko wypastować podłogę, powiesić świeżo wyprane firanki, ozdobić sernik, zetrzeć kurz, dokończyć sałatkę i już, może nadejść 24 grudnia. Co prawda przy skali obowiązków i tak wiele z nas zastanie on przy serniku albo sałatce, ale co tam. Ważne, że wszystko będzie gotowe i na czas. Wszystko, prócz nastroju, bo przy presji czasu pryska jak choinkowa bańka przy gwałtownym zetknięciu się z podłogą.

Ale co tam, święta to w końcu tradycja. Damy radę. To tylko jeden wieczór.

Niby tak... ale to akurat ten jeden wieczór, który powinien być wyjątkowy, a nie wyjątkowo przygnębiający... 

tradycja (10).jpg
foto pixabay

Co roku widzimy w sieci te same memy, internetowe przestrogi i śmieszki. Coś w stylu: „jeszcze tylko wigilijna awantura i magia świąt odhaczona”. Niby żarciki, ale jakby spojrzeć głębiej, ma on drugie dno, bo przecież te żarciki skądś się wzięły…

Zatem, czy ten jeden wieczór wart jest łez rozczarowania, poczucia niezrozumienia i bezbrzeżnej samotności?
Oczywiście, że nie. Tylko mało kto na to zwraca uwagę. I mało kto poświęca tej myśli, choć chwilę produktywnej refleksji. A przecież można inaczej. W bardziej cywilizowany sposób. Doceniając trud włożony w przygotowanie wigilijnej kolacji bądź nawet współuczestnicząc w jej przygotowaniach. Legenda głosi, że jeszcze nikomu od tego niebo nie runęło na głowę. Jednak, zamiast współpracy lub dobrego słowa, wielu tylko korzysta z efektu pracy swoich żon, matek, synowych i córek, niczym z należnej sobie oferty all inclusive.

Rzecz jasna - zgodnie z tradycją, 

tradycja (4).jpg
foto pixabay

Co ciekawe, pewnego rodzaju brak refleksji nad tym rok rocznie powtarzanym przecież wydarzeniem dotyczy nie tylko tych, których nie stać na wdzięczność i szacunek dla nazwijmy to – gospodarza, a raczej gospodyni wieczoru, która stanęła na rzęsach (być może nawet nieumalowanych z powodu braku czasu), by ten wieczór był smaczny i syty w magię, ale też tych, którzy co rok godzą się na to, by  ten wyjątkowy dzień właśnie tak się dla nich samych skończył.

Co smutne, często za mało chwalebny efekt tej cokolwiek gorzkiej „magii” odpowiadają matki i teściowe niepotrafiące z szacunkiem i godnością podejść do faktu, że tym razem nie są gospodyniami wieczoru a jedynie i aż – gośćmi.

tradycja (12).jpg
foto pixabay

Wigilia staje się dla wielu kobiet tym, czym prawie każdy „mecz o wszystko” reprezentacji naszego kraju, czyli: jeszcze łomot od drużyny przeciwnej, rozczarowanie kibiców objawiające się gorzkim: „Polacy, nic się nie stało” i – wakacje.

Wiemy, że w przypadku naszych dokonań w piłce nożnej, nie zawsze było tak źle, a jak było z Wigilią? Mogę mówić tylko za siebie.

Moje dawne wigilie, jeszcze te dziecięce, pełne były dobrej energii. Wibrowała ona i drgała, wprawiając w prawie niewidoczny ruch, wiszące na choince szklane kule, grzybki i sople lodu.
Pachniała piernikiem i kompotem z suszonych owoców. Nade wszystko jednak była miękka, ciepła i dobra, jak plasterek, jak kocyk i jak czuły uśmiech moich dziadków.
Dorastałam, a Oni się starzeli. W końcu przyszedł czas, że to, w czym tylko uczestniczyłam, pomagając w przygotowaniach, w końcu stało się tylko moim udziałem. Gdy Dziadkowie zostali już tylko czułym wspomnieniem, przejęłam ich rolę podtrzymywania nie tyle magii, co tej wyjątkowej, ciepłej, dobrej energii.

Do dziś lubię nazywać ją „tradycją”. Bo tym dla mnie jest to słowo. Podtrzymaniem pamięci po tych, dzięki którym ten wieczór nadal może być wyjątkowy.

tradycja (7).jpg
foto pixabay

Nie uprawiam z kolei tradycji krytykowania zbyt łagodnej sałatki (choć rzeczywiście wolę bardziej wyrazistą). Cieszę się, że ktoś zechciał mi pomóc i ją przygotował. Nie wytykam też nie startych kurzów na parapecie czy niewytrzymującej trendów choinki.
Jakie to ma znaczenie w obliczu tego, że znów mam wszystkich ważnych dla mnie ludzi w zasięgu ramion?

Jednocześnie nie godzę się na takie zachowanie w stosunku do mnie samej, czy moich bliskich. Ta „tradycja” jest mi zupełnie obca. Tak jak i zaciskanie zębów, by ten wyjątkowy wieczór „jakoś przeżyć” i się przy okazji nie rozpłakać z żalu i zmęczenia.
I właśnie dlatego, z pełną świadomością nie zapraszam do wspólnego stołu ludzi, którzy gaszą mi światło i nie ulegam presji, by siadać przy ich stołach.

Myślę, że właśnie temu wciąż cieszą mnie święta, bez względu na to, gdzie i w jaki sposób je spędzam.


Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)

tradycja (6).jpg
foto pixabay

Napisz komentarz
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Napisz odpowiedź
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na