15 Listopad 2024
05-04-2023 przez Iza Janaczek
Jestem z pokolenia, które pamięta, że kiedy tylko owoce te rzucano do sklepów, to wzięcie miały jak, równie egzotyczna, kawa. O tym, że będą dostępne w sklepach, informowano w głównych niusach.
Do Polski w latach 80-tych trafiały głównie te z Kuby. I to nic, że kubańskie cytrusy były kwaśne i włókniste, ważne, że naród na święta dostał dobro luksusowe, bo z dalekiej zagranicy.
Zdobycie tego ratytasu wymagało poświęceń toteż, by kupić raptem parę sztuk, stało się w długich kolejkach. W sumie, w tamtych czasach, stało się za wszystkim. Stanie w kolejkach było tak naturalne jak dzisiejszy parawaning nad Bałtykiem, O tym, jak bardzo był to powszechny proceder może świadczyć fakt, że osoba stojąca w kolejce miała nazwę. Był to stacz kolejkowy.
Pomarańcze, bo o nich mowa, do sklepów rzucane były najczęściej na święta. Takie dobro totalnie luksusowe. I wcale nie temu, że te pomarańcze to takie luksusowe same w sobie były. Śmiem przypuszczać, że w Brazylii, Indiach czy Meksyku to rosły totalnie nieluksusowo w każdym niekoniecznie prestiżowym sadzie czy też ogródku.
Cóż, jakie czasy, takie i znamiona luksusu. Cieszyliśmy się wtedy i z takiej możliwości. Więc, kiedy się już to cytrusowe złoto wywalczyło, to nie tak, że na sok, a reszta do śmieci. W czasach słusznie minionych miąższ miał wielką wartość. Drogie i trudno zdobyczne pomarańcze zjadaliśmy w całości. Oczywiście z wyjątkiem wspaniałej pomarańczowej skórki, choć tu mówić mogę tylko za siebie :) Skórka ta, co prawda gorzka i z gruntu niejadalna, i tak budziła zarówno naszą nieutuloną tęsknotę za innym, lepszym światem ale też i podziw. Totalnie bowiem bezinteresownie swym jaskrawym, żywotnym kolorem urągała PRL-owskiej szarzyźnie. Polacy kochali ją pewnie także za to.
Na szczęście dla nas, czasy się zmieniły. Dziś pomarańcza to coś, co kojarzy się z codziennym dbaniem o zdrowie. Wyciskany świeży sok z tych owoców spowszedniał nam jak herbata czy woda. Szklankę świeżego soku można wypić w bardzo wielu punktach z dobrym jedzeniem lub budkach z napojami. Genialnie wchodzi też do domowych śniadań i smoothie :)
Pomarańcze zwana także "złotym jabłkiem" kojarzona jest ze słońcem, a za jego sprawą z witalnością i życiodajną energią. Jest doskonałym źródłem witaminy C.
Jedna pomarańcza pokrywa dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę.
Ma wspaniały, smak, zapach i pakiet, doskonałych dla zdrowia, substancji. Pomarańcza to także witaminy A, B, B12 i p, oraz sole mineralne i peptyny, tak ważne dla prawidłowej pracy jelit.
Gasi pragnienie i ładuje organizm doskonałymi składnikami a jednocześnie jest w stanie działać na jego szkodę. Kiedy? Kiedy stan naszego organizmu wymaga wpisanie tego wspaniałego owocu na listę produktów zakazanych.
Dietetycy wymieniają pomarańcze jako jeden z pięciu owoców, które powinno się spożywać codziennie. Pozwalają zachować odporność, poprawiają nastrój i pozytywnie wpływają na układ nerwowy.
My ludzie z reguły czujemy się piękni, kiedy czujemy się zdrowi, silni i pełni energii. To inne piękno niż to generowane chociażby instagramowymi filtrami. Piękno wewnętrzne to siła i energia. A tego przecież się nie da i "dowyglądać" żadnym filtrem. Siła i moc płynąca z własnego wnętrza sprawia, że inaczej patrzymy na wiele spraw i tematów. Rzeczy, które dla ludzi chorych są totalnym Everestem dla ludzi w pełni sił zaledwie pagórkiem. Jak wiele możemy sobie pomóc zdrową, dobrą dieta, ruchem na świeżym powietrzu i nieprzerwanym, mocnym snu dowiadujemy się często, gdy zostaje nam to odebrane, bądź, gdy sami pozwolimy sobie to odebrać. Brak wypoczynku i zdrowej optyki powoduje, że tracimy z oczu najwierniejszego przyjaciela. Własny organizm.
I tu pojawia się paradoks. To, co z reguły pomaga i stawia na nogi, niektórych z tych nóg zwala.
Surowe owoce i warzywa, przy wielu chorobach, np. chorobach jelit to coś, czego bezwzględnie należy unikać. Jest to bardzo trudne, zwłaszcza gdy uwielbia się wszelkie soki, smoothie i owocowe sałatki
Najważniejsze, to nie dopuścić do stanu, w którym trzeba eliminować, redukować i żałować straconych na takiej diecie lat… A co, jeśli się już stało?
Czasami, dostajemy od losu klucz do właściwych drzwi. Czasami dostajemy tylko wytrych. Wszystko zależy od okoliczności i dramaturgii sytuacji. W takich chwilach nie ma się co zastanawiać nad narzędziem. Bez względu na to, który "otwieracz" znajdzie się w naszych rękach – wykorzystajmy go. Lepszej szansy możemy nie dostać.
Owszem, nikt nas nie zmusi, do tego, by użyć otwieracza, skoro tę stronę drzwi już znamy. Choć oczywiście rzuca się w oczy, że nie jest ona już tak świeża i ładna jak kiedyś. Widać też gołym okiem, że drewno choruje, bo zaatakował je grzyb lub kornik. Co ciekawe, nie wiedzieć kiedy, na drzwiach pojawiła się również żelazna krata, pordzewiała i dość sfatygowana, ale wciąż spełniająca swoją funkcję. Mimo tego wszystkiego, to nadal znajoma strona drzwi i przez to, w jakimś sensie bezpieczna.
Wielu z nas, w takiej sytuacji, schowa klucz do kieszeni i zostanie w tym samym miejscu, nawet nie próbując dotknąć klamki. To jest oczywiście jakaś opcja. Wtedy jednak nigdy nie dowiemy się, co czeka na nas za drzwiami z wmontowaną kratą. Może są tam kolejne problemy, a może, może ich rozwiązanie i prawdziwe życie, które ma kolor jasnego nieba i smak pomarańczy?
Dzień dobry, dobrzy Ludzie. Lubicie pomarańcze? :)
Napisz komentarz