Opowieść świąteczna o jajkach, miłości, szansach i tym, że życie jest za krótkie, by je odkładać na później.

Opowieść świąteczna o jajkach, miłości, szansach i tym, że życie jest za krótkie, by je odkładać na później.

  08-04-2023 przez Iza Janaczek

Wszystko zaczęło się w warzywniaku. To tam się poznały. Zostały włożone do jednej wytłoczki.

Jajek i Jaja :)

On, okazały w rozmiarze: solidne L, Ona - kształtne modelowe M. Aż dziw, że sprzedawca umieścił ich w jednej wytłoczce. To nie mógł być przypadek. To było przeznaczenie!

Życie jajek jest kruche i krótkie. Od człowieczego różni je tylko to, że słowo "krótkie" ma ciut inną perspektywę. Choć, niestety, nie zawsze. Kruchość natomiast w obu przypadkach pozostaje ta sama.

Jajek i Jaja mieli świadomość, że ich czas jest zarówno kruchy jak i krótki. Instynktownie czuli, że należy łapać każdą chwilę, by w pełni czuć, być, chłonąć i żyć... Póki jest taka okazja, szansa i możliwość.

Żyć pełnią życia to prawdziwy przywilej. I dostawszy taką możliwość chcieli wykorzystać ją najlepiej jak się da. Wszak szansa, by żyć naprawdę, zdarza się raz w życiu.

Choć w wytłoczce było jeszcze 28 innych jaj, Jajek i Jaja odnaleźli się niemal natychmiast. Połączyło ich wszystko. Głód życia, ciekawość świata, chęć odkrywania wszystkiego wspólnie i wreszcie - miłość.

Bo w sumie, gdzie jest napisane, że miłość to tylko ludzka przypadłość? Może jajka mają podobnie? Może żyją sekretnym życiem jajek, którego my, istoty nadrzędne zrozumieć nie możemy, bo nie zdołaliśmy tego zaobserwować, zajęci własnymi sprawami.

Jajek był silny od zawsze. Pochodził od tak zwanej szczęśliwej kurki, gdacząco-grzebiącej. Takiej, co to drepcze swobodnie cały dzień po ogródku miłych gospodarzy na spokojnej wsi. W kurniku, było kilkanaście kurek. Lisów żadnych, bo wieś to cywilizowana i daleko od lasu. Sielsko i spokojnie.
Z rodzinnego kurnika trafił Jajek na ryneczek, a stamtąd do małego przytulnego warzywniaka.

Jaja miała mniej szczęścia. Nie znała swojej kurki. Wie tylko, że to była ferma. Duża i nieprzytulna. Ludzie nie mieli większego pojęcia o tym, co się tam działo, ale starsze kury gdakały, że jest im tam źle, że czują się uwięzione w takim nie-byciu i są nieszczęśliwe, bo całe ich życie polega na pracy dla innych. Bez wytchnienia.

Może dlatego też, Jaja była delikatniejsza i słabsza. Pochodziła z fermy, od kurki klatkowej. Takiej, co to nie ma dostępu do słońca i świeżej wiosennej trawki. A wiadomo przecież, że te atrybuty to podstawa zdrowego, dobrego jajka.

Jajek, jajo wiejskie od kury wolnej, od razu zauważył, że jego przyjaciółka jest delikatniejsza i bardziej podatna na wszelkie zmiany. Delikatnością przypominała trochę inne jaja, które przyjechały do warzywniaka z podobnego miejsca.

Szybko zauważył swoją przewagę. To oczywiście był przypadek. Nie miał przecież wpływu na to, gdzie przyszedł na świat. Przecież też mógł mieć trudniejszy dostęp do światła i dobrych składników. Wtedy byłoby mu tak samo trudno jak tym, którzy na starcie nie mieli tyle szczęścia. Jemu się udało. Po prostu. Żadnej w tym własnej zasługi Jajka. Los zadecydował. On okazał się szczęściarzem. W takiej sytuacji mógłby czuć się lepszy od innych, ale Jajek nie był taki.

- Jak dobrze, że to nie świat ludzi, myślał Jajek. - My jajka czujemy, że tak się po prostu nie robi.
- Wiemy to, do czego ludzie dochodzą latami, a czasami wcale. Nie należy oceniać negatywnie tych, którzy, dostali od losu gorsze karty i grają jak umieją, często z prawie straconej pozycji. To niesprawiedliwe i niegodne. Po prostu.

Jajek postanowił więc zrobić użytek z tego, że radził sobie lepiej i był silniejszy. Pomagał i wspierał, zwłaszcza Jaję. Tam, gdzie on dawał radę z łatwością, ona niedomagała. Była krucha i delikatna. Płakała nad każdą rozbitą skorupką, bojąc się, że jak nie będzie uważać to skończy podobnie. Zapomniana i rozbita na drobne kawałki. Dosłownie i w przenośni.


Mijały godziny, bo w życiu jajek godziny są jak ludzkie lata. Patrząc na Jajka, Jaja nabierała pewności, że każdy stworzony jest do czynów dużych a nawet wielkich. Wszystko zależy od chęci i możliwości. Podobnie jest w ludzkim świecie, Alek, silny i zdrowy młody człowiek, regularnie oddaje krew potrzebującym. On wie, że to życie w kroplach, wtłaczane powolutku w anonimowe żyły uratowało już wiele istnień.
Podobnie jak dobre słowo, czuły uśmiech i niewyczerpane pokłady cierpliwego słuchania, które cechują Kingę, wyleczoną anorektyczkę, zbyt kruchą i słabą na oddawanie krwi.

W świecie jajek wygląda to bardzo podobnie. Pewnego dnia do warzywniaka przyszła pewna Zatroskana Mama. Szukała zdrowych produktów dla swojego chorego Synka. Był po operacji. Słabiutki, ale pełen nadziei, że teraz będzie już tylko lepiej. Lekarz zalecił jeść to, co smakuje i syci, zwłaszcza pożywne zupy z warzyw i jajka. A jajka są przecież zdrowe i pożywne. Przyda się chłopcu taki zastrzyk witamin i żelaza.

Jajek i Jaja trafili więc do domu pełnego wzajemnej troski i miłości. Mieli misję - pomóc ciężko choremu dziecku. Jajek wiedział, że to odpowiedni czas, by jeszcze raz, pomóc innym. Ostatni, ale jakże istotny.
Jaja myślała podobnie. To był przeddzień świąt Wielkanocnych. Troskliwa Mama uznała, że Chłopcu przyda się trochę rozrywki. Spojrzała na jajka w małej wytłoczce. Wybrała dwa – jedno dorodne w rozmiarze L i drugie, ciut mniejsze - drobne i delikatne. Nie chcąc uszkodzić ładnych, zdrowych skorupek, lekko nadtłukła górę i dół jajeczek, wydmuchując wnętrze na patelnię.

Idealnie owalne skorupki po umyciu pozostawiła do wyschnięcia, by potem, dać je synkowi do udekorowania. Wszak jutro Wielka Sobota! Czas malować pisanki ;)

Chłopiec z zapałem zabrał się do pracy. - Mamo, te wydmuszki wyglądają jak ludzie – zawołał odkrywczo. Mama uśmiechnęła się czule do swojego dzielnego 8-latka. - Skoro tak, to należy im domalować uśmiechy – zaproponowała.

I tak się też stało. Jajek i Jaja nie odeszły. Zmieniły tylko miejsce pobytu. Zaraz po poświęceniu koszyczka zostały coroczną świąteczną dekoracją. Mama Chłopca okazała się osobą wrażliwą i ceniącą symbole. A te dwa konkretne jajka, teraz już - uśmiechnięte wydmuszki, zawsze już będą się jej kojarzyć z pierwszym normalnym od lat posiłkiem jej małego Synka.


Czy jest jakiś morał z tej opowiastki?

Środowisko ma znaczenie, ale nie tak wielkie, jak druga - dobra dusza obok. To ona wspiera, podnosi na duchu i fizycznie pomaga, gdy trzeba. Gdy trzeba, także inspiruje do czynów dużych, a czasami nawet wielkich.
Bo każdy, naprawdę każdy jest do nich stworzony, tylko nie każdy tę moc w sobie odkrywa. Dla jednych tą super-mocą będzie oddanie krwi, dla innych czas poświęcony drugiej osobie, a dla jeszcze innych - jak pokazuje historia Jajka i Jaji, będzie to absolutnie wszystko.

Nie warto więc szukać ograniczeń. Warto szukać możliwości wyrwania się z zaklętego kręgu niemocy.
Nie trwońmy Darów, jakie dostaliśmy od losu. To, że są bonusowe i że dostaliśmy je za darmo nie oznacza, że nie mają wartości. Mają. Często ogromną. Dlatego trzeba je dobrze spożytkować lub nawet podzielić się nimi z innymi.
Czasami to trudne. Czasami wręcz niemożliwe, by Dary te znaleźć właśnie w sobie. Dlatego warto szukać ich w sercach i oczach innych i co ważne – nie wstydzić się tego, że się tego cudzego ciepła i dobra tak bardzo czasami potrzebuje.

Dobro i życzliwość, pasja i często także miłość, to ziarna, które kiełkują nawet w najbardziej nieurodzajnej glebie. Choć mikro i makroelementy nie przyjmują się, choć wszystko ucieka i się nie wchłania, to metafizyczne duchowe ziarno zapuszcza korzenie i wzmacnia do tej wielkiej, najprawdziwszej walki o wszystko.

*Opowieść o Jajku i Jaji to opowieść ciut metafizyczna, baśniowa i symboliczna.

Podobieństwo do osób, miejsc i zdarzeń jest absolutnie przypadkowe, dlatego, drogi Czytelniku, smażąc sobie jajecznicę, czy wcinając kanapkę z rzeżuszką i plasterkami jajka w majonezie, nie czuj wyrzutów sumienia. To, co tu przeczytałeś to ciut przewrotne i ciut symboliczne spojrzenie na sprawy, które wszyscy znamy, a jajka, to tylko wdzięczna metafora :)
Taki mały przykład na to, że choć rzeczy dzieją się przypadkiem, i tak naprawdę czasami nie mają prawa się zdarzyć, to jednak bum!
I są!

Dzień dobry, dobrzy Ludzie!

Napisz komentarz
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Napisz odpowiedź
Imie:*
Komentarz: *

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Fundacja STOMAlife - administratora danych osobowych - ul. Chałubińskiego 8 00-613 Warszawa, w postaci adresu e-mail na potrzeby otrzymywania powiadomień ze strony stomalife.pl

* Pola wymagane
Znajdź nas na
Znajdź nas na
Znajdź nas na