15 Listopad 2024
24-10-2023 przez Iza Janaczek
Z nastaniem jesiennych chłodów i ciemności zaczynam się rozglądać za światłem. Zwłaszcza tym w głowie.
Potrzebuję go, żeby lepiej widzieć. Myśli, drogę i cel.
Nie jest łatwo, bo jesień to nie pomieszczenie z włącznikiem światła. To przestrzeń, w której nie widać granic. To upływający czas, w którym nie ma deadline'u, bo on też zmierza w nieskończoność zataczając coraz większe, nie mające granic, okręgi... Tu nie ma prztyczka, który, po naciśnięciu, zaleje mój świat światłem.
To zła wiadomość.
Zwłaszcza, gdy człowiek jakoś tak przyzwyczajony, że dziś jest wszystko dostępne. I to 24h/doba
Czujnik wewnętrznych baterii miga na czerwono pokazując komunikat: low battery... Czuję, że jesienne spowolnienie nieubłaganie przechodzi w ciche wygaszenie. A to przecież dopiero październik. By się absolutnie nie zapaść w mgłę - włączam tryb autopilota i - czekam na cud.
Pewnie jak większość z nas. I pewnie, tak samo jak większość, z mniejszym lub większym przekonaniem, usiłuję utrzymywać głowę na powierzchni, choć wszędzie wokół coraz szybciej zapada zmrok zakrywający złocisty, szeleszczacy dywan - umowne poczucie gruntu pod nogami.
z cyklu - jesień stomika da się lubić :)
Jesień w swojej drugiej odsłonie nie jest już tak łaskawa i towarzyska. Coraz bardziej łyse drzewa targane wiatrem i skąpane w zimnym deszczu nie są ofertą spacerową. Jesieni 2.0 to jesień wymagająca.
Jesień, która mówi – "musicie zrozumieć".
Brzmi to jakoś znajomo. Jak nielubiana mantra, którą słyszymy tam, gdzie bardziej pasuje zwykłe, ludzkie zrozumienie i słowo: "przepraszam"...
- musicie zrozumieć, mówi nauczyciel matematyki, dając dzieciakom kolejny zestaw zadań na weekend. Choć ten czas miał być czasem wolnym. Po to, by odpoczęła im głowa
- musi pani zrozumieć – to o lekarzu, który ma zły dzień i naskoczył na ciebie, a teraz tymi słowy tłumaczy go pielęgniarka
- musicie państwo zrozumieć, wojna, inflacja, pandemia – mówią gadające głowy przy mikrofonach, znów wieszcząc hiobowe wieści
- musisz zrozumieć - mówi ojciec, który obwieszcza dziecku, że wraz z mamą zmieniają mu świat, bo się rozstają
Tak, jesień zdecydowanie nasłuchała się, jak to mówią ludzie i teraz robi nam to samo.
Musimy zrozumieć, że dobre już było i teraz trzeba się przygotować na deszcz, mgłę i przenikliwe zimno, w którym marzną nawet najcieplejsze myśli i wspomnienia.
Trzeba jednak przyznać Pani Jesieni, że w jej "musicie zrozumieć" – nie ma bezrefleksyjnego egoizmu, okrucieństwa i zrozumienia na poziomie temperatury w igloo. Jesień w swoim "musicie zrozumieć", tak naprawdę, wyraża pewną bezradność z powodu roli, jaką jej przydzielono. A to rola prawdziwej femme fatale. Jesień jest więc piękna, wspaniała, czarująca, tajemnicza i jednocześnie podstępna i bezwzględna.
Na początku uważałam, że to pora roku, która jest ponurym żartem natury... Z biegiem czasu, gdy sam człowiek czasami czuje się podobnie, zaczęłam zmieniać pogląd na jej temat. Rozpatrując go, jak życie - pod kątem wzlotów i upadów, dobrych i złych zdarzeń, ciepłych i chłodnych gestów.
I doszłam do wniosku, że nie trzeba od razu w skrajność i bezwarunkowe uwielbienie. Wystarczy zrozumieć, wtedy, jakoś łatwiej zaakceptować.
Czy to proste do osiągnięcia? Nie. Zwłaszcza, że to praca na żywym organizmie.
Czy warto próbować? Tak. Bo to rozwija, hartuje i ubogaca.
I nie chodzi mi tylko o jesień. Niezrozumienie powoduje lęk.
Boimy się wejść po zmroku do ciemnego lasu, bo nie wiadomo, co tam nas spotka.
Boimy się też egzaminu z fizyki, bo nie wiemy, jakie będą pytania.
Obawiamy się wyjazdu za granicę, bo przecież język nie do końca doszlifowany i człowieka okradną już na lotnisku
Obawiamy się też pająków, bo nie gadamy w tym samym języku i nie wiemy czy one mają przyjazne zamiary i przyszły popatrzeć jak się urządziliśmy, czy nie do końca,
Myszek, też się boimy, bo takie jakieś fuj, prawie jak szczury z Dżumy Camusa. Choć te rasowe białe hodowlane to już lepsze gatunkowo więc nie brzydzą tak bardzo.
Tego, co przyniesie wyjazd na Florydę albo do Ciechocinka, też się obawiamy.
I stomików... Jakby byli obcymi, którzy nagle, pod wpływem słońca, deszczu lub wiatru, odpalą się i zaczną zjadać przechodniów :)
To oczywiście ponury żarcik, niemniej – czytając i słysząc o przykładach odrzucenia stomików z powodu stomii, zaczynam się zastanawiać, czy aby tak całkiem do końca.
z cyklu - stomik może. Prawda, ze nie taki "Kot" straszny, jak go malują? ;)
Czy strach ma wpływ na brak światła jesienią?
Tego w głowie, zdecydowanie. Tak jak obawiamy się pająków, myszek i stomików, obawiamy się też tego, że mogłoby się coś w naszym życiu zmienić.
Tak, wiem, że chcemy, że nam zależy, że to krzywdząca teza...
Pewnie, że chcemy, absolutnie w to wierzę..
Jednak... Kiedy czas na konkretyzację pomysłu – czyli przejście z teorii do działania, okazuje się, że przecież fabryczne ustawienia, na których jedziemy już któryś rok z rzędu, doskonale się sprawdzają. Owszem, nie cieszą już. Raczej nużą i ledwo co widać dookoła, bo bateria coraz słabsza w tej systemowej lampce, ale – to właśnie tę stronę mostu znamy. Nawet jak wyłączą prąd jakoś się tu odnajdujemy.
I choć te fabryczne ustawienia są jak za małe buty, które ocierają piętki, to nadal je nosimy, bo nie przemakają no i drogie były. Żal tak wyrzucić, jak już człowiek tyle włożył kasy i wysiłku w to, by jakoś wyglądać.
No właśnie, bo co ludzie powiedzą, gdy my nagle zamiast w porządnych mokasynach wystąpimy w mentalnych sandałach?
Na szczęście moda lubi wracać. Ja czekam z utęsknieniem na powrót sandałów. Może więcej osób odważy się na krok w kierunku bardziej pasującego i wygodnego obuwia? I może to będą półbuty, jeśli ktoś preferuje? One też potrafią być wygodne - jak sandały, pod warunkiem, że będą leżeć jak ulał.
Wszak w takim szytym na miarę obuwiu, zdecydowanie łatwiej pokonać bezkres jesieni.
Dzień dobry, dobrzy Ludzie :)
Napisz komentarz